środa, 27 sierpnia 2014

[2] Rozdział 13. ''Wszystko widziałam''

notka pod rozdziałem

(Rose)

   Dziś mój ostatni dzień w szpitalu. Ciągle się tym pocieszam. Nienawidzę szpitali oraz tego specyficznego zapachu. Leżę na oddziale dziecięcym, który jest chyba najprzyjemniejszym oddziałem w całym szpitalu. Ludzie tutaj są nadzwyczaj mili, pielęgniarki starają się jak mogą o to, aby pacjenci czuli się w tym miejscu dobrze i próbują stworzyć domową atmosferę. Została mi jeszcze jedna noc w tym okropnym miejscu. Łóżko w mojej sali jest bardzo niewygodne. Co dzień gdy wstawałam, odczuwałam ból w kręgosłupie. Mam ochotę położyć się we własnym łóżku i schować pod kołdrą, aby uciec przed złem całego świata i namolnymi przyjaciółmi.
   Odkąd leżę w szpitalu odwiedzili mnie wszyscy przyjaciele. Brad przychodził codziennie rano i wychodził dopiero po południu, gdy przychodzili moi rodzice. We wtorek przyszedł do mnie nawet Connor. Widać było,  że był zmartwiony moim stanem zdrowia; ciągle dopytywał się, czy wszystko już w porządku i czy czegoś nie potrzebuję. Opowiadał mi także o swojej miłości. Nadal nie mam pojęcia o kim on mówi; pewne jest tylko to, że jest z Dover i chodzi do naszej szkoły. 
   Któregoś dnia nawet przyszedł James z Ellie, których najmniej się spodziewałam. Miałam z nimi chyba najsłabszy kontakt. Lubimy się, jednak nigdy nie było okazji tak po prostu sobie porozmawiać. Są zakochani, ciągle gdzieś razem wyjeżdżają lub wychodzą we dwójkę. Ale teraz, gdy przyszli mnie odwiedzić rozmawiałam z nimi i miałam wrażenie, że są bardzo przejęci. 
   Doceniam wszystko co dla mnie robią przyjaciele oraz rodzice. Jednak traktowanie mnie jak jakąś niepełnosprawną osobę jest dla mnie czymś okropnym. Nie chcę wyjść na jakąś niewdzięczną, ale to irytujące kiedy chcesz zapomnieć o wypadku i o tym, że leżysz w szpitalu, a oni traktują Cię jak jajko. Nie lubię, gdy tak wszyscy się o mnie troszczą. Zawsze chciałam być samowystarczalna, a ich zachowanie mi w tym nie pomaga.
   Ponadto sprawa z ciocią Christiną bardzo się skomplikowała. Tata przejął się moim wypadkiem i teraz jest bardzo zdenerwowany. Nie wie, co ma z ciocią zrobić. Za każdym razem, gdy przychodził miał nowy plan i propozycje, jednak chciałam mu wszystko wyperswadować. Czuję się na siłach aby do niej jechać. Ciocia jest mi bliska i chcę jej pomóc. To nic, że kosztuje mnie to wiele wyrzeczeń - jestem gotowa na wszystko. Jednak tata nie daje za wygraną, cały czas coś kombinuje i miesza, że teraz już sam nie wie, czego chce.
- Hej Rosie. - przywitała się ze mną jedna z dyżurujących pielęgniarek, która weszła przed chwilą do sali.
- Dzień dobry.
- Jak tam? Nadal bolą plecki? - zapytałam zmartwiona, podchodząc do mojej karty pacjenta, zawieszonej przy kończącej łóżko barierce.
- Okropnie, te łóżka są niewygodne. Powinni je wymienić.
- Gdyby tylko były na to pieniądze, Rose. - odpowiedziała, nadal patrząc w kartę. - A jak tam Twój chłopak? Koleżanka opowiadała na kawie, że wpadł do szpitala jak szalony.
- To nie jest mój chłopak. - zaśmiałam się 
Pani Roth podeszła do mojego łóżka i podała mi trzy pigułki z witaminami oraz szklankę wody, abym mogła je popić.
- Naprawdę to nie jest Twój chłopak? Byłam na dyżurze, kiedy weszłam, aby sprawdzić co u ciebie, Wy spaliście razem na łóżku. Wyglądaliście tak słodko. - powiedziała lekko zdziwiona kobieta, gdy oddałam jej pustą szklankę.
- Zapewniam panią, że to mój przyjaciel. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Byłam szczęśliwa od tamtego dnia. Czułam się teraz tak inaczej w obecności Brada - lepiej.
- Musicie być naprawdę dobrze dobraną parą przyjaciół.
- Tak, chyba jesteśmy.
- Ale szczerze Rosie. -przerwała na chwilę - Nie podoba Ci się jako chłopak? Jest bardzo przystojny.
- Podoba mi się. - odpowiedziałam bez żadnych ogródek
-W takim razie nie rozumiem twojego toku myślenia. - pokręciła głową - Idę podać resztę witamin. Chłopczyk spod dziesiątki jest bardzo niecierpliwy. Uwielbia brać witaminy.
- Okay. - uśmiechnęłam się przyjaźnie do pielęgniarki. – Do zobaczenia.
   Pani Roth pomachała mi na pożegnanie i wyszła. Lubiłam ją, ponieważ była dobrą koleżanką mojej mamy. Nie raz chodziłam do niej z rodzicami i Trisem na herbatkę czy też grilla. Zdziwiło mnie jedno -moje zachowanie. To, hm… niesamowite, że tak bez problemu zwierzyłam się jej. Zawsze miałam z tym trudności, a teraz nie. Może rzeczywiście ten wypadek mnie zmienia?

*  *  *

(Angie)

- Masz już stąd wszystko? - spytałam, gdy przechodziliśmy przez aleję ze słodyczami.
- Tak, mam. - odpowiedział podirytowany Tristan.
   Gdy byliśmy u Rose pierwszego dnia, pani Evans dała Tristanowi tajemniczą listę. Jak się okazało były lista produktów, które mamy kupić przed powrotem Rose. Dużo zdrowej żywności, trochę słodyczy i kilka innych rarytasów. Jednak nic nie działo się bez powodu. Mama chłopaka wpadła na pomysł, aby urządzić małe przyjęcie powitalne dla Rose. Chciała, aby dziewczyna czuła się kochana i żeby wiedziała, że ją bardzo wspieramy. Myślę, że to wspaniały pomysł, jednak oddanie wszystkiego w ręce Tristana nie było zbyt dobrym wyborem. Chłopak chodzi z głową w chmurach i intensywnie o czymś myśli, nie chcąc mi o tym powiedzieć.  
   Gdy przechodziliśmy obok napojów, Tristan w ogóle nie reagował na moje słowa. Pamiętam, jak na liście mieliśmy zapisany nektar bananowy, jednak Tris kompletnie to zignorował i poszedł dalej. Zdenerwowana wyrwałam mu listę i zaczęłam czytać ją od początku. Sięgnęłam z dolnej półki dwa kartoniki z nektarem bananowym i włożyłam do koszyka. Wyprzedziłam chłopaka i uderzyłam go lekko w plecy, aby się pośpieszył.
- Nie ociągaj się. Musimy zrobić jeszcze ulubione ciasto dla Rose. Jest już 17! - powiedziałam, poganiając chłopaka, którego chody były naprawdę wolne. Wlókł się jak ślimak.

*  *  *

(Rose)

   Wyciągnęłam z torby podróżnej czarny dziany sweter, który przywiozła mi mama z resztą ubrań. Założyłam na siebie pośpiesznie ubrania i już byłam gotowa do wyjścia. Zegarek wskazywał 13:43. Miałam jeszcze 17 minut dla siebie, zanim przyjdzie lekarz i da mi wypis. 
   Postanowiłam, że jeszcze trochę ogarnę w sali. Zrzuciłam na podłogę kołdrę, poduszki oraz prześcieradło i zaczęłam poprawiać położenie materacu. Podniosłam prześcieradło i podrzuciłam je do góry, trzymając za dwa boki. Delikatnie opadło na łóżko, sprawiając, że się pomarszczyło w niektórych miejscach. Wygładziłam powierzchnię łóżka, po czym wzięłam do rąk poduszkę, którą równie delikatnie co prześcieradło, odłożyłam na miejsce. To samo zrobiłam z kołdrą. Sprawdziłam jeszcze, czy nie zapomniałam wyjąc czegoś z szafki. Była pusta, więc uznałam, że wszystko jest już gotowe. Rzuciłam jeszcze okiem na zegarek, który znajdował się na wyświetlaczu mojego telefonu i uśmiechnęłam się. 
   Po chwili usłyszałam, jak pan Grossman wchodzi do Sali. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i wręczył mi wypis i receptę na kilka lekarstw na odporność oraz witaminy. Dał także sporo wskazówek na temat tego co powinnam jeść i robić, aby sytuacja się nie powtórzyła. Podaliśmy sobie ręce na pożegnanie, po czym wyszedł z Sali. 
   Zawiesiłam czarną sportową torbę na ramię, wzięłam do ręki wypis oraz receptę i skierowałam się w stronę recepcji gdzie czekała na mnie mama ubrana swój roboczy strój pielęgniarki.  Podeszła do niej i oddałam jej wszystkie dokumenty, które później schowała do swojej torebki. Pożegnałam się z wszystkimi pielęgniarkami, po czym poszłyśmy na parking szukać samochodu.  
- Tata jest w Dover? - zapytałam, gdy wjeżdżałyśmy na główną drogę.
- Chyba nie. Miał wrócić dziś wieczorem od ciotki. Coś załatwia w Stevenage.
- Mamo, ale ja tam pojadę. Tata nie musi nic załatwiać.
- Pogadamy o tym później, dobrze? Nie chcę się z Tobą kłócić. - powiedziała rodzicielka, ucinając temat. 
- Ale ja nie chcę rozmawiać o tym później. Musimy o tym porozmawiać prędzej czy później, ale ja chcę wiedzieć. Muszę z kimś porozmawiać.
- Z Bradem? - zapytała.
- Tak.
- Nie powiedziałaś mu? - spojrzała na mnie tajemniczym wzrokiem.
- Nie, nie powiedziałam i nie wiem, jak mu o tym powiedzieć. Mamo, boję się.
- To niedobrze. Tym bardziej po tym, co widziałam w szpitalu... On powinien wiedzieć o tym na samym początku, Rose. A ty... - zaczęła, jednak jej przerwałam.
- Mamo! Wiem, że zrobiłam źle. - prawie krzyknęłam ze zdenerwania.
- Rose, uspokój się! Ludzie maja poważniejsze problemy od twoich. Musisz mu o tym powiedzieć. Bez względu na to, jak zareaguje, nadal będziecie przyjaciółmi, uwierz mi. On Cię kocha i nie przestanie nawet dlatego, że wyjedziesz lub nie.
- Tak myślisz?
- Ja to wiem.
   Resztę drogi nie rozmawiałyśmy o mojej przeprowadzce czy też o przyjaźni z Bradem. Włączyłam radio, z którego słuchałyśmy z mamą wiadomości - jakiś wypadek samochodowy, kilka osób zabitych, rodziny zrozpaczone. To są prawdziwe problemy! – pomyślałam.
   Moje problemy w porównaniu do tych, które mają rodziny zabitych są jakimiś błahostkami. Nie powinnam tak wszystkiego wyolbrzymiać. Jutro, gdy tylko spotkam Brada opowiem mu o wszystkim. Jestem zdeterminowana i nikt mi nie stanie na drodze. Powiem mu o tym, ile dla mnie znaczy. Jak ważna jest dla mnie nasza przyjaźń i o tym, że jest dla mnie naprawdę ważną  osobą.
Po długiej drodze w ciszy, w końcu wjechałyśmy na podjazd naszego domu. Wysiadłam z samochodu i wzięłam głęboki oddech. W końcu mogłam oddychać tym domowym zapachem, a nie szpitalnymi chemikaliami.
   Otworzyłam drzwi i zdjęłam buty. Już miałam wchodzić po schodach na piętro, gdy usłyszałam jakieś rozmowy dochodzące z salonu. Poprawiłam torbę na ramieniu i weszłam do salonu. Moim oczom ukazała się szóstka przyjaciół. Angie z Tristanem siedzieli razem na fotelu, natomiast reszta porozrzucana była na kanapie, jedynie Brad siedział na podłodze i patrzył na wyświetlacz telefonu. Kiedy zobaczyli mnie w progu, uśmiechnęli się szeroko i podbiegli do mnie. Wszyscy zaczęli mnie ściskać i w pewnym momencie było tak ciasno, że zrobiło mi się słabo. Bradley chyba to zauważył, więc powiedział, aby przestali. Connor wziął ode mnie torbę z ubraniami i zaniósł ją na górę, do mojego pokoju. Ellie oraz Angie zaciągnęły mnie na kanapę i zaczęły coś do mnie mówić.
   Wszystko działo się tak szybko i  w takim tempie, że nie mogłam połapać się, o co w tym wszystkim chodzi. Angie wytłumaczyła mi, że zrobili małe przyjęcie powitalne. Chcieli, żebym poczuła się kochana. Na stole, który stał naprzeciwko kanapy poustawiano dużo słodyczy oraz owoców. Zdążyłam też zerknąć na moje ulubione ciasto. Szarlotka stała w rogu i aż się prosiła o to ,aby ją zjeść. Przełknęłam tylko głośno ślinę i spojrzałam na nią z utęsknieniem. Nie mogę jeść takich rzeczy przez najbliższe tygodnie, więc wzięłam tylko jabłko leżące w koszyku z resztą owoców. Oparłam się o kanapę i zaczęłam się wgryzać w owoc, będąc nieco podirytowana.
   Nie spodobał mi się pomysł z tym przyjęciem. Jednak udawałam, że bawię się dobrze. Nie chciałam, aby przyjaciele poczuli się źle. Mogłoby to im sprawić przykrość, więc spróbowałam się zaangażować w rozmowę  i poudawać, że dobrze się bawię.
- Obejrzyjmy jakiś film. - zaproponował Connor.
- Na przykład? - zapytałam, wtrącając się do rozmowy. 
- Harry Potter i Zakon Feniksa! - krzyknął Connor, na co się zaśmialiśmy.
- Nie będziemy tego oglądać, bo znowu będziesz płakał na śmierci Syriusza. – powiedział Tristan.
- Wcale, że nie płakałem. - oburzył się Con. - Macie lepsze propozycje?
- Millerowie. - zaproponowała Ellie - To świetna komedia. Gwarantuję, że będziecie płakali ze śmiechu.
- Jasne, obejrzyjmy ją. - powiedziałam, na co wszyscy przytaknęli.
    Connor włączył film. Na początku było niefajnie i  nie podobał się nam, jednak potem akcja w filmie rozkręciła się i co chwila wybuchaliśmy śmiechem. Dialogi były bardzo zabawne, a sceny przekomiczne. 
   W pewnym momencie musiałam skorzystać z toalety, ale gdy tylko się podniosłam wszystkie oczy skierowane były nie na telewizor, a na mnie. Czułam się z tym źle. Przecież ten wypadek to nic takiego. Wszystko jest ze mną dobrze, a oni obchodzą się ze mną jak z jajkiem. Ich zachowanie z minuty na minutę stawało się  bardziej denerwujące. 
   Nie miałam ochoty już wracać do salonu. Wolałabym przesiedzieć w łazience cały film niż do nich wracać i patrzeć na ich zmartwione miny. 
   Opłukałam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Nowa fryzura zdecydowanie odejmowała mi lat. Wytarłam twarz miękkim ręcznikiem i wróciłam do pokoju, w którym siedzieli przyjaciele. 
Resztę filmu przesiedziałam na kanapie, kompletnie ignorując to, co się dzieje na ekranie. Oparłam głowę o ścianę i zaczęłam się przyglądać reakcjom znajomych na zabawne teksty. Angie zabawnie przechylała głowę do tyłu gdy się śmiała , a Connor się kręcił. Brad zazwyczaj marszczył nos i głośno się śmiał, po czym zagryzał dolną wargę.
   Gdy komedia dobiegła końca było już dość późno. Podziękowałam przyjaciołom i pożegnałam się z nimi. Nie marzyłam o niczym innym, jak o gorącym prysznicu  w naszej łazience. James z Ellie oraz Connor z Bradleyem poszli do domu, więc w salonie została tylko Angie z Tristanem. Zaczęli zbierać wszystkie słodkości i zanosić je do mojego pokoju.
   Kiedy wypakowywałam piżamy oraz spodnie dresowe z torby, Angie ponownie odwiedziła mój pokój. Usiadła na fotelu i zaczęła patrzeć na mnie badawczym wzrokiem.
- Co? - zapytałam, ponieważ już nie mogłam znieść tych ciągłych spojrzeń.
- Nic. - odpowiedziała i pokręciła głową.
- No co? - zapytałam podirytowana.
- Twój brat mnie strasznie wkurza bo jest uparty, wiesz?
- Wiem, że jest uparty.
- Ale ty jeszcze bardziej mnie wkurzasz, bo jesteś jeszcze bardziej uparta. - powiedziała wstając i wyciągając książki z torby. Podeszła do półki i zaczęła wkładać je w puste luki.
- O co ci chodzi? 
- O to, że wszystko widziałam. 
-Nie wie… - zaczęłam, jednak dziewczyna mi przerwała.
- Wiesz o co mi chodzi. I nie udawaj. Po co się sama oszukujesz, że nic nie czujesz do Brada? Tak mnie denerwujecie z tym wszystkim, że mam ochotę Was zamknąć w jakimś małym ciasnym pomieszczeniu we dwójkę i nie wypuszczać was, aż do tej pory, gdy nie wyznacie sobie uczuć. Widziałam was jak spaliście razem w szpitalu, jak się przytuliliście do siebie i trzymaliście za ręce. O ile wiem, to przyjaciele się tak nie zachowują. Rose, czemu ty tak odpychasz od siebie to uczucie? Powiedz mi tylko to i dam Ci spokój. Nie będę Cię pytać już o nic, co jest związane z Bradem.
- Naprawdę chcesz to wiedzieć?
- Tak, mówże do cholery!





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 


Hello !
Wracam z wakacji,jestem po ciężkiej grypie żołądkowej i  nie mam siły na pisanie. Piszę już 15 rozdział i smutno mi bo CURLS niedługo sie skończy. Moze to i dobrze? 
Ale spokojnie przed Wami jeszcze trochę emocji i  dram, więc głowy do góry!
Dziękuję Wam także za super piosenki,które podesłaliście w komentarzach pod ostatnim rozdziałem.

A TERAZ KILKA SPRAW ORGANIZACYJNYCH:

- W ROKU SZKOLNYM ROZDZIAŁY POJAWIAĆ SIĘ BĘDĄ W PIĄTKI.

- Na TWITTERZE powstała lista czytelników CURLS i jeśli Was na niej nie ma to proszę do mnie napisać na asku,w wiadomości prywatnej czy coś :]
https://twitter.com/kidofrockk/lists/informowani-curls-ff

25 komentarzy:

  1. Też chcę to wiedzieć ;( Świetny rozdział <3 Nie męcz się tak nad tym pisaniem bo niedługo ty wylądujesz w szpitalu! :/ Oczywiście to był sarkazm nikt z nas by tego nie chciał :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ochotę Cię udusić..... czemu odezwałaś w tak ważnym momencie?
    Chce już przeczytać kolejny rozdział!
    Ten był jak zwykle wspaniały i jak zwykle czekam z niecierpliwością na kolejny ❤
    Życzę weny ❤ /@awokado1

    PS. Ta sprawa z duszeniem była tylko żartem hahahaha mam ochotę Cię uściskać za ten wspaniały rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. masz zwyczaj kończenia rozdziałów w takich momentach że umieram przez tydzień czekając na kolejne części :) mam nadzieje że w końcu się dowiem czemu Rose odpycha Brada. przecież to oczywiste że on ją kocha eh. super czekam na następny ^^ /n

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz będę czekała półtora tygodnia, żeby dowiedzieć się co powie Rose !!! super, ze kończysz rozdział z niedomówieniem i wątkiem następnego :) Ściskam xoxo do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubie twoj sposob pisania ale nie to jak je konczysz. Chyba jak kazdy. Serio to przykre, ze bedziesz trzymala NAS w niepewnosci tydzien haha, a tak serio to swietny rozdzial i chyba jak kazdy czekam na nastepny!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurde. Szybko zleciało to czytanie.
    Nie mogę się doczekać jak Rose w końcu powie im wszystkim całą prawdę.
    Na serio, nie mam pojęcia jak ty to robisz. Jesteś coraz lepsza.
    xx

    OdpowiedzUsuń
  7. biedna ;c ale wszystko z Tobą już ok? ;c denerwujesz mnie bardziej niż Tris Angie bo zawsze kończysz w takim momencie xd troche za mało Brada w tym rozdziale :/ ale i tak jest cudowny ;3 myśle że z tymi piątkami to dobry pomysł bo będzie czas na czytanie i nie trzeba martwić sie lekcjami ;) loffki kisski i dużo weny ;* ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Ummm, CZEMU URWAŁAŚ W TAKIEJ CHWILI! ROSE WEŹ DO CHOLERY POWIEDZ, ŻE ZALEŻY CI NA BRADZIE, NOOO
    I nie jedź do ciotki, musisz być z Bradley'em :<
    Ale jak to zbliżamy się do końca?! :( *płacze jak głupia*
    Czekam na kolejny <3

    @ohmyhojbjerg

    OdpowiedzUsuń
  9. konczyc w takim momencie?! no wiesz co powinnam sie obrazic :/ bede przez caly tygdzien zastanawiac sie no co powie ale coz
    rozdzial swietny ekam na cd i pozdrawiam :)cz

    OdpowiedzUsuń
  10. Siemka:* dziękuję że mnie zauważyłaś:) to miłe<3 i jeszcze pofatygowałaś się na mojego bloga <3!
    Nwm czy słuchałaś tej piosenki którą wybrałam (Beneath your beautiful- Labrinth & Emeli Sande), jeśli nie, to polecam, bo naprawdę pasuje mi do tego opowiadania;*
    Nie chce spoilerować i nie bedę komentowała ostatnich dwóch zdań;) choć szansa, że zgadnę jest jedna na 100.:/
    Nie chcę się rozstawać z tym op., ale jeśli już masz kończyć, to przedłużaj jak najbardziej <3 proszę:* proszę:* proszę:*
    I tak jak koleżanki powyżej czekam na następny rozdział ♥
    Buziaki;*
    http://magiatomojezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak mogłaś skończyć w takim momencie? I jak to niedługo koniec Curlsa? Rozdział bardzo ok :D No i Harry Potter i Millerowie haha kocham te filmy. <3

    OdpowiedzUsuń
  12. I jeszcze dzięki, że dodałaś mnie do tej listy na tt <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział czytało mi się jak zawsze bardzo dobrze.Ta pielęgniarka miała racje,bo Rose i Brad wyglądają razem słodko :) Przyjęcie niespodzianka to miły pomysł według mnie, wiec nie wiem dlaczego Rose to się nie spodobało.Może dlatego,że była zmęczona pobytem w szpitalu,albo tym,że musi porozmawiać z Brad'em.Skończyłaś w bardzo ciekawym momencie wiesz? Wiesz na pewno i jestem przekonana,że zrobiłaś to specjalnie,żeby potrzymać nas trochę w niepewności :) Czekam na nowy rozdział.
    Zapraszam serdecznie do siebie na nowy rozdział www.otherviki.blogspot.com . Czekam i liczę na twoją opinię :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. mogą oni już być razem? omg :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Super ! Ciekawa jestem jak to będzie z tym wyjazdem Rose. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział !
    Ale ja już chcę poznać ciąg dalszy tej rozmowy !
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiem co napisać... To opowiadanie jest cudowne!
    Czytam od razu jak tylko wyjdzie, jeśli mam możliwość. Zawsze przez cały tydzień nie mogę się doczekać, aż wyjdzie następny rozdział... A raz przyłapałam się na tym, jak w myślach układałam sobie moje własne zakończenie danego rozdziału itp. ;))

    Cudownie piszesz :3 Mam nadzieję, że nie stracisz motywacji do pisania i nie przestaniesz tego robić ;)

    Czekam na następne i pamiętaj - nieważne ile jest komentarzy - my wszyscy kochamy CURLS! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiesz co...? Nie oszukujmy się, dziękuję że byłaś ze mną od początku. Wiem, że mój pierwszy blog to była jakaś totalna masakra. Ale ty i tak komentowałaś. Teraz piszę już "profesjonalniej" i jestem z tego dumna. No bo wiesz... Musiałam w końcu od czegoś zacząć. Ten blog jest super i w ogóle. Czyta się go z zapartym tchem. A teraz, ja zaczynam mieć stałych czytelników. Przybywa mi komentarzy. A to wszystko dzięki tobie. Wiesz dlaczego? Bo dałaś mi motywującego kopa w tyłek swoimi blogami. Chcę być taką autorką, jak ty. Kocham twoje opowiadanie, i szkoda że CURLS się kończy. Ale fajnie by było przeczytać kolejnego bloga twojego autorstwa.
    Serdecznie zapraszam na około sześć rozdziałów na moim "nowym" blogu. Mam nadzieję, że skomentujesz. Chociaż przeczytasz.
    Serdecznie dziękuję Ci za motywację
    Pozdrawiam
    Juuula

    Teraz:

    ~Mint Candy

    :)

    girl-in-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Siemka:* chciałam Cię zaprosić na kolejny rozdział na moim blogu:
    http://magiatomojezycie.blogspot.com/
    Może Ci się spodoba <3 jak tak to komentuj:*

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz co ci powiem? Nie lubię cię. Masz za wielki talent ;-;
    Nawet nie wiesz jak bardzo podobają m się twoje rozdziały ;____:
    Rose, Brad, ich ''miłość''...
    Kobieto kiedy ty ich w końcu połączysz?!
    Czekam na kolejną genialną pracę ;)
    Buziole - Maja <33

    OdpowiedzUsuń
  21. Nareszcie tu dotarłam!
    Dlaczego kończysz w takim momencie? ;o Chcę wiedzieć co Rose leży na sercu! I właśnie, dlaczego Rose tak odpycha od siebie to uczucie?
    Teraz jeszcze bardziej nie będę mogła się doczekać piątków <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział suuuper :) Fajnie, że Rose wyszła ze szpitala :) Miała świetną opiekę i w ogóle...Braaaaad <3

    Fajnie, ze Angie wzięła sprawy w swoje ręce! No tak kuffa nie może być! :D Rosalie nie widzi, że Bradzio ją kocha? Mam tylko nadzieję, że Rose powie Angie prawdę a nie nawymyśla głupot, że nic do nie go nie czuje...Szkoda, że ciągle ucieka przed nim...wkurza mnie! hahha :D

    Ciągle jestem ciekawa czy Rose wyjedzie...Wystawienie na próbę ich przyjaźni to dobry pomysł...ale z drugiej to chcę, żeby się zbliżyli i byli razem xD

    Jeśli chodzi o koniec bloga...no tak jak pisałam, nic nie trwa wiecznie, ale cieszę się, że napisałaś tą drugą część, a nie zatrzymałaś się na pierwszej, jak to było planowane :) Dla mnie jesteś najlepsza! I jeszcze wrócę do tego ff na pewno :D
    A jak na razie, to jestem mega ciekawa co żeś tam nadrukowała w następnych rozdziałach :D Czeeeekam do piąteczku :) Iza <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny rozdział.
    Zostałaś nominowana do Liebster Award więcej na:
    http://this-is-my-destiny-1d-thevamps-5sos.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Kurcze no, zaniedbałam czytanie curlsa :/ ale spokojnie już wróciłam, lecę czytać 2 następne rozdziały
    podobał mi się ten... /@phoenix_Carrots

    OdpowiedzUsuń