(Brad)
Nastał ranek,
powodując w szpitalu lekkie zamieszanie. Spóźnieni lekarze biegli korytarzem,
zakładając swoje białe fartuchy, pielęgniarki przechodziły z jednej Sali do
drugiej sprawdzając stan zdrowia pacjentów. Rose jeszcze się nie wybudziła, ale
wspominając słowa lekarza, było to spowodowane jej przemęczeniem i dziewczyna
najzwyczajniej potrzebuje więcej snu.
W ciągu nocy do Rose zdążyli przyjść Angie z Tristanem oraz
jej tata. Tak jak ja siedzieli na korytarzu, ponieważ lekarze nie pozwalali przez
najbliższy czas odwiedzać Rose. Przechyliłem głowę do tyłu i oparłem ją lekko o
ścianę. Przymknąłem oczy, jednak chwilę potem musiałem je otworzyć, ponieważ
poczułem jak ktoś zajmuje krzesło obok. Tristan spojrzał na mnie zmartwiony ,
po czym podsunął pod nos świeżo zaparzoną kawę od której para unosiła się
wysoko w górę. Podziękowałem skinieniem głowy, po czym wziąłem łyka. Gorąca
ciecz rozlała się po moim gardle, wprawiając mnie w lepszy nastrój.
-Jak się trzymacie? –zapytałem.
- Bywało lepiej.- chłopak odchrząknął.
-Taa… Tris- zacząłem- Przepraszam za wczoraj. Nie panowałem nad sobą i doceniam to ,ze
próbowałeś mnie uspokoić.
-Daj spokój-przyjaciel machnął ręką, udając ,że to co powiedziałem jest mało ważne- To ja
powinienem Cię przeprosić. Nie zachowałem się wczoraj tak jak brat powinien i
dziękuję, że tak zareagowałeś. Gdyby nie Ty, nie było by tu Rose, a wszystko
nie skończyło by się tak szczęśliwie.
-Nie ma o czym mówić. Zrobiłem to co uważałem za
stosowne.-odpowiedziałem, chcąc uniknąć tematu.
-Nie udawaj, Brad.- powiedział lekko się uśmiechając.-
Przepraszam też za to co wczoraj powiedziałem o Tobie i Rose.
-Właśnie, o co chodzi z tym wyjazdem?- zapytałem
zdezorientowany- Dlaczego nie powiedzieliście mi o tym wcześniej?
-Myślę, że i tak już za dużo Ci powiedziałem. Poczekaj na
Rose. Ona Ci wszystko wytłumaczy w odpowiednim czasie, nie naciskaj tylko, proszę.
* * *
(Rose)
Słońce znajdowało się w swoim najwyższym położeniu, więc
długie promienie przedostawały się przez okno do pokoju. Podczas dzisiejszej
nocy nie spałam dobrze. Ciągle się wierciłam i przekręcałam. Moje łóżko
wydawało się być jakieś inne ,mniejsze. Pod materacem czuć było sprężyny, które
co jakiś czas wbijały mi się w żebra, a z prawej strony mojego łóżka wydobywał
się jakiś dziwny dźwięk. Przypominał on pikanie, podobne do tego jak w
filmowych szpitalach.
Przetarłam lekko powieki, po czym podniosłam je lekko,
dzięki czemu moim oczom ukazał się biały sufit. Wiedziałam, że coś jest nie
tak. W moim pokoju nie ma białego sufitu. Zaczęłam wpadać w panikę. Przymknęłam je jeszcze na moment, aby
przyzwyczaić wzrok do światła i ponowiłam próbę. Tym razem podniosłam powieki
całkowicie, co sprawiło, że mogłam zobaczyć pokój, w którym się znajdowałam.
Była to najzwyklejsza sala szpitalna. Białe ściany pokrywały duże plakaty, na
których znajdowały się zasady prawidłowego odżywiania się czy też zdrowego
trybu życia. Po prawej stronie od mojego
łóżka stały jeszcze dwa kolejne, które były w nienaruszonym stanie. Natomiast po lewej stronie stała blaszana
szafka na artykuły spożywcze i inne rzeczy należące do pacjentów. Nieopodal
szafeczki stał stojak na kółkach, na którym znajdowała się przeklęta aparatura,
której dźwięk okropnie mnie irytował.
Gdy resztkami sił podniosłam rękę i przyłożyłam ją do głowy,
aby się podrapać, zauważyłam ,że część moich włosów zniknęła. Zostały skrócone
do wysokości ramion, chociaż założę się ,ze gdybym wstała, okazały by się
jeszcze krótsze. W tamtej chwili byłam naprawdę zdezorientowana. Nie
przypominam sobie abym była u fryzjera, a co gorsze nie wiem dlaczego w ogóle
się tutaj znalazłam i dlaczego leżę w szpitalu przypięta różnymi kabelkami do dziwnych
urządzeń, które wydają irytujące dźwięki.
Usłyszałam dźwięki otwierania drzwi, więc odwróciłam w tamtą
stronę głowę. Do sali wszedł mężczyzna w średnim wieku, ubrany w niebieską
koszulę i czarne spodnie, na które zarzucił fartuch lekarski. Prezentował się
całkiem przystojnie.
- Dzień dobry, panno Evans. - powiedział uprzejmie.
Pokiwałam tylko głową, ponieważ nie byłam w stanie wypowiedzieć ani jednego
słowa. - Nazywam się Lev Grossman. Jestem lekarzem i będę się Tobą opiekował
przez najbliższe dwa tygodnie.
-Doktorze- wychrypiałam słabym głosem-dlaczego tu jestem?
-Ach tak, z tego co powiedział twój chłopak byłaś wczoraj na
ognisku. –powiedział pan Grossman, na co zareagowałam dość dziwnie ---wytrzeszczyłam oczy. Nie mam chłopaka, więc o co mu może chodzić? Zignorowałam
to i zaczęłam ponownie słuchać doktora-
Wczoraj podczas zabawy musiałaś coś zjeść, co wywołało u ciebie reakcję
alergiczną, dlatego dzisiaj przeprowadzimy testy . Stąd te wszystkie plamy na
twoim ciele.-wskazał na moją rękę ,która była czerwona w niektórych miejscach.
-Potem zemdlałaś, a przyczyną tego był osłabiony organizm.
Musisz przejść gruntowne zmiany w swoim życiu. Zdecydowanie więcej ruchu i
zdrowsza żywność oraz unikanie stresu-przerwał na chwilę, po czym kontynuował
- Przytomność straciłaś będąc w
łazience, gdy upadałaś uderzyłaś głową o umywalkę ,a następnie o płytki co
spowodowało rozcięcie skóry z tyłu głowy. Ale nie przejmuj się tym. Nie miałaś
wstrząsu , co bardzo mnie zdziwiło, bo unikniecie tego po takim upadku graniczy
z cudem, naprawdę. Musieliśmy obciąć twoje włosy, ponieważ ich długość
uniemożliwiła nam zaszycie rany. Wszystko już w zasadzie z tobą w porządku.
Zostaniesz u nas na góra pięć dni, ponieważ musimy zrobić Ci te testy
alergiczne i kilka innych badań, a potem za półtora tygodnia stawisz się na
wizytę kontrolną. Jeszcze jakieś pytania?
-Nie, dziękuję bardzo.
-Mnie nie dziękuj, gdyby nie twój chłopak byłoby z tobą
naprawdę źle. Dobrze ,że tak szybko zareagował.
Doktor pożegnał się ze mną , po czym wyszedł z Sali
zostawiając mnie samą sobie. Teraz gdy tak myślę o tym tajemniczym MOIM
chłopaku, podejrzewam ,że to był Brad lub któryś z przyjaciół mojego
brata. Mimo wszystko będę musiała temu
komuś podziękować.
-Ja wejdę tam pierwsza, to moja przyjaciółka.- usłyszałam
stłumiony głos Angie.
-Nie zapominaj, że to też moja przyjaciółka.- odezwał się
Brad równie zachrypniętym głosem jak mój.
-Ale to moja córka, dlatego to ja wejdę do niej pierwszy.
Pozwólcie mi wejść, bo blokujecie drogę.-powiedział tata, na co mimowolnie się
uśmiechnęłam.
Ciche pukanie rozległo się po pokoju. Usłyszałam szmer
otwieranych drzwi , w których stał zmartwiony tata. Szybko podszedł to mojego
łóżka i zaczął mnie przytulać. Zrobiło mi się ciepło i przyjemnie.
-Jak się trzymasz?- zapytał, próbując się uśmiechnąć, jednak
jego mina zdecydowanie nie przypominała uśmiechu.
-Stabilnie.-odpowiedziałam.
-Umierałem ze zmartwienia, wiesz? Mama mnie uspokajała z
Trisem, ale to było na nic. Dopiero gdy pozwolili mi wejść nad ranem, gdy
spałaś i cie zobaczyłem, kamień spadł mi z serca. To był okropny weekend,
prawda?
-Zdecydowanie, tato. Ale teraz jest wszystko w porządku.
Lekarz był tu niedawno i wszystko mi wyjaśnił.
-Tak, widziałem. Całą noc siedzieliśmy wszyscy i czekaliśmy
na jakiś znak od lekarzy.
-Nie potrzebnie. Jesteście teraz zmęczeni.
-Nie przesadzaj. Miałem chociaż trochę czasu na przemyślenie
kilku spraw. Wiesz, myślę, że nie powinnaś wyjeżdżać do Stevenage. Właśnie
teraz zrozumiałem, ze nie wytrzymał bym bez ciebie tyle czasu, tak samo mama. A
myśl, że mogło by ci się coś stać tam przy cioci mnie dobija. Będziemy musieli
poszukać cioci jakiegoś małego mieszkanka tutaj w Dover.
Reszta rozmowy z tatą przebiegła przyjemnie. Starał się nie
poruszać tematu Stevenage. Nie chciałam aby przeze mnie robiło się takie
zamieszanie. Zdecydowanie nie chce narażać rodziców na kolejne wydatki. Moje
samopoczucie zdecydowanie się pogorszyło. Dobijała mnie ta rozmowa z każdym
kolejnym słowem wypowiedzianym przez tatę. Wstał z krzesełka i przytulił mnie,
po czym pocałował moje czoło.
-Nie będę blokował kolejki. Potem przyjdziemy z mamą i sobie
porozmawiamy o tym całym wyjeździe. Myśl, że coś może Ci się tam stać jest nie
do zniesienia. Idę po kawę ,a potem pojadę do domu i prześpię się. Przyjdziemy
wieczorem, bo teraz ktoś na ciebie czeka.
-Wpuść ich wszystkich tato. Niech się nie kłócą.
-Słyszałaś?- zapytał uśmiechnięty
-Yhym.
Podniosłam się do pozycji siedzącej ,po czym poprawiłam
poduszkę, dosuwając ją do ściany. Oparłam głowę i spokojnie czekałam ,aż wejdą.
W drzwiach pojawiła się cała trójka moich najlepszych przyjaciół. Angie gdy
tylko weszła rzuciła mi się na szyję, przyduszając mnie lekko. W ślad za nią
poszedł mój brat, który obszedł łóżko i podobnie jak jego dziewczyna , zaczął
mnie do siebie przyciskać. Miałam
wrażenie, że tylko Bradley jest teraz opanowany. Podszedł do mnie spokojnie i
objął mnie delikatnie, uważając na te wszystkie rurki i kabelki poprzyczepiane
do mojego ciała
-Jezu, Rose. Co z Twoimi włosami? -zapytała szczerze
zdziwiona dziewczyna.
-Serio Angie?- zaczął Brad.- Rose leży w szpitalu, a Ty się
martwisz jej włosami?!
-Tak, masz coś do
tego? Przedtem miała długie włosy, a teraz są krótkie więc coś z nimi jest nie
tak.
-Proszę , bez kłótni nie przeżyjecie nawet kilka godzin? -zapytał
zmęczony Tristan.
-Przepraszam-odparł
zrezygnowany Brad.
-No… ja też-zawtórowała mu Angie.
-Musieli mi je obciąć.- w końcu się odezwałam.- Zaszywali
ranę z tyłu głowy.
-O Matko! Już
wszystko w porządku? Nie boli Cię? Mojego kuzyna bolało przez tydzień, gdy miał
rozciętą głowę.
-Nie, Angie. Wszystko w porządku.-powiedziałam uśmiechając
się. To słodkie ,że tak się mną przejmuje.
-Napędziłaś nam niezłego stracha-odezwał się Tristan. -Brad
był tu z tobą od początku, mówił ,ze było naprawdę źle.
Spojrzałam na chłopaka, który trzymał się na uboczu. To
dziwne, zawsze był wesoły, a teraz w jego oczach widać było tylko smutek.
Przejmował się mną , no jasne.
-Nie potrzebnie się o mnie tak martwicie ,już wszystko
ze mną w porządku, naprawdę.-starałam
się brzmieć przekonywująco.
-Żartujesz sobie? Gdyby nie Bradley, gdyby on się tobą nie
przejął …-zaczęła Angie łamliwym głosem.
-Gdyby nie on nie było by tej rozmowy ,Rose . Być może byś
nie żyła.- dokończył Tristan, na co Brad
nieznacznie się zarumienił.
-Och, nie poruszajmy już tego tematu– przerwał Bradley.
-Tak, masz rację Brad.- powiedział Tristan- Nie powinnaś się
tym przejmować.
-Właśnie, porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym- Angie
klasnęła w dłonie- Wiesz jak ślicznie wyglądasz w tej fryzurze? Mam rację
chłopaki?
-Jest ślicznie.-powiedział Bradley.
-Dzięki.-poczułam rumieńce na policzkach, które przez
wysypkę nie powinny być aż tak widoczne.- Nawet nie wiem jak wyglądam.
Angie nagle ożyła i
zaczęła szukać czegoś w swojej torebce. Po chwili wyjęła z niej kieszonkowe
lusterko, które pozwoliło mi się w nim przejrzeć. Chwyciłam je w dłoń , po czym spojrzałam w nie. Widziałam
zupełnie inną dziewczynę. Pomijając te nieszczęsne wypieki spowodowane alergią,
to wyglądałam naprawdę ładnie. Pierwszy raz podobałam się sobie. To
zadziwiające, ale nie żałowałam włosów, które tak długo zapuszczałam. Czułam
,że teraz będę inną Rose. Tamta stara została w łazience Connora. Nowa jest tu.
Tristan i Angie zostali ze mną do trzynastej. Byli głodni,
więc postanowili pójść na obiad do restauracji naprzeciwko szpitala. Po ich oczach było widać, że są zmęczeni
,więc kazałam im pojechać do domu i wrócić dopiero wtedy gdy będą porządnie
wyspani. Już teraz zjadały mnie wyrzuty sumienia, nie mogę sobie tego wybaczyć.
Brad ociągał się z
odejściem razem z tamtą dwójką, więc pomyślałam, że chce ze mną zostać na
osobności. Podczas wizyty całej trójki prawie wcale się nie odzywał. Odpowiadał
jedynie lakonicznie na jakieś pytania. Dziwiło mnie jego zachowanie, jednak
postanowiłam to przemilczeć.
-Może się przysuniesz?- zaproponowałam, widząc jak daleko
ode mnie siedzi.
Podniósł się z krzesełka i usiadł na brzegu mojego łóżka,
tak jak wcześniej zrobiła to Angie. Chwycił moją dłoń i zaczął opuszkami palców
ocierać o jej powierzchnię.
-Martwiłem się.
-Wiem, przepraszam za wszystko. Naraziłam was wszystkich.
-To teraz jest mało istotne. Najważniejsze ,ze wszystko w
porządku.
-Naprawdę byłeś tu ze
mną od samego początku?- zapytałam, będąc pod wrażeniem.
-Tak, tak jakby. Na początku Tris mnie zatrzymał i nie
pozwolił wsiąść do karetki. Wpadłem w szał. A potem poszedłem na pieszo do
szpitala.
-I przedstawiłeś się jako mój chłopak.- zażartowałam, już
będąc pewna ,że lekarz mówił o Bradleyu.
-No co?- chłopak zaśmiał się – Nie wpuścili by mnie.
-Jasne, jasne.-zaczęłam się z nim przekomarzać. Czuję ,że
wraca mi dobry humor.- Powinieneś coś zjeść , Brad. Siedzisz tu od wieczora, a
pewnie nic nie jadłeś.
-A Ty? Jesteś głodna? Obudziłaś się już po porze śniadań.
-Nie, nie jestem.-zaprzeczyłam.-Pójdę do sklepu . Przyniosę coś dla nas.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć! Nowy rozdział = nowe dramy.
Chciałabym znać wasze opinię na temat tego rozdziału.Co sądzicie o pomyśle taty? Chcielibyście aby Rose została w DOver z Bradem ,a może wolicie wystawić ich przyjaźń na próbę? Piszcie w komentarzach :] Chcę Wam jeszcze raz pięknie podziękować za taką liczbę wyświetleń.To niesamowite! DZIĘKUJĘ X
Chciałabym z Wami od czasu do czasu porozmawiać.Strasznie mi się nudzi.Nie wstydźcie się tylko piszcie do mnie na :
-ask [KLIK]
-twitter @kidofrockk
Tak w ogóle to macie instagrama? Jeśli tak to podawajcie swoje usery w komentarzu.Bardzo chętnie Was zaobserwuje. @themardybuum
DO NASTĘPNEGO! :*
:O Bardzo, bardzo podoba mi się to kochane zachowanie Brada ! Że tak się martwi i ogólnie jest po prostu kochany ♥ Opiekuje się Rose i widać że mu na niej zależy :3 Nwm co mam napisać o tym wyjeździe, bo jeśli Rose wyjedzie może się wydarzyć coś bardzo bardzo ważnego, a jeśli zostanie może bardziej zbliżyć się do Brada i tez może się wydarzyć coś bardzo, bardzo ważnego :D Więc nie wiem ty najlepiej wybierzesz :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się przeczytać następny rozdział, choć będzie to bardzo trudne, bo będę na obozie( na wsi i trudno będzie znaleźć wifi ) ale może się uda :)
Pozdrawiam :*
rozdział jak zwykle cudowny *.* i weselszy ;) wolałabym żeby Rose została z Bradem, będą mieli szanse sie do siebie bardziej zbliżyć ;3 ale ostateczną decyzje zostawiam Tobie ;) czekam z niecierpliwością na next ^^
OdpowiedzUsuńmój ig to @cute_monkeyyy
OdpowiedzUsuńJeeejku <3 Ale cudnie :) Bradley taki kochany :) Widać, ze naprawdę kocha Rose...pytanie jako kogo...? :D Rozdzial super! Emocje zdecydowanie opadły po ostatnim :D nie mogę doczekać się nowego :) Aha i zdecydowanie wolałabym, żeby Rosalie wyjechała :) Cieszę się, że z Rose wszystko ok :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nowość :* /Iza
Rozdział genialny ! Sama nie wiem co mam myśleć o jej wyjeździe, są plusy i minusy, tak samo jak w zostaniu w Dover.
OdpowiedzUsuńinstagram: luvmyaus
Ily xx
@luvmybaex
no więc lecę sobie przez moją listę ff wchodzę tu i podjarka bo nowy rozdział xx hmm to może być trudne co do wyboru ten jej tata to zamotał trochę bo z jedej strony to fajnie jakby została a z drugiej Bard mógłby hmm nw wyjechać z nią? nw ale czekam tu na kiss i tyle haha :)
OdpowiedzUsuńAww! Bardzo podoba mi się zachowanie Bradley'a, widać że zależy mu strasznie na Rose.
OdpowiedzUsuńNie mam bladego pojęcia co do wyjazdu, może dzięki niemu coś bardzo zaskakującego wydarzy.
Rozdział jak zwykle wspaniały ❤
Oraz jak zwykle czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ❤
Życzę weny ;*/ @awokado1
No krew mnie zalewa jak czytam takie krótkie rozdziały, a zwłaszcza jeśli są dodawane przez Ciebie lub Aggie :( żadnego wystawiania ich przyjaźni na próbę! Ona ma zostać i zakochać się w Bradleyu! No szlag mnie trafia jak oni się tak wielce przyjaźnią xd Szkoda że tak mało Jamesa jest w tym opowiadaniu :c Może tworzysz mu jakąś dziewczynę czy coś? xd
OdpowiedzUsuńNie będę Ci wytykać literówek czy błędów interpunkcyjnych, ale 1 sprawy się uczepię ;p
- (...) na co zareagowałam dość dziwnie, ponieważ wytrzeszczylam oczy.
To brzmi tak, jakby wytrzeszczyla oczy bo dziwnie zareagowała. Zamiast tego przecina i słowa 'poniewaz'dalabym myślnik czy coś ;)
Do nast. ;*
tkwi-w-ciszy.blogspot.com
Rozdział nie był sprawdzany to wszystko dlatego. Interpunkcja to moje najgorsze zło. Musze nad tym popracować. Jutro jak wejde na komputer to poprawie rozdział. Co do długości.... Wydaje Wam się, że jest krótki bo jest bardzo dużo dialogów, ale zapewniam Was, że to normalna długość czyli 5str w wordzie. :) dziękuję, że zwróciłas uwage x
UsuńNie chciałam, żeby to wyglądało tak, jakbym się czepiała :)
UsuńAle to tak nie wygląda x Spokojnie ,nie gniewam się ,a nawet dziękuję !
UsuńCzasami przydają sie uwagi i krytyka :]
Rozdział jak zwykle świetny. Ja jestem za tym aby Rose została z Bradem. może w końcu się do siebie bardziej zbliżą.
OdpowiedzUsuń@xhelloodarlingx
Rose ma zostać z Bradem! Już się wszystko tak dobrze układa. :)
OdpowiedzUsuńBożeee jakie to przesłodkie! Brad i Rose...no po prostu nie mam słów żeby to opisać!
Dodając ten rozdział umiliłaś mi wieczór. Miałam straszny dzień, a nowy rozdział to zawsze poprawa humoru. ^^ Tylko jakiś taki krótki mi się wydawał nie wiem dlaczego.
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Czeeekam! <3
PYTANIE! Jeszcze zadam na asku. Jak skończysz to opowiadanie to piszesz jakieś następne? Ja bym baardzo chętnie przeczytała <3
według mnie lepiej byłoby żeby Rose została. no i żeby w końcu zaszło coś pomiędzy nią a bradem ;) super rozdział dobrze że dodałaś go dziś :) czekam na next /n
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuńOsobiście, wolałabym, żeby Rose została , ale co Ty tam wykombinowałaś tego nikt nie wie :D
Pozdrawiam :*
cieszę się ze jest dobrze z rose
OdpowiedzUsuńtzn osobiście wolałabym żeby została, ale jak się stanie to już Twoja wola :)
czekam na kolejny xx
@Toriixdd
Rozdział niesamowity jak zawsze :) Wolałabym aby Brad zbliżył się do Rose i, żeby ona nie wyjechała ;) Czekam na nexta, buziaczki :)))
OdpowiedzUsuńinstagram : sandreczka17
Nawet nie pytaj...
OdpowiedzUsuńJa chcę żeby Rose została!
Ten rozdział jest wyjątkowy :3
Tak szczerze to jeden z najlepszych :D
Czekam na kolejny ;)
Buziaki-Nat♥
Niech Rose zrobi coś dla siebie, a nie dla innych! Niech zostanie w Dover!
OdpowiedzUsuńA Brad niech walczy! :)
Świetny rozdział, zresztą jak zawsze <3
Czekam na nn :)
@ohmyhojbjerg
Świetny rozdział.Chciałabym,żeby Rose została w Dover.TY zadecydujesz czy zostanie czy pojedzie do cioci.Czekam na kolejny rozdziało,oby był jak najszybciej.Do następnego:)
OdpowiedzUsuńboże, trzy rozdziały w tył ;_; SUPER <3 ♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńno więc;
OdpowiedzUsuńNa wstępie chciałam przeprosić za małą lukę w komentowaniu bo po prostu nie miałam jak ;( mam nadzieję że mi wybaczysz.
Po drugie rozdział jest naprawdę świetny i cieszę się że znowu jest wiele dialogów i interakcji między bohaterami.
Mam nadzieję że Brad i Rose wyjaśnią sobie wszystko i nie dojdzie między nimi do jakiejś kłótni przez ten wyjazd.
No i pytałaś się o losy Rose i czego my byśmy chcieli. Ja uważam że to Twój wybór ale..... najbardziej bym chciała żeby Rose zostaa w Dover no i żeby podczas rekonwalescencji dziewczyny Brad się nią zajmował i żeby się do siebie zbliżyli.
Drugą opcją może być na przykład to że Rose wyjedzie a Brad będzie tak tęsknił że pojedzie do niej [ awwww ] Oczywiście zdecyduj sama kochanie
Co do uwag to nie jest ich zbyt wiele. czasami są błędy gramatyczne, stylistyczne albo interpunkcyjne ale myślę że z czasem Ci to minie. No i drugim minusem jest to że jest tu mało Jamesa i w ogóle nie wszyscy bohaterowie się pokazują zbyt często.
Uważam że powinnaś ich jakoś w fabułę zaangażować.
I błagam nie przejmuj się komentami że zbyt krótkie bo dzięki dialogom rozwija się więź między postaciami.
Jeszcze raz przepraszam i życzę weny kochana
Pozdrawiam
@olciiiia97
Oczywiście, że chciałabym, by Rose została w Dover. Pamiętaj Rose i Brad moim zdaniem powinni ze sobą być. Zawsze będe ich shippować.Bardzo podobał mi się ten rozdział, mam nadzieje, że Brad z Rose wszystko zobie wyjaśnią :) // @phoenix_Carrots
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Rose powinna zostać w Dover, ale jakby wyjechała, to by można tak powiedzieć sprawdziła Brada, czy o niej zapomni przez te 6 miesięcy, czy będzie na nią czekać. Bardzo podoba mi się ten rozdział, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńA moim skromnym zdaniem Rose powinna wyjechać :) To by było słodkie. Bradley by zatęsknił i w ogóle :3 I by przyjechał odwiedzić Rose. Byłoby suuuuper. xx. A tak na marginesie to boski rozdział *.* xx
OdpowiedzUsuńNiech Rosalie wyjedzie plissssss. <3
OdpowiedzUsuńWow! Świetny rozdział jak zawsze! Według mnie przez ten wypadek Brad i Rose bardzo się do siebie zbliżyli. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Oby Rose została i wszystko by sobie wyjaśniła z Bradem. Ale taka próba też była by fajna, ale wtedy było by mi szkoda Brada...
OdpowiedzUsuńRozdział super, dobrze, że z Rosalie wszystko ok.
Czekam na next x
Cieszę się, ze wszystko się dobrze skończyło.. tzn Rose żyje i nie ma poważniejszych obrażeń, bo wiadomo, lepiej, żeby nie musiała zostać w szpitalu :/
OdpowiedzUsuńspodobał mi się bardzo sposób, w jaki opisałaś moment, kiedy Rose budzi się w sali szpitalnej :)
Tak mi szkoda Brada i reszty, wszyscy się tak martwili.. a do tego Bradley dowiedział się o jej wyjeździe.. teraz muszą sobie dużo wyjaśnić xd
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i życzę weny ;)
Witam :) Rozdział bardzo mi się podobał :) Rozśmieszył mnie moment jak Angie zmartwiła się długością włosów Rose,a nie jej stanem zdrowia :D Osobiście to sama nie wiem jaka decyzja byłaby lepsza względem Rose. Bo jeśli zostanie to fajnie byłoby aby zbliżyła się do Brada, zaś z drugiej strony wyjazd też może być dobrym pomysłem,bo taka próba też może być fascynująca,może by ją przetrwali i potem byli ze sobą czy coś w tym stylu :) Ale to już jest twoja decyzja :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChciałabym zaprosić cię serdecznie do siebie na mój nowy rozdział.Byłoby mi miło gdybyś znalazła czas na przeczytanie i zostawienie swojej opinii. Zapraszam serdecznie http://otherviki.blogspot.com/
Aww to takie super! Ja bym wolała żeby ich przyjaźń przeżyła kryzys. Mam nadzieję że ze zdrowiem Rose będzie jeszcze jakiś dramacik :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny Wiki!!!
Mój insta: julia_pyc
Czytam to opowiadanie od niedawna i pozwól, że skomentuje całe od razu :p
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba sposób w jaki piszesz. Wyjątkowy i wspaniały. Zawsze chętnie wracam do tego bloga i czytam kolejne posty. Już nie mogę się doczekać nexta :) i zżeram paznokcie z wyczekiwania xd =]
Fabuła też błyszczy dopracowaniem. Dużo rzeczy pasuje do siebie i nie ma takiego nagłego zaskoczenia spowodowanego zmianą (definitywną) charakteru. Np. raz jest nieśmiała, a raz nie wiadomo jak szaleje i zachowuje się jak...no... i to bez jakiś używek. Tak więc bardzo, ale to bardzo mi się to podoba i po prostu kocham to, kocham Ciebie i twój talent do stwarzania scenografii i postaci w tym opowiadaniu. Kocham ten szablon. I jeszcze raz powiem, że Cię KC, i żebyś nadal tak pisała, miała coraz więcej czytelników i co tam będziesz chciała! :*
Buziaczki kochana ;* <3
jak chcesz to wpadnij, tematyka fantastyczna: http://magiatomojezycie.blogspot.com/
Ooo...jeszcze jedno. Mam pytanie: jak nazywają się fani tego op? Bo ja się zaliczam, a nwm jak się nazywać :[
Dobra. Jeszcze raz weny i szczęścia :*
Kiedy następny rozdział ? :)
OdpowiedzUsuńMoj ig : kasiaa_xd
To opowiadanie jest piękne, pełne emocji i wciągające.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://wealmostknewwhatlovewas.blogspot.se/ dopiero zaczynam :D