Notka pod rozdziałem,proszę się z nią zapoznać xx
ps.przepraszam za dziwny układ tekstu
(Tristan)
Przeprowadzka do Londynu to numer jeden na mojej liście do zrobienia. Wyciągnąłem dwie duże walizki i zacząłem się pakować. Wyjmowałem z szafki koszulki, spodnie i bielizny, gdy domykałem pierwszą z walizek do pokoju weszła Rose.
Widziałem, że także przeżywa moją wyprowadzkę. Od zawsze trzymaliśmy się razem, a teraz nagle oboje się wyprowadzamy. Całe szczęście, że Stevenage jest tylko pół godziny drogi od Londynu, więc będziemy mogli ją odwiedzać, aby nie czuła się samotna.
Siostra podeszła do drugiej walizki i zaczęła wkładać do niej wcześniej przygotowane rzeczy. Odgarnęła włosy z czoła i spojrzała na mnie.
- Smutno.
- Tak trochę.. - podrapałem się z tyłu po karku. Sytuacja była trochę niezręczna, a ja nie miałem pojęcia co zrobić. Wtedy Rose rzuciła niedbale jakieś koszulki na łóżko,podbiegła i wtuliła się we mnie.
- Będę tak cholernie tęskniła. - odparła ściskając mnie jeszcze bardziej.
- Rose, głowa do góry. To tylko Londyn - potarłem lekko dłonią jej plecy.
- O której wyjeżdżacie? - zapytała.
- O ósmej. Chcemy dotrzeć na miejsce na dziesiątą.
- Czym jedziecie?
- Straszy brat Angie ma nas zawieść. – odpowiedziałem lekko się uśmiechając na samą myśl o Angie.
- To mieszkanie jest ładne? Macie jakiś ciekawy widok?
- Tak, nawet tak. - odparłem. - Mieszkamy na samej górze kamienicy. Jest całkiem całkiem.
- Jak już się wprowadzicie to wbijamy do was z Bradem.
- Jasne. Um.. Rose? - zacząłem się zastanawiać na głos – Co jest pomiędzy Wami?
- A co ma być? - spytała speszona.
- No nie zachowujecie się jak typowi przyjaciele.
- Wydaje ci się.
- Ta, na pewno. To pewnie przyśnił mi się pocałunek na walentynki, spanie razem i tak dalej.
- Oj cicho. - dziewczyna machnęła ręką - Jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi.
Resztę wieczoru spędziliśmy razem na rozmowach i wspólnym oglądaniu telewizji. Nie poruszałem już tematu Brada, bo widziałem ,że Rose czuła się wtedy niekomfortowo.
Nadal nie wiem co ich łączy i szczerze mówiąc jestem zagubiony tak samo jak Angie, która nie rozmawia z Rose odkąd tamta wróciła ze szpitala.
Wiele razy chciałem je ze sobą pogodzić, jednak Angie unikała jakichkolwiek kontaktów z moją siostrą. Stwierdziła, że Rose jest na tyle mądra aby sama przyjść i zacząć rozmowę, a ja nie jestem w ogole w tej sprawie potrzebny. Wzruszyłem wtedy tylko ramionami i nie rozgrzebywałem tematu. Będą chciały to się pogodzą. A poza tym, jeśli Rose ma ochotę przyjechać do nas do mieszkania, to znaczy, że są na dobrej drodze do przeprosin.
- Tris, a co z The Vamps? - zapytałam, gdy na Comedy Central skończył się ostatni odcinek piątego sezonu Jak poznałem waszą matkę.
- A co ma być? Nadal działamy. Covery są nagrywane, spotkania z Joe się odbywają, jesteśmy na dobrej drodze.
- Ale chłopaki będą do ciebie dojeżdżać, czy jak?
- Nie, ja będę przyjeżdżał tutaj, tak samo jak James. Nie ma sensu przewozić perkusji i gitar aż do Londynu. Nie byłoby na nie miejsca.
- Och ,rozumiem. – uśmiechnęła się i powróciła do wgapiania w telewizor.
* * *
(Rose)
(Rose)
Powoli moja irytacja rośnie do kolosalnych rozmiarów.Wszyscy, dosłownie wszyscy pytają mnie o Brada. ‘’Jak tam z Bradem? Co was łączy?’’ Czy oni nie mają własnego życia? Nie mogą zająć się sobą, tylko zawracają mi głowę głupimi pytaniami na które nawet nie znam odpowiedzi? Zbywam ich żałosnym ‘’nie wiem, przyjaźń?’’ i wracam do siebie do pokoju. Rozumiem, są ciekawi,ale pytanie mnie co jest po każdym wspólnym spotkaniu jest trochę niefajne.
Mama ciągle patrzy na mnie badawczym wzrokiem, dopytuje o mało istotne rzeczy i wiecznie o czymś myśli. Mam dość ich wszystkich i najchętniej pojechałabym już do Stevenage. Miałabym tam przynajmniej spokój.
Z resztą jestem bardzo ciekawa jak to jest mieszkać w innym mieście, bo w Dover jestem od dziecka. Chciałabym też się usamodzielnić. Myślę, że ta sześciomiesięczna przeprowadzka dobrze mi zrobi i będę miała niezły trening przed wyjazdem na studia.
Zastanawiam się też nad tym jak Angie z Tristanem urządzą swoje mieszkanie. Być może dziewczyna puści wodzę fantazji i urządzi je w jakiś szalony, hipisowski sposób lub
postawi na zwyczajność i prostotę . Po tak nieobliczalnej osobie
można się spodziewać dosłownie wszystkiego.
Kiedy pojedziemy już do Londynu, będę chciała z nią porozmawiać. Denerwuje mnie to, kiedy przychodzi do domu i specjalnie mnie unika. Chciałam ją przeprosić i podchodziłam do tego wielokrotnie, jednak zawsze wycofywałam się w ostatniej chwili. Uznałam, że moje przeprosiny to
puste słowa, a argumenty, których chciałabym użyć, są głupie.
(Angie)
- Proszę,o to są kluczyki do waszego mieszkania. W razie jakichkolwiek problemów proszę do mnie dzwonić. Myślę, że sąsiedzi są dobrzy i nie będą Wam przeszkadzać,a wy oczywiście im.
- Dziękujemy panie Johanson. – potaknęłam, kiedy właściciel oddał nam kluczyki.
- Czynsz raz na dwa miesiące. Numer zostawiłem na lodówce.
- Dobrze,do widzenia.- odpowiedział Tristan i zamknął za mężczyzną drzwi.- Kochanie ,jesteśmy na swoim.
Chłopak podszedł do mnie i zaczął obejmować mnie, kładąc swoją głowę na moje ramię. Trwaliśmy w uścisku przez dłuższą chwilę. Było mi przyjemnie i czułam się beztrosko. W ramionach Tristana byłam bezpieczna. Chłopak był opiekuńczy i wiedziałam ,że dobrze wybrałam wiążąc się z nim. Więź jaką utworzyliśmy jest wspaniała i nigdy nie będę żałowała tego ,że poznałam Trisa. Ten chłopak daje mi szczęście, poczucie bezpieczeństwa i miłość.
Zrezygnowałam dla niego z jednej z lepszych uczelni w kraju, jednak teraz wiem, że nie popełniłam błędu. Nie wyobrażam sobie życia bez niego,a co gorsza rozłąka mogła by nas zniszczyć,dlatego cieszę się ,ze jesteśmy w Londynie obydwoje. Będziemy się wspierać,kochać i wzajemnie sobie pomagać.
W końcu oderwaliśmy się od siebie ,więc omiotłam wzrokiem po raz kolejny nasze mieszkanko. Jest dwupokojowe z małym aneksem kuchennym oraz łazienką. Myślę,że jest
idealne i o ile czynsz się nie zwiększy to zostaniemy tutaj na dłużej niż kilka miesięcy.
Nasz własny,mały świat był już urządzony, jednak nie podobało mi się to w jakim stylu się
prezentuje. Chciałam wprowadzić kilka zmian. Nie przypadła mi do gustu szara kanapa oraz zimne kolory,które tu przeważały. Chciałabym nieco odświeżyć kilka miejsc dopóki nie rozpocznie się
rok studencki.
Planuję pomalować ściany na nieco żywsze kolory i wprowadzić kilka zmian w wystroju. Chcę dokupić więcej kwiatów i kilka dodatków,aby mieszkanie nie było ponure i tętniło życiem. Chcę aby miało swój charakter.
- Zaniosę nasze walizki do drugiego pokoju,co o tym myślisz? - zapytał Tristan,kiedy ja zastanawiałam się nad małym remontem.
- Tak,tak.- machnęłam ręką będąc zamyślona.Chłopak wzruszył ramionami i zaczął przenosić moje walizki z jednego do drugiego - nieco mniejszego - pokoju.
- Tris,zróbmy sobie w tym pokoju sypialnię. – powiedziałam,wchodząc do pomieszczenia, kiedy chłopak trudził się z moją ciężką walizką.
- Problem w tym, że tu jest jedno łóżko. - odezwał się Tristan.
- A to miałeś zamiar spać sam, beze mnie? - zapytałam zdziwiona
- Ja mógłbym spać z tobą wszędzie, ale twój tata ma do mnie wąty, kiedy nocuję u ciebie.
- Tris, jesteśmy dorośli. Mojemu tacie nigdy nic nie pasuje.A poza tym on i tak nie wie ile niegrzecznych rzeczy robimy razem. - podeszłam do Tristana i pocałowałam go w usta lekko, lecz namiętnie.
- No tak ,ale nie chcę się narażać przyszłemu teściowi.
- Teściowi? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. - chłopak pokazał dwa rzędy zębów i mnie objął.
- Dobra,dość tych czułości. - wyswobodziłam się z objęć Tristana i podeszłam do walizek. - Musimy wziąć się do roboty,skoro za kilka dni chce przyjechać tutaj Brad i Rose.
- Yhym, idę po swoje walizki.Za chwilę wracam.
Kiedy Tristan poszedł po swoje bagaże, otworzyłam walizkę i zaczęłam wypakowywać wszystko na duże łózko. Podeszłam do szafy, która stała naprzeciwko łóżka i była tak duża, że
zajmowała powierzchnie całej ściany.
W duchu modliłam się o to, aby wszystkie nasze ubrania zmieściły się do niej. Widziałam , że Tristan także zabrał niemałą kolekcje ubrań i bałam się ,ze nie wszystko zmieści się do szafy. Zaczęłam więc oddzielać ubrania na zimę, które pozostawiłam w walizce, którą zaraz po tym
schowałam pod łóżko.
Sukienki, marynarki i kilka koszul powiesiłam na wieszaki,a koszulki,spodnie i szorty pozostawiłam złożone i położyłam je na półkach,które były zamontowane we wnętrzu szafy.
Kiedy Tris przyszedł ze swoimi bagażami, oddzieliłam jego ciepłe ubrania od pozostałych i tak jak ze swoimi,pozostawiłam w walizce , którą upchnęłam pod łóżko. Na szczęście Tristan nie brał zbyt wiele ubrań jak mogło się wydawać, więc bez problemu zmieściliśmy wszystko do szafy, w której
pozostało jeszcze trochę luzu na nowe ciuchy.
Zabrałam ze sobą kilka pamiątek ,więc wyjęłam je i zaczęłam się zastanawiać gdzie je umieścić. Pomyślałam,że pomogą one nadać nowy wystrój w naszej salono - kuchni. Kilka wspólnych zdjęć z Tristanem postawiłam na komodzie ,nad którą wisiał mały telewizor plazmowy. Na szafkę obok mahoniowego biurka,postawiłam kilka książek ,których nie zdążyłam przeczytać w Dover. Wyjęłam
też swoją kosmetyczkę i szkatułkę z biżuterią,którą postawiłam w naszej sypialni, na białej
toaletce .
Na czarny wieszak przy wejściu zawiesiłam nasze jesienne kurtki oraz kilka czapek i ulubiony kapelusz Tristana. Chłopak wyjął od siebie naczynia,które kupiła nam w prezencie jego mama. Schował je do szafki nad zlewem ,po czym zaczął wypakowywać resztę swoich rzeczy przywiezionych z domu.
Mieszkanie nabierało kolorów, a ja byłam z siebie zadowolona. Mam odłożone trochę pieniędzy ,więc jutro odwiedzę kilka sklepów z wyposażeniem wnętrz i dokupię coś kolorowego.
Zrobiliśmy się głodni ,więc postanowiliśmy iść do supermarketu, który znajdował się ulicę stąd i kupić coś sensownego do zjedzenia na obiado - kolację.
* * *
(Brad)
- Masz bilety? - spytała nerwowo Rose, kiedy
weszliśmy na peron.
- Tak, mam.
- A jesteś pewien, że znajdujemy się na dobrym peronie?
- Do cholery Rose, co się z Tobą dzieje? Jedziesz pierwszy raz sama pociągiem?
- Może.. - odparła wymijająco
- Nie.. Niemożliwe - pokręciłem głową szczerze zdumiony
- Czy to takie dziwne?
- Masz osiemnaście lat, halo. - pomachałem dłonią przed jej twarzą.
- Dobra, skończ już Wiem, że jestem dziwna, ale nie wymyślaj.
- Okej okej - pokazałem gestem, że się poddaję.
Pociąg do Londynu miał przyjechać za kilkanaście minut. Zrozpaczona Rose nie wiedziała co ze sobą zrobić przez ten czas i gołym okiem można było zauważyć jak dziewczyna się denerwuje. Pocierała spocone dłonie o swoje uda, a następnie przysuwała dłoń do ust i zaczynała skubać paznokcie.
Zaśmiałem się w duchu z jej przerażenia i spojrzałem jeszcze raz na duży zegar wiszący przy suficie na peronie.
Pojazd przyjechał według planu, bez opóźnień, więc wziąłem swój mały bagaż, a następnie podszedłem do Rose i zabrałem jej torbę.Chwilę potem byliśmy już w pociągu, który swoją drogą był mały i nieco zatłoczony.
W każdym przedziale do którego zaglądaliśmy nie było wolnych miejsc, a kiedy już jakieś znaleźliśmy - było pojedyncze.
Postanowiliśmy przejść się po drugim wagonie i tam sprawdzić czy jest coś wolnego.Weszliśmy do ośmioosobowego przedziału, w którym siedziała starsza pani z jak przypuszczam wnuczką.
Zapytaliśmy grzecznie czy miejsca koło nich są zajęte, jednak one odparły, że
nie. Zajęliśmy więc miejsca. Rose usiadła przy oknie, a ja zaraz obok niej. W przedziale było nieprzyjemnie cicho i lekko niezręcznie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Eghem i znowu robi się nie przyjemnie...Znowu powtarzamy to co na początku. Powiadamiam o rozdziałach ponad 70 osób,bloga obserwuje 57, a komentuje tylko garstka. To naprawdę nie jest fajne, bo ja się produkuję ,a Wy tego nawet nie uszanujecie, co po niektórzy, oczywiście. Zamiast spędzić ostatni tydzień wakacji ze znajomymi to ja siedziałam jak głupia w domu i pisałam dla was ostatnie rozdziały,a Wy ? Oh ,czasami mam dość tego. Bo jest 47 kom,potem nagle robi się 20 pare. To mocno wkurza, serio.
Ale dość już tych gadek szmatek. Przybywam z nowym opowiadaniem o Bradley'u! Będzie to coś nowego i dla mnie i dla was. O szczegółach wkrótce.
Kocham Was xx
Do następnego kochani! :*
Wpadajcie tu 3 października :D