rozdział dedykuję @Olciiiia97 <3 bez Niej ten rozdział byłby koszmarny :*
(Rose)
Podobno płacz sprawia, że jest nam lżej, że wszystkie smutki i troski wypływają z ciebie wraz z potokiem łez. Właśnie -podobno.
W moim przypadku było inaczej. Ostatnie tygodnie
były dla mnie ciężkim okresem w życiu. Ni z tego ni z owego miałam
lekkie załamanie nerwowe. Rozpaczałam w pokoju cale dnie i noce, robiąc
dobra minę do złej gry, gdy tylko w pobliżu znajdowali się bliscy.
Pewnego dnia nie wytrzymałam i musiałam to z siebie w końcu wyrzucić.
Wyszłam na dwór planując pójść na przystań, aby poobserwować przypływające
promy, których widok zawsze mnie uspokajał. Jednak los chciał, że
zamiast skręcić w prawo aby znaleźć się na głównej drodze do portu,
skręciłam w ulicę po lewej stronie, która zaprowadziła mnie pod dom
Brada.
Z nieba zaczęły zlatywać po kolei małe kropelki deszczu, które po pewnym czasie przerodziły się w ulewny deszcz. Pobiegłam pod drzwi i zapukałam. Otworzyła mi Natalie, zapraszając mnie do domu. Widząc w jakim znajduję się stanie, zaczęła nawoływać Brada, jednocześnie szukając czegoś w wielkiej szafie stojącej przy drzwiach.
Usłyszałam ciężkie, lecz ciche kroki na schodach. Brad schodził na parter lekko się ociągając, ale gdy zobaczył moją postać, momentalnie przyspieszył i w krótką chwilę znalazł się przy mnie. Otulił mnie swoimi ramionami, a następnie wziął koc od Nat i położył go lekko na moich barkach.
Przyjaciel zaprowadził mnie do swojego pokoju od razu dając suche ubrania. Przebrana wyszłam z łazienki, Kiedy miałam zacząć mu tłumaczyć powód mojej histerii oraz donośnego płaczu, do pokoju weszła Nat niosąc mi gorącą herbatę, nad którą unosiła się para. Brad spojrzał na swoją siostrę karcącym wzrokiem, jakby bez słów chciał jej powiedzieć, że weszła w nieodpowiednim momencie. Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, po czym dziewczyna niechętnie wyszła.
-Nie patrz na nią takim wzrokiem. Nie specjalnie weszła w takiej, a nie innej chwili
-Och, proszę Cię. Musi się nauczyć pukać. Już raz nam przeszkodziła, pamiętasz
-Tak, jakby to było wczoraj-odparłam
-A więc.. - zaczął nieśmiało Brad-co chciałaś mi powiedzieć?
-Umm.. To wszystko jest naprawdę skomplikowane i na początek chce abyś coś mi obiecał
-Tak?
-Bez względu na to co ci powiem nie będziesz na mnie zły i postarasz się mnie zrozumieć.
-Postaram się - odpowiedział cicho.
-Cóż, nie wiem czy Tris opowiadał ci kiedyś o cioci ze Stevenage , ale właśnie ta ciocia miała zawał serca. Był to już któryś z kolei, nie pamiętam dobrze który-zaczęłam powoli starając się odczytać cokolwiek z twarzy chłopaka- Ciocia jest teraz w sanatorium, ale gdy już z niego wyjdzie będzie potrzebowała kilkumiesięcznej opieki. A moja rola w tym całym dramacie jest taka, że będę musiała wyjechać do cioci, aby się nią zaopiekować. - powiedziałam jednym tchem, robiąc skrzywioną minę, która miała być uśmiechem.
Brad siedział cicho, nie odzywając się do mnie słowem. Analizował wszystko w swojej głowie. Z napięciem wyczekiwałam jego reakcji, jednak on nadal milczał. Nie mogłam wytrzymać już tej krępującej ciszy, wiec zapytałam :
-Dlaczego nic nie mówisz?
-A co mam mówić? Mam ci powiedzieć, że jest mi cholernie przykro, bo dowiaduje się o tym ostatni, że jestem załamany bo mnie opuszczasz i nie chcę tego? Po co mam to mówić? Postanowiłaś tak zrobić, więc muszę to zaakceptować Rose. Nie zmienisz decyzji dla mnie, jestem dla ciebie przyjacielem-chłopak jakby specjalnie zaakcentował ostatnie słowo, chcąc wzbudzić we mnie poczucie winy.
Ostatnio zauważyłam, że mam lekkie rozchwianie emocjonalne. Nie ogarniam swoich uczuć do Brada i chyba nie chcę. Raz jestem w nim zakochana, a innym razem jest dla mnie najlepszym przyjacielem. Nie wiem za bardzo jak odróżnić od siebie te dwa stany i teraz także nie jestem w stanie zidentyfikować swoich uczuć względem niego. Przyłapuję się na tym, że myślę o nim coraz częściej jak o przystojnym chłopaku, który mógłby być mój, gdybym tylko chciała, jednak potem wypieram to z siebie, a myśli odchodzą w niepamięć.
Nie wiem co powinnam odpowiedzieć chłopakowi po jego słowach. Pod kołdrą jest mi tak ciepło i przyjemnie, ale przez wynikłą sytuację najchętniej poszłabym do domu. Jednak matka natura sprzeciwiła się mojemu pomysłowi, sprawiając, że deszcz padał ze zdwojoną siłą.
-Brad, tak strasznie żałuję, że ci tego nie powiedziałam wcześniej. Powinieneś wiedzieć o tym pierwszy, a tym czasem dowiadujesz się ostatni.
-Tak, to smutne - odparł bez żadnych uczuć.
-Myślałam, że jakoś inaczej zareagujesz na to wszystko-gorzej. Ale głowa do góry Brad, wyjeżdżam tylko na sześć miesięcy. Będziemy mogli się spotykać co drugi weekend na przykład, lub.. Skype, telefon, e-ma... - zaczęłam wymieniać, jednak chłopak mi przerwał.
Jednym ruchem ust sprawił, że znieruchomiałam. Dotknął swoimi różnymi wargami mojego odsłoniętego obojczyka. Przejechał językiem po linii kości, wprawiając moje ciało w osłupienie. Serce zaczęło mi łomotać, a przez moją głowę przelatywało tysiąc myśli na minutę. Przymknęłam oczy i postanowiłam się tym nie przejmować choć przez chwilę. "Będzie czas na żałowanie" - pomyślałam.
Brad położył się nade mną, podpierając się na łokciach. Musnął swoimi ciepłymi wargami moje, a następnie zaczął pogłębiać pocałunek.
Podobało mi się to co teraz robimy, więc zaczęłam oddawać pocałunki, angażując się coraz bardziej w nasze namiętne i intymne doświadczenie.
Zatopiłam dłonie w jego lokach i zaczęłam za nie ciągnąć. Z gardła Brada wydostał się cichy syk, a potem przyjemny pomruk.
Chłopak przeniósł swoje ręce z pościeli na moje rozpalone ciało sprawiając, że przeszedł mnie zimny, a potem gorący dreszcz. Dłonie Bradley'a błądziły po moim ciele, zostawiając od czasu do czasu małe ślady w postaci zadrapań. Poczułam jak koszulka Brada, która miałam na sobie, podwija się, a palce chłopaka dotykają gołej skóry.
Właśnie wtedy w mojej głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka , uświadamiająca mnie, że nasze niewinne pocałunki mogą przerodzić się w coś poważniejszego. W coś, na co nie jestem gotowa i przez najbliższy czas nie chcę być.
Mimo, że podobał mi się ten pocałunek to wiedziałam, że był on czymś złym. Mógł zburzyć naszą silną relację lub wybudować nową, zupełnie inną, polegającą na miłości, a nie tylko przyjaźni.
Gdyby się tak zastanowić, nie chciałabym się angażować w nic przed wyjazdem. Jesteśmy młodzi, nie będziemy się widzieli tyle czasu, przez pół roku wszystko może się zmienić. Możemy poznać nowych ludzi i się zakochać.
Delikatnie podniosłam swoje ręce i oparłam je na klatce piersiowej Brada. Zaczęłam go lekko odpychać sprawiając, że chłopak wstał ze mnie i powrócił do poprzedniej pozycji
.
-Przepraszam. Musiałem to zrobić.-powiedział cicho.
-To było naprawdę przyjemne, ale to tylko chwila słabości.-szepnęła
m.
-UGH..-westchnął chłopak.- W takim razie za każdym razem gdy się całujemy to masz chwilę słabości i nic nie czujesz, tak?-milczałam.- Co stoi na przeszkodzie? Nie chcesz żeby było tak codziennie?
-Ja sama.-lakoniczna odpowiedź wystarczyła do tego, aby wyraz twarzy Brada posmutniał, a gęsta atmosfera opadła. Milczeliśmy oboje ,a cisza stawała się coraz bardziej krępująca.
-To bardziej niż chore.-wyznał Brad po długim milczeniu.
-Tak, to co się dzieje pomiędzy nami jest naprawdę szalone.-odpowiedziałam szczerze.
-Nie będę na ciebie naciskał. Wiesz dobrze, że Cię kocham. Jeśli ty tego do mnie nie czujesz to trudno. Będę musiał się z tym pogodzić, ale może dzięki tej rozłące zatęsknisz za mną i przemyślisz kilka spraw.
-A ty zdążysz poznać kogoś nowego.-wypaliłam
-Nie, nie o to mi chodzi.-żachnął się chłopak
-Mi też, przepraszam.-pokręciłam szybko głową.
-Zostawmy to tak jak jest.-zaproponował.-Zobaczymy co z tego wyniknie.-powiedział spokojnie.
-Jestem na tak-uśmiechnęłam się zachęcająco, poprawiając włosy za uchem.-Brad, ale jeśli uda Ci się z Lily podczas mojej nieobecności to nie będę zła.-dodałam po chwili milczenia.
-Z Lily?! Byłem z nią na tej randce, ponieważ Ci to obiecałem, ale nic z tego nie wyszło. Ona jest strasznie pusta i powierzchowna. Nie uwierzysz co mi mówiła. Całe spotkanie przesiedziałem znudzony, chociaż się starałem.
-Kiedy z nią byłeś?-zapytałam zdziwiona.
-Dzień przed twoim wypadkiem.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-To mało istotne.
-Och.-tylko westchnęłam.
-Jesteśmy dziwni i dziecinni.-powiedział Brad, ponownie kładąc się na łóżku.-Nie potrafimy rozmawiać o poważnych sprawach.
-Chyba ty.-odparłam żartobliwie.
-Nie byłbym tego taki pewien.-powiedział.-Już wszystko z nami w porządku?
-Tak myślę.
-Okej. Ciepło Ci?-zapytał, a zmartwiony wyraz twarzy powrócił.
-Gorąco.
-Humor chyba też odzyskałaś.-zauważył chłopak.
-Nie wiem kiedy ostatnio się szczerze uśmiechałam. Dręczyło mnie ciągle to, że Ci nie powiedziałam o wyjeździe.
-Wiesz, że powinienem być na ciebie zły, prawda?
-Wiem.-spuściłam wzrok z jego twarzy, gdy leżeliśmy przodem do siebie na jego łóżku.
-Nie możemy zaniedbać naszej przyjaźni przez te pół roku.
-Nie możemy.-powtórzyłam.
-Będziemy musieli coś wymyślić.-powiedział, na co ja tylko się uśmiechnęłam.
-Brad, żyjemy w dobie internetu. Są telefony, videochaty i e-maile.
-Ale wiesz, że to nie to samo co spotkanie w cztery oczy na przystani, tak jak zawsze to robimy.
-Nie ważne, wiem jedno- jeśli stan cioci poprawi się to przyjadę w grudniu, a jeśli nie to w lutym..
-Dlatego musisz się nią dobrze opiekować i wrócić tu jak najszybciej.-dokończył.
-Nie, to nie takie proste.
-Och ,dobra .Może coś porobimy? Nie chcę mówić już o tym wyjeździe do końca wakacji.
-Taa, trochę mi się nudzi. –odpowiedziałam ,przeciągając się ospale po łóżku.
-Moglibyśmy pójść coś zjeść do Nando’s. Jestem głodny, a nie jadłem obiadu, bo Natalie bawi się w kucharkę i cóż.. jej potrawy nie są ani wykwintne ,ani smaczne.
-Nie przesadzaj Brad. Coś Ty taki cięty na Nat w ostatnim czasie?
-Wkurzyła mnie ,ale nie będziemy o tym rozmawiali.-urwał temat.
-Dobrze.-pokiwałam energicznie głową.-Nadal pada, a moje ubrania są mokre. Nie pokażę się w twoich ubraniach na mieście!
-W takim razie weź coś od Natalie.-wzruszył ramionami, biorąc do ręki telefon.
Głośno sapnęłam, po czym odkryłam kołdrę i wstałam z łóżka. Poprawiłam spodnie, które zaczęły spadać z bioder i wyszłam z pokoju. Nie wiedziałam gdzie szukać Natalie, więc zaczęłam od jej sypialni. Podeszłam do dębowych drzwi i lekko zapukałam w miejsce obok szybki. Usłyszałam szczekanie Jesse, jednak w środku musiało jej nie być. Zeszłam więc na parter do kuchni, która jednak świeciła pustkami. Zawołałam Natalie i czekałam na jej odpowiedź. Głos dziewczyny dobiegał z salonu, więc tam też się udałam. Przysiadłam się na kanapę obok Nat i spojrzałam w telewizor. Właśnie puszczano jakiś program o fotografii. Pamiętam, jak kiedyś wspominała o tym ,że kręci ją robienie zdjęć.
-Co tam?-zapytała, lekko przyciszając telewizor.
-Na początek chcę przeprosić za tak nagłe najście. –zaczęłam trochę nerwowo, ale Natalie machnęła tylko ręką- I też przeprosić za Brad’a..
-Za Brada?-zrobiła zdziwioną minę.
-Tak, przepraszam za to, jak na ciebie spojrzał i w ogóle. A ja nawet nie podziękowałam za koc i herbatę, przepraszam.
-Skończ już przepraszać Rose-zaśmiała się Natalie.-Mamy z Bradem ostatnio ciche dni, pokłóciliśmy się. Jego spojrzenia i krzywe miny nie robią na mnie wrażenia, to gówniarz.
-Och, rozumiem.-skłamałam, ponieważ nie miałam pojęcia o całym tym konflikcie.
-I nie ma za co.-odpowiedziała ,uśmiechając się- Trzeba sobie pomagać, prawda?
-Um…właściwie to mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.-powiedziałam nieśmiało.
-Ta?
-Mogłabyś mi coś pożyczyć ubrania? Brad chce iść do Nando’s, a moje nadal są mokre i nie mam za bardzo w czym iść.
-Czy jego jedynym zajęciem jest jedzenie w Nando’s?! –westchnęła podirytowana.- Chodź, zaraz coś znajdziemy.
Wstałyśmy z kanapy ,po czym skierowałyśmy się do pokoju Nat. W zasadzie nigdy w nim nie byłam. Kiedy dziewczyna otworzyła drzwi, moim oczom ukazał się zachowany w czarno-białych kolorach pokój. Ściany były białe, a obrazy na nich czerwone i oprawione w czarne ramy. Czarne metalowe łóżko stało na środku zajmując większość przestrzeni. Po prawej stronie od drzwi stała wielka szafa, do której teraz zmierzałyśmy.
-Coś konkretnego pani sobie życzy?-zapytała żartobliwie.
-Cokolwiek Nat.
-Obawiam się, że moje ubrania będą na ciebie za duże.
-Jaki masz rozmiar spodni?
-38-odpowiedziałam.
-Ja też, wow. Nie wyglądasz na taką ,która nosi M-kę.
Nie odpowiedziałam nic, tylko czekałam na to ,aż Natalie wyciągnie jakieś spodnie. Postanowiłam, że zostanę w koszulce Brada, ponieważ nie przeszkadza mi. Dziewczyna wyciągnęła czarne rurki i podała mi je. Bez skrupułów zdjęłam dresy i przebrałam się w jeansy. Podziękowałam Nat, przytulając ją i dając całusa w policzek. Złożyłam dres i poszłam do pokoju Brada.
Do następnego,czyli do 19 września :D
Z nieba zaczęły zlatywać po kolei małe kropelki deszczu, które po pewnym czasie przerodziły się w ulewny deszcz. Pobiegłam pod drzwi i zapukałam. Otworzyła mi Natalie, zapraszając mnie do domu. Widząc w jakim znajduję się stanie, zaczęła nawoływać Brada, jednocześnie szukając czegoś w wielkiej szafie stojącej przy drzwiach.
Usłyszałam ciężkie, lecz ciche kroki na schodach. Brad schodził na parter lekko się ociągając, ale gdy zobaczył moją postać, momentalnie przyspieszył i w krótką chwilę znalazł się przy mnie. Otulił mnie swoimi ramionami, a następnie wziął koc od Nat i położył go lekko na moich barkach.
Przyjaciel zaprowadził mnie do swojego pokoju od razu dając suche ubrania. Przebrana wyszłam z łazienki, Kiedy miałam zacząć mu tłumaczyć powód mojej histerii oraz donośnego płaczu, do pokoju weszła Nat niosąc mi gorącą herbatę, nad którą unosiła się para. Brad spojrzał na swoją siostrę karcącym wzrokiem, jakby bez słów chciał jej powiedzieć, że weszła w nieodpowiednim momencie. Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, po czym dziewczyna niechętnie wyszła.
-Nie patrz na nią takim wzrokiem. Nie specjalnie weszła w takiej, a nie innej chwili
-Och, proszę Cię. Musi się nauczyć pukać. Już raz nam przeszkodziła, pamiętasz
-Tak, jakby to było wczoraj-odparłam
-A więc.. - zaczął nieśmiało Brad-co chciałaś mi powiedzieć?
-Umm.. To wszystko jest naprawdę skomplikowane i na początek chce abyś coś mi obiecał
-Tak?
-Bez względu na to co ci powiem nie będziesz na mnie zły i postarasz się mnie zrozumieć.
-Postaram się - odpowiedział cicho.
-Cóż, nie wiem czy Tris opowiadał ci kiedyś o cioci ze Stevenage , ale właśnie ta ciocia miała zawał serca. Był to już któryś z kolei, nie pamiętam dobrze który-zaczęłam powoli starając się odczytać cokolwiek z twarzy chłopaka- Ciocia jest teraz w sanatorium, ale gdy już z niego wyjdzie będzie potrzebowała kilkumiesięcznej opieki. A moja rola w tym całym dramacie jest taka, że będę musiała wyjechać do cioci, aby się nią zaopiekować. - powiedziałam jednym tchem, robiąc skrzywioną minę, która miała być uśmiechem.
Brad siedział cicho, nie odzywając się do mnie słowem. Analizował wszystko w swojej głowie. Z napięciem wyczekiwałam jego reakcji, jednak on nadal milczał. Nie mogłam wytrzymać już tej krępującej ciszy, wiec zapytałam :
-Dlaczego nic nie mówisz?
-A co mam mówić? Mam ci powiedzieć, że jest mi cholernie przykro, bo dowiaduje się o tym ostatni, że jestem załamany bo mnie opuszczasz i nie chcę tego? Po co mam to mówić? Postanowiłaś tak zrobić, więc muszę to zaakceptować Rose. Nie zmienisz decyzji dla mnie, jestem dla ciebie przyjacielem-chłopak jakby specjalnie zaakcentował ostatnie słowo, chcąc wzbudzić we mnie poczucie winy.
Ostatnio zauważyłam, że mam lekkie rozchwianie emocjonalne. Nie ogarniam swoich uczuć do Brada i chyba nie chcę. Raz jestem w nim zakochana, a innym razem jest dla mnie najlepszym przyjacielem. Nie wiem za bardzo jak odróżnić od siebie te dwa stany i teraz także nie jestem w stanie zidentyfikować swoich uczuć względem niego. Przyłapuję się na tym, że myślę o nim coraz częściej jak o przystojnym chłopaku, który mógłby być mój, gdybym tylko chciała, jednak potem wypieram to z siebie, a myśli odchodzą w niepamięć.
Nie wiem co powinnam odpowiedzieć chłopakowi po jego słowach. Pod kołdrą jest mi tak ciepło i przyjemnie, ale przez wynikłą sytuację najchętniej poszłabym do domu. Jednak matka natura sprzeciwiła się mojemu pomysłowi, sprawiając, że deszcz padał ze zdwojoną siłą.
-Brad, tak strasznie żałuję, że ci tego nie powiedziałam wcześniej. Powinieneś wiedzieć o tym pierwszy, a tym czasem dowiadujesz się ostatni.
-Tak, to smutne - odparł bez żadnych uczuć.
-Myślałam, że jakoś inaczej zareagujesz na to wszystko-gorzej. Ale głowa do góry Brad, wyjeżdżam tylko na sześć miesięcy. Będziemy mogli się spotykać co drugi weekend na przykład, lub.. Skype, telefon, e-ma... - zaczęłam wymieniać, jednak chłopak mi przerwał.
Jednym ruchem ust sprawił, że znieruchomiałam. Dotknął swoimi różnymi wargami mojego odsłoniętego obojczyka. Przejechał językiem po linii kości, wprawiając moje ciało w osłupienie. Serce zaczęło mi łomotać, a przez moją głowę przelatywało tysiąc myśli na minutę. Przymknęłam oczy i postanowiłam się tym nie przejmować choć przez chwilę. "Będzie czas na żałowanie" - pomyślałam.
Brad położył się nade mną, podpierając się na łokciach. Musnął swoimi ciepłymi wargami moje, a następnie zaczął pogłębiać pocałunek.
Podobało mi się to co teraz robimy, więc zaczęłam oddawać pocałunki, angażując się coraz bardziej w nasze namiętne i intymne doświadczenie.
Zatopiłam dłonie w jego lokach i zaczęłam za nie ciągnąć. Z gardła Brada wydostał się cichy syk, a potem przyjemny pomruk.
Chłopak przeniósł swoje ręce z pościeli na moje rozpalone ciało sprawiając, że przeszedł mnie zimny, a potem gorący dreszcz. Dłonie Bradley'a błądziły po moim ciele, zostawiając od czasu do czasu małe ślady w postaci zadrapań. Poczułam jak koszulka Brada, która miałam na sobie, podwija się, a palce chłopaka dotykają gołej skóry.
Właśnie wtedy w mojej głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka , uświadamiająca mnie, że nasze niewinne pocałunki mogą przerodzić się w coś poważniejszego. W coś, na co nie jestem gotowa i przez najbliższy czas nie chcę być.
Mimo, że podobał mi się ten pocałunek to wiedziałam, że był on czymś złym. Mógł zburzyć naszą silną relację lub wybudować nową, zupełnie inną, polegającą na miłości, a nie tylko przyjaźni.
Gdyby się tak zastanowić, nie chciałabym się angażować w nic przed wyjazdem. Jesteśmy młodzi, nie będziemy się widzieli tyle czasu, przez pół roku wszystko może się zmienić. Możemy poznać nowych ludzi i się zakochać.
Delikatnie podniosłam swoje ręce i oparłam je na klatce piersiowej Brada. Zaczęłam go lekko odpychać sprawiając, że chłopak wstał ze mnie i powrócił do poprzedniej pozycji
.
-Przepraszam. Musiałem to zrobić.-powiedział cicho.
-To było naprawdę przyjemne, ale to tylko chwila słabości.-szepnęła
m.
-UGH..-westchnął chłopak.- W takim razie za każdym razem gdy się całujemy to masz chwilę słabości i nic nie czujesz, tak?-milczałam.- Co stoi na przeszkodzie? Nie chcesz żeby było tak codziennie?
-Ja sama.-lakoniczna odpowiedź wystarczyła do tego, aby wyraz twarzy Brada posmutniał, a gęsta atmosfera opadła. Milczeliśmy oboje ,a cisza stawała się coraz bardziej krępująca.
-To bardziej niż chore.-wyznał Brad po długim milczeniu.
-Tak, to co się dzieje pomiędzy nami jest naprawdę szalone.-odpowiedziałam szczerze.
-Nie będę na ciebie naciskał. Wiesz dobrze, że Cię kocham. Jeśli ty tego do mnie nie czujesz to trudno. Będę musiał się z tym pogodzić, ale może dzięki tej rozłące zatęsknisz za mną i przemyślisz kilka spraw.
-A ty zdążysz poznać kogoś nowego.-wypaliłam
-Nie, nie o to mi chodzi.-żachnął się chłopak
-Mi też, przepraszam.-pokręciłam szybko głową.
-Zostawmy to tak jak jest.-zaproponował.-Zobaczymy co z tego wyniknie.-powiedział spokojnie.
-Jestem na tak-uśmiechnęłam się zachęcająco, poprawiając włosy za uchem.-Brad, ale jeśli uda Ci się z Lily podczas mojej nieobecności to nie będę zła.-dodałam po chwili milczenia.
-Z Lily?! Byłem z nią na tej randce, ponieważ Ci to obiecałem, ale nic z tego nie wyszło. Ona jest strasznie pusta i powierzchowna. Nie uwierzysz co mi mówiła. Całe spotkanie przesiedziałem znudzony, chociaż się starałem.
-Kiedy z nią byłeś?-zapytałam zdziwiona.
-Dzień przed twoim wypadkiem.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-To mało istotne.
-Och.-tylko westchnęłam.
-Jesteśmy dziwni i dziecinni.-powiedział Brad, ponownie kładąc się na łóżku.-Nie potrafimy rozmawiać o poważnych sprawach.
-Chyba ty.-odparłam żartobliwie.
-Nie byłbym tego taki pewien.-powiedział.-Już wszystko z nami w porządku?
-Tak myślę.
-Okej. Ciepło Ci?-zapytał, a zmartwiony wyraz twarzy powrócił.
-Gorąco.
-Humor chyba też odzyskałaś.-zauważył chłopak.
-Nie wiem kiedy ostatnio się szczerze uśmiechałam. Dręczyło mnie ciągle to, że Ci nie powiedziałam o wyjeździe.
-Wiesz, że powinienem być na ciebie zły, prawda?
-Wiem.-spuściłam wzrok z jego twarzy, gdy leżeliśmy przodem do siebie na jego łóżku.
-Nie możemy zaniedbać naszej przyjaźni przez te pół roku.
-Nie możemy.-powtórzyłam.
-Będziemy musieli coś wymyślić.-powiedział, na co ja tylko się uśmiechnęłam.
-Brad, żyjemy w dobie internetu. Są telefony, videochaty i e-maile.
-Ale wiesz, że to nie to samo co spotkanie w cztery oczy na przystani, tak jak zawsze to robimy.
-Nie ważne, wiem jedno- jeśli stan cioci poprawi się to przyjadę w grudniu, a jeśli nie to w lutym..
-Dlatego musisz się nią dobrze opiekować i wrócić tu jak najszybciej.-dokończył.
-Nie, to nie takie proste.
-Och ,dobra .Może coś porobimy? Nie chcę mówić już o tym wyjeździe do końca wakacji.
-Taa, trochę mi się nudzi. –odpowiedziałam ,przeciągając się ospale po łóżku.
-Moglibyśmy pójść coś zjeść do Nando’s. Jestem głodny, a nie jadłem obiadu, bo Natalie bawi się w kucharkę i cóż.. jej potrawy nie są ani wykwintne ,ani smaczne.
-Nie przesadzaj Brad. Coś Ty taki cięty na Nat w ostatnim czasie?
-Wkurzyła mnie ,ale nie będziemy o tym rozmawiali.-urwał temat.
-Dobrze.-pokiwałam energicznie głową.-Nadal pada, a moje ubrania są mokre. Nie pokażę się w twoich ubraniach na mieście!
-W takim razie weź coś od Natalie.-wzruszył ramionami, biorąc do ręki telefon.
Głośno sapnęłam, po czym odkryłam kołdrę i wstałam z łóżka. Poprawiłam spodnie, które zaczęły spadać z bioder i wyszłam z pokoju. Nie wiedziałam gdzie szukać Natalie, więc zaczęłam od jej sypialni. Podeszłam do dębowych drzwi i lekko zapukałam w miejsce obok szybki. Usłyszałam szczekanie Jesse, jednak w środku musiało jej nie być. Zeszłam więc na parter do kuchni, która jednak świeciła pustkami. Zawołałam Natalie i czekałam na jej odpowiedź. Głos dziewczyny dobiegał z salonu, więc tam też się udałam. Przysiadłam się na kanapę obok Nat i spojrzałam w telewizor. Właśnie puszczano jakiś program o fotografii. Pamiętam, jak kiedyś wspominała o tym ,że kręci ją robienie zdjęć.
-Co tam?-zapytała, lekko przyciszając telewizor.
-Na początek chcę przeprosić za tak nagłe najście. –zaczęłam trochę nerwowo, ale Natalie machnęła tylko ręką- I też przeprosić za Brad’a..
-Za Brada?-zrobiła zdziwioną minę.
-Tak, przepraszam za to, jak na ciebie spojrzał i w ogóle. A ja nawet nie podziękowałam za koc i herbatę, przepraszam.
-Skończ już przepraszać Rose-zaśmiała się Natalie.-Mamy z Bradem ostatnio ciche dni, pokłóciliśmy się. Jego spojrzenia i krzywe miny nie robią na mnie wrażenia, to gówniarz.
-Och, rozumiem.-skłamałam, ponieważ nie miałam pojęcia o całym tym konflikcie.
-I nie ma za co.-odpowiedziała ,uśmiechając się- Trzeba sobie pomagać, prawda?
-Um…właściwie to mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.-powiedziałam nieśmiało.
-Ta?
-Mogłabyś mi coś pożyczyć ubrania? Brad chce iść do Nando’s, a moje nadal są mokre i nie mam za bardzo w czym iść.
-Czy jego jedynym zajęciem jest jedzenie w Nando’s?! –westchnęła podirytowana.- Chodź, zaraz coś znajdziemy.
Wstałyśmy z kanapy ,po czym skierowałyśmy się do pokoju Nat. W zasadzie nigdy w nim nie byłam. Kiedy dziewczyna otworzyła drzwi, moim oczom ukazał się zachowany w czarno-białych kolorach pokój. Ściany były białe, a obrazy na nich czerwone i oprawione w czarne ramy. Czarne metalowe łóżko stało na środku zajmując większość przestrzeni. Po prawej stronie od drzwi stała wielka szafa, do której teraz zmierzałyśmy.
-Coś konkretnego pani sobie życzy?-zapytała żartobliwie.
-Cokolwiek Nat.
-Obawiam się, że moje ubrania będą na ciebie za duże.
-Jaki masz rozmiar spodni?
-38-odpowiedziałam.
-Ja też, wow. Nie wyglądasz na taką ,która nosi M-kę.
Nie odpowiedziałam nic, tylko czekałam na to ,aż Natalie wyciągnie jakieś spodnie. Postanowiłam, że zostanę w koszulce Brada, ponieważ nie przeszkadza mi. Dziewczyna wyciągnęła czarne rurki i podała mi je. Bez skrupułów zdjęłam dresy i przebrałam się w jeansy. Podziękowałam Nat, przytulając ją i dając całusa w policzek. Złożyłam dres i poszłam do pokoju Brada.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemanko curlsomaniacy! Rozdział przed czasem,fakt. Wyjeżdżam w piątek na rajd harcerski i cóż, nie miałabym kiedy dodać.
A propos komentarzy...Wychodzi na to ,że kiedy zwracam Wam uwagę na małą ilość to wy szalejecie i dodajecie ponad 40 komentarzy (!!!) To coś niesamowitego! Dziękuję Wam bardzo i tak dla przesądu - narzekam na Was! < miejmy nadzieję,że macie całkiem okej humor i obrócicie to w żarcik ,nieśmieszny oczywiście >
Napiszcie w komentarzu jak tam wasze fangirl's feels po tej scence < wiecie o którą scenkę mi chodzi ,haha ^.^ >
A propos komentarzy...Wychodzi na to ,że kiedy zwracam Wam uwagę na małą ilość to wy szalejecie i dodajecie ponad 40 komentarzy (!!!) To coś niesamowitego! Dziękuję Wam bardzo i tak dla przesądu - narzekam na Was! < miejmy nadzieję,że macie całkiem okej humor i obrócicie to w żarcik ,nieśmieszny oczywiście >
Napiszcie w komentarzu jak tam wasze fangirl's feels po tej scence < wiecie o którą scenkę mi chodzi ,haha ^.^ >
Pozdrawiam,Wiki aka @kidofrockk
Do następnego,czyli do 19 września :D
aaaaaaaaa ale się jaram. DZIĘKUJĘ ZA DEDYK <333333
OdpowiedzUsuńrozdział jest mega. podoba mi się, że Rose poszła akurat do Brada. kherifgher cieszę się, że ze sobą porozmawiali tylko szczerze mówiąc ja też (jak Brad) myślałam, że będzie ona wyglądać trochę inaczej. ale ta scena "miłosna" mnie mega zaskoczyła. hahaha szczerze to myślałam, e Rose odrzuci Brada od razu. ale cieszę się, że tego nie zrobiła. wiążę wielkie nadzieje z tym wyjazdem Rose i mam nadzieję, że przemyśli sobie kilka spraw..... no i czekam na BROSE.
P.S zawsze możesz na mnie liczyć. hahahah uważaj na zbiórkach !!!!! cieszę się, że mogłam pomuc
Nie znam Cię ale kocham....
Jednym spoilerem mnie przyprawiłaś o zawał serca, bo wierzę, że to się nie skończy jakoś tragicznie
@Olciiiia97
no i CHYBA JESTEM PIERWSZA Z KOMENTARZEM ! ;)
Rozdział jak zawsze świetny :) Nie wiem, może jestem jakaś dziwna, ale popłakałam się.
OdpowiedzUsuńO mamciu, to jest cudne *-*
OdpowiedzUsuńI ta scena... :333
Jestem teraz taka: "woooo, waaa, woo, super", hahah xD
Nie mogę się doczekać następnego <3
Cudo <3 ♥♥3
OdpowiedzUsuńCudne ♥
OdpowiedzUsuńA ta scena, no po prostu :**
Czekam na następny.
Zajebisty rozdział.A ta scena Brada i Rose Aww po prostu Aww.Czekam na kolejny rozdział,oby był tak samo zajebisty jak ten i poprzednie.DO NASTĘPNEGO:)
OdpowiedzUsuńJaki wspaniały rozdział ❤
OdpowiedzUsuńPrzepraszam tylko na taki komentarz mnie stać ponieważ jestem strasznie zmęczona:/
Czekam na kolejny rozdział ❤/ @awokado1
O ja nie mogę, co za emocje. O kuźwa.
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś mój system emocjonalny. Nie mogę.
Jesteś cudowna i po prostu kocham Cie. Świetnie piszesz, z resztą jak zawsze.
Czekam z niecierpliwością na następny. /@Paulcia3011
Super rozdział!!!
OdpowiedzUsuńdkbdnfkskfkrk to było coś pięknego *.* mam nadzieje że Rose i Brad będą niedługo razem ;) rozdział jak zawsze po prostu przecudowny ♥ miłej zabawy na rajdzie i dużo weny xx
OdpowiedzUsuńJEZUU CUDOWNE, ŁZY SAMOISTNIE POJAWIŁY SIĘ NA MOJEJ TWARZY, EHH ;C
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !
OdpowiedzUsuńCieszę się że ta scena zakończyła się w ten sposób.
Moim zdaniem są za młodzi na to by wynikło z niej coś więcej.
PS. To mój pierwszy komentarz, ale czytam od zakończenia pierwszej części.
Cudowny rozdział <33
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że ten wyjazd niczego pomiędzy nimi nie zmieni...
Pozdrawiam :*
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńBłagam niech Rose już przestanie z tymi załamaniami nerwowymi xD
super.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej, jest extra/
OdpowiedzUsuńJestem curlsomaniakiem :D
OdpowiedzUsuńRozdzial jest bardzo fajny. Juz nie moge sie doczekac kolejnego
OdpowiedzUsuńCurlsomaniacy rządzą !!!!!!!! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ nie dożyje do 19 września ;c ale będą mnie reanimować xD kocham i czekam na next ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ weny i czasu kochanie ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńTEN ICH MAKE OUT>>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńCudny rozdział, a jesli chodzi o 'scene' ... FANGIRL FANGIRL FANGIRL
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;) @yeah_buddy_xo
Hejka cześć i czołem :) Rozdział dodany w piątek, a ja dopiero dzisiaj zabieram się za komentowanie...głupia ja xd
OdpowiedzUsuńNo cóż mogę powiedzieć...Rozdział bardzo fajny :) Cieszę się, że Rose pogadała z Brad'em :) Że w końcu powiedziała mu o wyjeździe...chociaż chłopak i tak o wszystkim wiedział...Ale dobrze też, że nie wygadał się o tym przed Rose, bo Tris pewnie dostałby zrąbe :D
Jeśli chodzi o scenkę...hmm....nie działo się nie wiadomo co, ale myślę..że coś więcej mogłoby zepsuć coś w tym opowiadaniu...Ale jak to ja, mam swoje urojenia ;) Nie przejmuj się ;D Myślę, że jeśli Rose wyjedzie to zmieni myślenie o sobie i o Bradley'u...
No w każdym razie rozdział superaśny jak zawsze! Z niecierpliwością czekam na kolejne...zwłaszcza po tym co mi pisałaś, to jestem meeega ciekawa co się wydarzy :D
Pozdrawiam, Iza :)
PS. Jestem curlsomaniakiem xd
feels, feels, feels
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział, urzekłaś mnie c;
przepraszam e dopiero teraz komentarz ale szkoła, brak czasu itd ew ;-;
czekam na next x
@Toriixdd
Rozdział - idealny.
OdpowiedzUsuńScenka ^^ - perfect. Dokładnie tak to sobie wyobrażałam!
W ogóle jestem ciekawa jak to opowiadanie się skończy, ale jednocześnie nie chce aby się kończyło :'c
Czekam na następny! x
Aaaa jeju jeju
OdpowiedzUsuń❤❤❤❤ cudowny na prawdę :) czekam na następny
Hej :) Rozdział bardzo mi się podobał. Nareszcie Rose powiedziała Brad'owi o tym wyjeździe. Dobrze,że chłopak yjawił jej co mu na duszy leżało. Pewnie jest mu cieżko z powodu jej wyjazdu. Ale sobie poradzi wierze w niego. Co do scenki to moim zdaniem wyszła ci idealna. Nie za ostra nie za słodka :D Czytałam już kilka blogów i namiętnych scenek, ale nie wszystkie były fajne. Niektóre wręcz zalatywały tanim czytanym pornosem, a tego nie lubię i zaczęło się to robic nudne, bo pod kolej kilka takich scen to już przesada, według mnie :) A więc gratuluje opisu scenki,bo wyszła ci super, chociaż już myślałam, ze się zapędzą dalej i zgaśnie światło ;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na XV rozdział "Nieuniknionego Przeznaczenia" :)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuń