(Brad)
Zdecydowanie nie tak miała wyglądać nasza rozmowa. Miałem nadzieję, że powie mi o wszystkim i o tym co do mnie czuje, jednak ona wspomniała tylko o wyjeździe. Jestem jeszcze w stanie pogodzić się z tą myślą, że stracę Rosalie na pół roku. Jednak to ciągłe ukrywanie uczuć już mnie przytłacza. Otwieram się przed nią,mówię jej co do niej czuję,a ona tylko potakuje i jakby zamyka się w sobie jeszcze bardziej.
Przyjaźnimy się już ponad sześć miesięcy, a ja nadal nie dowiedziałem się dlaczego Rose zachowuje się tak dziwnie względem ludzi. Wiem tylko, że ktoś ją skrzywdził w dzieciństwie. Mimo wszystko uważam ,że Rose nie powinna być taka oschła i powinna mówić o swoich uczuciach. To ułatwiłoby sprawę. Ona jednak coś ukrywa, boi się czegoś. A ja nie spocznę póki się tego nie dowiem. Choćbyśmy nigdy nie byli razem – chcę to wiedzieć.
Weszła do mojego pokoju w spodniach Natalie, cały czas mając na sobie moją koszulkę. Uśmiechnąłem się pod nosem i wstałem z łóżka. Zabrałem portfel po drodze, po czym zeszliśmy na dół. Ubraliśmy szybko swoje buty, wzięliśmy duży, czarny parasol i wyszliśmy na ganek.
Na zewnątrz panowała niezbyt ładna pogoda. Deszcz nadal padał, a wycieraczki w samochodach nie nadążały w przecieraniu szyb. Otworzyłem drzwi samochodu po stronie pasażera, na co dziewczyna ładnie się ukłoniła i weszła do środka. Obszedłem auto ,złożyłem parasol ,rzuciłem go na tylne siedzenie i usiadłem za kierownicą
.
-Ta pogoda jest do dupy.-westchnąłem, wkładając kluczyki do stacyjki.
-Coś Ty, deszcz jest super! –powiedziała z entuzjazmem dziewczyna.
-Żartujesz sobie ze mnie?!
-Po tylu latach mieszkania w Anglii powinieneś się przyzwyczaić. Deszcz jest piękny na swój sposób. Zawsze przesiaduję ulewę na ganku ,owinięta w koc z kubkiem gorącej herbaty w ręku. Wtedy jest tak magicznie.
-Niesamowite.-odparłem.
-Co?-spytała zdziwiona.
-Ty.-odpowiedziałem.-Potrafisz we wszystkim widzieć plusy. Ja chyba nigdy nie zrozumiem magii w deszczu. Dla mnie to tylko zwykła woda lecąca z chmur. Uprzykrza życie i tyle.
-Jesteś człowiekiem bez wyobraźni.
-Nie obrażaj mnie.-powiedziałem lekko szturchając ją w ramie.
-Kiedyś Ci coś pokażę.
-Co takiego?-zapytałem i spojrzałem w jej oczy. Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę. Spojrzała na jezdnię, powędrowałem wzrokiem tam gdzie ona i zobaczyłem psa, który stał na drodze, patrząc centralnie na nasz samochód. Otworzyłem szeroko oczy z przerażenia. Szybko wymanewrowałem kierownicą sprawiając ,że z opon wydał się pisk. Ominąłem psa w bezpiecznej odległości i zatrzymałem się na poboczu. To było szalone i niebezpieczne. O mało nie potrąciłem bezbronnego stworzenia.
-O matko, Brad. Nic ci nie jest?-zapytała przejęta Rose, widząc w jak wielkim znajduję się szoku.
-N-nie w-wiem.-zacząłem dukać.-Prawie przejechałem tego psa,nie mogę w to uwierzyć.
-Ciii..spokojnie Bradzio, spokojnie…-powiedziała, lekko dotykając mojego ramienia.
-Dasz mi chwilę?-zapytałem.
-T-tak, jasne.-powiedziała cicho i zabrała rękę z mojego ramienia.
To było dla mnie trudne. Psy to najlepsze zwierzęta pod słońcem, które znaczą dla mnie naprawdę dużo. Jesse jest moją przyjaciółką odkąd pamiętam. To z nią się wychowywałem, z nią przeprowadziłem się z Birmingham. Zawsze towarzyszy mi w trudnych chwilach i choć nie da mi dobrej rady to lubię się jej wygadać. Nie mogę znieść myśli, że ten pies był także czyimś przyjacielem, którego kochała cała rodzina. A ja, głupek, zabiłbym go ,ponieważ zachciało mi się patrzeć w piękne tęczówki Rose. Co za ironia! Miałem ochotę kopnąć się w czuły punkt za swoją głupotę.
-Już w porządku?-zapytała Rose, przerywając dłuższą ciszę, która panowała w aucie.
-Tak.-uśmiechnąłem się niemrawo – Możemy jechać dalej.
-Może ja poprowadzę dalej?-zaproponowała.
-Przecież nie masz prawa jazdy.
-No ale..-zaczęła.
-Uspokój się, jest dobrze.-opowiedziałem lekko podnosząc głos.
-Dobra, nie było tematu.-obruszyła się i zaczęła wgapiać w boczną szybę.
Westchnąłem tylko, włożyłem klucz to stacyjki , po czym ruszyłem w stronę Nando’s. Drogę przebyliśmy w kompletnej ciszy. Samochód wypełniał jedynie stłumiony dźwięk jakiejś kiepskiej popowej piosenki puszczanej w radio.
* * *
(Rose)
Deszcz przestał już padać,a my staliśmy przy wysokim blacie restauracji, zastanawiając się nad tym co zamówić. Dłonie Bradley'a oplotły mnie w biodrach, a ciężka głowa chłopaka zaczęła mi ciążyć sprawiając, że ramię stawało się obolałe.
-Nie klej się tak do mnie.-odpowiedziałam, zrzucając jego głowę i ręce ze swojego ciała.- Ludzie pomyślą, że jesteśmy razem
.
-Niezbyt mnie to obchodzi.-mruknął podchodząc bliżej blatu.
-To co zamawiamy?-zapytałam.
-Jadłaś te nowe skrzydełka?
-Nie, kiedy je dodali do menu?
-Jakoś tydzień temu chyba, albo cztery dni temu. Nie pamiętam dobrze.- powiedział niezdecydowany.
-Boże, ty tu przychodzisz codziennie?
-Możliwe, ale to nie ja jestem wiecznie głodny tylko twój brat, który ciągle narzeka na zielone zupki.
-Wiedziałam ,że coś ukrywa!-prawie wykrzyknęłam, a ludzie siedzący niedaleko nas zaczęli się przyglądać.
-Coś pani podać?-zapytał przystojny chłopak w czerwonej koszulce z napisem NANDO’S.
-Um..-zaczęłam się zastanawiać, ale wzrok chłopaka zaczął mnie świdrować, aż się zarumieniłam. Nie miałam głowy do zamówienia, więc poprosiłam o małą porcję tych nowych skrzydełek i frytek z surówką.
-ughym.-odchrząknął Bradley,zwracając przy tym uwagę chłopaka na siebie.-poproszę to samo, tylko większą porcję.
-Dobrze, zaraz przyniosę.-wręczył Bradleyowi karteczkę z jakimś numerkiem i odszedł w stronę kuchni.
-Nie podoba mi się ten chłopak.
-Czemu?-zapytałam uśmiechając się na same wspomnienie miny zazdrosnego Brada.
-On chciał Cię zjeść.
-Napisz skargę do kierownika pt.KELNER CHCIAŁ ZJEŚĆ KLIENTKĘ.
-Wywalili by go od razu.-powiedział poważnie.
-Oj, przestań.-zaśmiałam się dźwięcznie. – Chodźmy na taras. Jest takie fajne powietrze.
-Nie, proszę.-zaczął błagać –Nie chcę jeść na dworze. Chodźmy do tamtego boxu.-wskazał palcem na czerwoną kanapę stojącą z tyłu knajpy.
Nasza obiado-kolacja przebiegła pomyślnie. Brad powymieniał się dziwnymi, nieodgadnionymi spojrzeniami z kelnerem i wyszliśmy. Chciało mi się śmiać z całej tej sytuacji. Kiedy Brad był zazdrosny o najmniejsze spojrzenie, które posłałam do kelnera robił się czerwony i marszczył zabawnie nosek. Patrzyłam wtedy na niego z politowaniem i wybuchałam śmiechem.
Kiedy wyszliśmy z Nando’s Brad chciał odwieść mnie do domu. Nie miałam ochoty tam wracać i znowu czuć się jak jajko. Gdy był przy mnie przyjaciel, nie musiałam się niczym przejmować. Rodzice nie byli za plecami. Nie mówili mi co mam jeść,a czego nie.
Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy jeździć bez celu po ulicach Dover, które powoli kładło się spać. Z radia rozbrzmiewała stara piosenka Maroon 5 'She Will Be Loved', do której Brad zaczął cicho nucić refren pod nosem. Podobał mi się jego głos ,więc poprosiłam aby śpiewał głośniej, lecz on zaprzestał i spojrzał na mnie smutny.
Nagła zmiana nastroju chłopaka nieco mnie zdziwiła, ale przemilczałam ją. Spojrzałam na obraz za szybą i zaczęłam przyglądać się przechodniom. Zakochane pary trzymające się za ręce szeptały sobie czułe słówka, dzieci z rodzicami wracały z nadmorskiego placu zabaw, samotne wdowy wyprowadzały na spacer swoje pupile, a młodzi mężczyźni uprawiali wieczorny jogging. Spojrzałam na Brada jadącego w skupieniu, w nieznanym mi kierunku. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy przyłapał mnie na wgapianiu się w jego twarz.
-Zrób zdjęcie,starczy na dłużej.-odpowiedział.
-Wystarczy mi twój instagram.-odparowałam wystawiając język.
-Przynajmniej coś dodaję, nie to co ty.
-Nie ciągnie mnie do tego.-odpowiedziałam wprost.-Wiesz, że Tristan i Angie pojechali dzisiaj szukać mieszkania?
-Taa, wspominał coś.
-Ciekawe czy znaleźli coś sensownego..-zaczęłam zastanawiać się na głos.
-A nie sądzisz, że oni się strasznie śpieszą? Poznali się dopiero pół roku temu, tak jak my.
-Jeśli porównujesz ich do nas to jest to złe. Nasze tępo jest żółwie.
-Oj tak.-zaśmiał się.-Ale nie o to mi chodzi. Są ze sobą sześć miesięcy, a chcą już razem mieszkać.
-Myślę, że się kochają. Zresztą Angie i tak już jest jak rodzina. Albo ona jest ciągle u nas w domu, albo on u niej. Jestem ciekawa co oni robią przez tyle czasu razem.
-Na pewno nie rozmawiają o deszczu –zaśmiał się Bradley, ale kiedy doszedł do mnie sens jego słów, uderzyłam go w ramię.
-Nie, nie mów takich rzeczy.-obruszyłam się, na co chłopak pokazał zęby.
-Są sześć miesięcy ze sobą, na pewno się pieprzyli.
-Przestań . –powiedziałam rumieniąc się. –Ej, Brad?
-No?
-Jeśli znajdą te mieszkanie to moglibyśmy do nich pojechać. Pomożemy w urządzeniu czy coś.
-Jasne, czemu nie? Jestem otwarty na wszelkie propozycje z twojej strony.
-Dobrze wiedzieć.-uśmiechnęłam się.
-Dobra,a teraz zawiozę Cię do domu, bo twoja mama się na mnie obrazi,a ja nie chcę się jej narażać. Niech ma kobieta o mnie dobre zdanie.
Uśmiechnęłam się tylko i czekałam aż Bradley podwiezie mnie do domu. Na dworze zrobiło się już ciemno, a deszcz zaczął znowu padać. Pożyczyłam parasol od chłopaka, wysiadłam z auta i podbiegłam prędko pod drzwi na ganek. Brad pomachał mi przez szybę i odjechał w stronę swojego domu.
Zamknęłam parasolkę, powiesiłam ją na balustradzie, aby krople deszczu mogły swobodnie opaść na drewnianą podłogę. Otworzyłam drzwi, zdjęłam buty i udałam się do kuchni. Na parterze nie było nikogo, ponieważ panowała cisza. Zawołałam Trisa, ale nikt nie odpowiedział. Dopiero po chwili do kuchni weszła zaspana mama z potarganym warkoczem na plecach i gazetą pod pachą. Musiała zasnąć podczas czytania.-pomyślałam.
Wzięłam do ręki czajnik, wlałam wodę i nastawiłam go,aby potem zrobić ciepłą herbatę. Wyjęłam z szafki nad zlewem swój ulubiony kubek z panoramą Londynu, wrzuciłam torebeczkę herbaty Lipton i odwróciłam się w stronę mamy ,która siedziała teraz przy stole i patrzyła na mnie badawczym wzrokiem.
-Kiedy wychodziłaś, byłaś w innych ubraniach- swoich- zaakcentowała ostatnie zdanie, aby zwrócić moją uwagę na ubiór.
-Ta,wiem…
-Byłaś u Brada?
-Yhym, skąd wiesz?
-Pisałam do niego.-odpowiedziała na co rozdziawiłam szeroko usta- Nie wiedziałam gdzie jesteś, a on jest twoim znajomym przecież.-pokiwałam lekko głową i odwróciłam się w stronę gwiżdżącego czajnika- Powiedziałaś mu?
-Tak i szczerze mówiąc nadal nie wiem na czym stoję.
-Nie bardzo rozumiem.
-No bo powiedziałam mu o wyjeździe i on zareagował tak spokojnie, za spokojnie mamo. A do tego nie dotrzymałam słowa danego Angie.
-Jakiego słowa?-spytała zdziwiona.
-Nie, to nie istotne. Pokłóciłyśmy się trochę, ale to długa historia.
-Powiedz.
-Nie, nie chcę. –odparłam.-W każdym bądź razie chodzi o to, że powiedziałam tylko jedną drugą tego, co powinnam mu powiedzieć.
-Pogubiłam się Rose.-przyznała szczerze rodzicielka. Chciałabym jej to wszystko wytłumaczyć, ale sama nie jestem niczego pewna.
-Dobra, nie mówmy o tym.-machnęłam na to ręką , po czym zaczęłam słodzić swoją herbatę.
-A co robiliście potem? –zapytała składając gazetę na pół i ciskając nią do gazetnika.
-Poszliśmy do Nando’s.
-Rose.-mama spojrzała na mnie gromiącym wzrokiem.
-Jadłam w ostrożnych ilościach. Zresztą byłyśmy przedwczoraj na kontroli, jestem już zdrowa.
-To nic, chcę żebyś była zdrowa.
-Będę.-pocałowałam ją w czoło i z kubkiem gorącej herbaty udałam się do swojego pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak tam Wasz tydzień? Mój był koszmarny. Ciągle jakieś testy ,kartkówki itd. Przynajmniej po weekendzie się odstresuję bo jadę z koła teatralnego na dwie wycieczki. Na jedną do Warszawy,a drugą do kina na MIASTO 44.
A co do ilości komentarzy...Znów się na Was zawiodłam kochani. Staram sie jak mogę,a wy co? Znowu było o 20 komentarzy mniej niż w poprzednim rozdziale. Eh, to serio smutne.
Ale dość tego narzekania! Niedługo październik - koniec CURLSa .Jestem tym taka podekscytowana. Nie mogę się doczekać waszych reakcji na koniec OH AH YH.
Do następnego! :D
Wpadajcie 26 września,aby przeczytać rozdział 17 xx
Nie wierze jestem pierwsza *.*
OdpowiedzUsuńHahah! To mnie rozwaliło --> "KELNER CHCIAŁ ZJEŚĆ KLIENTKĘ."
Kocham Maroon 5 - "She Will Be Loved" No kocham tą piosenkę!
Jestem strasznie ciekawa końca! x
rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńczekam na nexta ♥
@LuvMyZayn_x
Jejciu świetny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńZazdrosny Brad >>>>
Szkoda że Rose nie powiedziała tej drugiej części tego co miała powiedzieć (to co napisałam nie miało sensu)
Czekam na kolejny rozdział ❤ /@awokado1
Zajebisty rozdział<3
OdpowiedzUsuńTen nasz zazdrosny Brad to słodkie.Awwww<3
Szkoda,że Rose oszukuje i Brada i siebie:(
Szkoda,że już za niedługo koniec C U R L S:(
Bardzo fajny rozdział :*
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział kochana! :)
OdpowiedzUsuńNo, ale Brad mógłby wreszcie jej powiedzieć. Rose to samo... Kurdę no, wyjazd się zbliża, a ona co?
Czekam na kolejny :))
@ohmyhojbjerg
Świetny rozdział, a zazdrosny Brad jest na prawdę uroczy :) wolałabym, żebyś nie kończyła tego bloga tak szybko, ale jeśli już musisz to nie mogę się doczekać zakończenia :D buziaki!
OdpowiedzUsuńHaahahah, uśmiałam się czytając ten rozdział :) Nie powiem, że nie xD Zazdrosny Brad, to mój ulubiony Brad <3 Hahaah, tekst ''KELNER CHCIAŁ ZJEŚĆ KLIENTKĘ'' rozwalił system, nie wspominając już o tym co Bradley powiedział o Angie i Trisie :P
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o to co Rose miała powiedzieć Brad'owi...hmm..no szkoda, że ciągle przed nim ucieka, ale mam nadzieję, że to się zmieni :) Może Natalie pomoże...? No i jestem też ciekawa o co Brad pokłócił się z Nat...zaintrygowało mnie to bardzo xD Byłą taka wzmianka w ostatnim rozdziale :) Nie wiem czemu...pomyślałam, że może o Rose poszło..? :P Głupek, zawsze wymyślam jakieś pierdoły xd
Rozdział świetny jak zawsze kochana :) Oczywiście nadal czekam na zakończenie, chociaż tak mi smutno będzie bez CURLS :( No ale trudno, trzeba jakoś żyć ;)
Pozdrowionka, curlsomaniak Izka :*
kocham ten rozdział jest świetny jak każdy inny <3
OdpowiedzUsuńRozdziały są coraz lepsze <3 Ten jest extra :3 I kocham tą piosenkę Maroon 5 (chyba ci ją kiedyś nawet wysłałam w komentarzu :D)
OdpowiedzUsuńNie kończ Curlsa !
super, extra.
OdpowiedzUsuńFajnie się czytało. ♥
OdpowiedzUsuńKochaaaaaaam tg bloga! Super rozdział czekam na NEXT
OdpowiedzUsuńOH AH YH. hah ;D nie przestawaj pisać
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRobi mi się strasznie przykro, jak pomyślę, że niedługo koniec, ale z drugiej strony zżera mnie ciekawość jak to się dalej potoczy :)
Pozdrawiam :*
Kocham i czekam na next ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ nie dam rady bez CURLS ;c cóż :( jakoś trzeba będzie żyć xD weny i czasu ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ zazdrosny Brad taki słodki <3 ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ moja przyjaciółka z Polski tez jedzie na MIASTO44 do kina xD wszyscy na to jadą xD kocham CURLS i ciebie ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ czekam <3
OdpowiedzUsuńExtra rozdział :)
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział :D szkoda że taki krótki :( nie moge sie doczekać kiedy Rose wyzna Bradleyowi uczucia :D co ja zrobie ze swoim życiem jak nie będzie już Curls?? ;-; mam nadzieje że ostatni rozdział będzie MEGA romantyczny i pełen uczuć ♥ ale decyzje pozostawiam Tobie ;) loffki kisski xx
OdpowiedzUsuńKocham gdy Brad jest zazdrosny, jest wtedy taki słodki.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i z niecierpliwością czekam na Next.
/@Paulcia3011
Świetny <3 czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudownie <3 Brad jest taki uroczy *-* I to jak jechali tym autem i potrącił prawie pieska ;-; Taki był wtedy słodki, jak mówił o zwierzętach itd...
OdpowiedzUsuńNie wiem co tu dużo pisać, nie chcę, żeby CURLS się kończył :c
Przy okazji zapraszam do siebie, jeśli to nie problem ;) A jeśli nie lubisz reklam, to możesz usunąć ten komentarz, albo ja go zedytuję czy coś :D Tak czy siak, moje FF też jest o The Vamps -> http://thankyouforthemusicpoland.blogspot.com/
I muszę szczerze wyznać, że CURLS jest dla mnie jakby autorytetem w pisaniu ff :3
A i przypomniało mi się, że też idę na Miasto 44, ja we wtorek :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się przyzwyczaić do tej mysli,że niedługo zakończysz opowiadanie :( Jakie to smutne :( Lubię czytać fajne rzeczy, a jak wiem,że niedługo się skończą to mi jest z tym źle. Ah... nie poradzę nic na to,bo to twoja decyzja. Wiedz tylko,że ja będę czekać na następne twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o rozdział, to jak zawsze był bardzo dobry :) Aż się przestraszyłam jak prawie przejechał tego psa. To racja pies to najlepszy przyjaciel, a jak go zabraknie, to smutek pozostaje na zawsze, wiem coś o tym niestety :(
Natomiast rozbawiła mnie sytuacja przy zamawianiu jedzenia haha "chciał cie zjeść" to było dobre :D Piosenka jak najbardziej pasowała do fragmentu opowiadania. Fajnie,że też lubisz Maroon 5, witaj w klubie haha :D Jestem ciekawa jak Brad zareaguje jak dowie się wszystkiego :) Czekam na następny rozdział i pozdrawiam :)
Napisałam już sześć komentarzy, które się usunęły. Przepraszam. Fajny rozdział. Piosenka gra dużą rolę.
OdpowiedzUsuńFajnie że jedziesz do Wawy. Mam nadzieję że spodoba Ci się moje miasto :D
Pozdrawiam
~Mint Candy
girl-in-1d.blogspot.com
CO BĘDZIE DALEJ!?!??!?!
OdpowiedzUsuńJusz nie mogę się doczekać! I czekać kurcze do 26 września!
Hah. Wiedziałam, że coś jeszcze pokręcisz i noe dasz jednoznacznego (nawet jusz teraz) zakończenia XD
Kelner chciał zjeść klientkę- rozwaliłaś mnie tym^^ spadlam z krzesła ze śmiechu xD
Dobra... jeszcze wspomnę, że dodałam coś do 8 rozdziału, więc jak nawet jusz czytałaś, to przeczytaj jescze raz do końca^^
http://magiatomojezycie.blogspot.com/
Hej! Zostałaś nominowana do LBA!
OdpowiedzUsuńWięcej info u mnie: girl-in-1d.blogspot.com w notce LIEBSTER BLOG AWARDS
Pozdrawiam
Mint Candy
Co co co jaki koniec? Nie zgadzam się!
OdpowiedzUsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Nie chcę tego słyszeć, że to koniec.
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się.
Ja też! ;-; Protestujmy!
UsuńNo tak! Nogitsune zawsze spóźniona. Kończysz niedługo, a ja dopiero zaczęłam czytać. Ych, na szczęście uwinęłam się dość szybko i pochłonęłam rozdziały, coby móc skomentować przed końcem...
OdpowiedzUsuńCo mogę powiedzieć? Dziś tak ogółem, gdyż nie jestem stworzona do opiniowania całości... Niestety...
No ale...
Styl pisania jest śliczny, dokładnie przedstawiasz nam wątki, pięknie opisujesz... Czego można chcieć więcej? Długości... Chcę dłuższych rozdziałów! Teraz! Już! Cóż, jestem fanką tasiemców :D
Kreacja bohaterów - mimo, że nie znoszę Vampsów, nie, ich muzyki, ponieważ zespołu nie znam, to polubiłam Twojego Bradley'a. Jest uroczy siufehywsajhakl
Rose także lubię, jednak troszkę mniej. Zawsze miałam sentyment do postaci męskich, takie życie ;)
Poprawność - prócz cholernie popularnego błędu zapisu dialogów nie doszukałam się niczego konkretnego ;)
"-Wystarczy mi twój instagram.-odparowałam wystawiając język."
Chodzi o spacje między myślnikami:
"- Wystarczy mi twój instagram. - odparowałam wystawiając język."
No! odnośnie całej treści wypowiem się pod nowością i mam nadzieję, że napiszesz jeszcze coś, prócz Curls ;) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie... Da da dam... Mam nadzieję, że wpadniesz, bo komentarzowy kop w tyłek by się przydał ;-; Taka prawda ychhhh....
Trzymaj się i pisz, pisz, pisz...
Nogitsune z http://darkness-of-the-soul.blogspot.com/
Okej, rozumiem. Dziękuję, że poinformowałaś mnie o błędach. Oczywiście postaram się dostosować do Twoich wymagań i serio serio serio dziękuję za taki śliczny komentarz,dziękuję xx
UsuńOgólnie to rozdział świetny. W pewnych momentach było mi naprawdę smutno, w drugich wybuchałam śmiechem. Ale mam do ciebie jedną prośbę :
OdpowiedzUsuńPISZ DALEJ
No nie wiem, co powiesz na CURLS 3???
Odpisz proszę, co ja piszę
Zgódź się proszę.
Cekam na nexta.