notka pod rozdziałem
(Rose)
Dziś mój ostatni
dzień w szpitalu. Ciągle się tym pocieszam. Nienawidzę szpitali oraz
tego specyficznego zapachu. Leżę na oddziale dziecięcym, który jest
chyba najprzyjemniejszym oddziałem w całym szpitalu. Ludzie tutaj są
nadzwyczaj mili, pielęgniarki starają się jak mogą o to, aby pacjenci
czuli się w tym miejscu dobrze i próbują stworzyć domową atmosferę.
Została mi jeszcze jedna noc w tym okropnym miejscu. Łóżko w mojej sali
jest bardzo niewygodne. Co dzień gdy wstawałam, odczuwałam ból w
kręgosłupie. Mam ochotę położyć się we własnym łóżku i schować pod
kołdrą, aby uciec przed złem całego świata i namolnymi przyjaciółmi.
Odkąd leżę w szpitalu odwiedzili mnie wszyscy przyjaciele. Brad
przychodził codziennie rano i wychodził dopiero po południu, gdy
przychodzili moi rodzice. We wtorek przyszedł do mnie nawet Connor.
Widać było, że był zmartwiony moim stanem zdrowia; ciągle dopytywał
się, czy wszystko już w porządku i czy czegoś nie potrzebuję. Opowiadał
mi także o swojej miłości. Nadal nie mam pojęcia o kim on mówi; pewne
jest tylko to, że jest z Dover i chodzi do naszej szkoły.
Któregoś dnia nawet przyszedł James z Ellie, których najmniej się
spodziewałam. Miałam z nimi chyba najsłabszy kontakt. Lubimy się, jednak
nigdy nie było okazji tak po prostu sobie porozmawiać. Są zakochani,
ciągle gdzieś razem wyjeżdżają lub wychodzą we dwójkę. Ale teraz, gdy
przyszli mnie odwiedzić rozmawiałam z nimi i miałam wrażenie, że są
bardzo przejęci.
Doceniam wszystko co dla mnie robią przyjaciele oraz rodzice.
Jednak traktowanie mnie jak jakąś niepełnosprawną osobę jest dla mnie
czymś okropnym. Nie chcę wyjść na jakąś niewdzięczną, ale to irytujące
kiedy chcesz zapomnieć o wypadku i o tym, że leżysz w szpitalu, a oni
traktują Cię jak jajko. Nie lubię, gdy tak wszyscy się o mnie troszczą.
Zawsze chciałam być samowystarczalna, a ich zachowanie mi w tym nie
pomaga.
Ponadto sprawa z ciocią Christiną bardzo się skomplikowała. Tata
przejął się moim wypadkiem i teraz jest bardzo zdenerwowany. Nie wie, co
ma z ciocią zrobić. Za każdym razem, gdy przychodził miał nowy plan i
propozycje, jednak chciałam mu wszystko wyperswadować. Czuję się na
siłach aby do niej jechać. Ciocia jest mi bliska i chcę jej pomóc. To
nic, że kosztuje mnie to wiele wyrzeczeń - jestem gotowa na wszystko.
Jednak tata nie daje za wygraną, cały czas coś kombinuje i miesza, że
teraz już sam nie wie, czego chce.
- Hej Rosie. - przywitała się ze mną jedna z dyżurujących pielęgniarek, która weszła przed chwilą do sali.
- Dzień dobry.
-
Jak tam? Nadal bolą plecki? - zapytałam zmartwiona, podchodząc do mojej
karty pacjenta, zawieszonej przy kończącej łóżko barierce.
- Okropnie, te łóżka są niewygodne. Powinni je wymienić.
-
Gdyby tylko były na to pieniądze, Rose. - odpowiedziała, nadal patrząc w
kartę. - A jak tam Twój chłopak? Koleżanka opowiadała na kawie, że
wpadł do szpitala jak szalony.
- To nie jest mój chłopak. - zaśmiałam się
Pani Roth podeszła do mojego łóżka i podała mi trzy pigułki z witaminami oraz szklankę wody, abym mogła je popić.
-
Naprawdę to nie jest Twój chłopak? Byłam na dyżurze, kiedy weszłam, aby
sprawdzić co u ciebie, Wy spaliście razem na łóżku. Wyglądaliście tak
słodko. - powiedziała lekko zdziwiona kobieta, gdy oddałam jej pustą
szklankę.
- Zapewniam panią, że to mój przyjaciel. - powiedziałam z uśmiechem
na twarzy. Byłam szczęśliwa od tamtego dnia. Czułam się teraz tak
inaczej w obecności Brada - lepiej.
- Musicie być naprawdę dobrze dobraną parą przyjaciół.
- Tak, chyba jesteśmy.
- Ale szczerze Rosie. -przerwała na chwilę - Nie podoba Ci się jako chłopak? Jest bardzo przystojny.
- Podoba mi się. - odpowiedziałam bez żadnych ogródek
-W
takim razie nie rozumiem twojego toku myślenia. - pokręciła głową - Idę
podać resztę witamin. Chłopczyk spod dziesiątki jest bardzo
niecierpliwy. Uwielbia brać witaminy.
- Okay. - uśmiechnęłam się przyjaźnie do pielęgniarki. – Do zobaczenia.
Pani
Roth pomachała mi na pożegnanie i wyszła. Lubiłam ją, ponieważ była
dobrą koleżanką mojej mamy. Nie raz chodziłam do niej z rodzicami i
Trisem na herbatkę czy też grilla. Zdziwiło mnie jedno -moje zachowanie.
To, hm… niesamowite, że tak bez problemu zwierzyłam się jej. Zawsze
miałam z tym trudności, a teraz nie. Może rzeczywiście ten wypadek mnie
zmienia?
* * *
(Angie)
- Masz już stąd wszystko? - spytałam, gdy przechodziliśmy przez aleję ze słodyczami.
- Tak, mam. - odpowiedział podirytowany Tristan.
Gdy byliśmy u Rose pierwszego dnia, pani Evans dała Tristanowi
tajemniczą listę. Jak się okazało były lista produktów, które mamy kupić
przed powrotem Rose. Dużo zdrowej żywności, trochę słodyczy i kilka
innych rarytasów. Jednak nic nie działo się bez powodu. Mama chłopaka
wpadła na pomysł, aby urządzić małe przyjęcie powitalne dla Rose.
Chciała, aby dziewczyna czuła się kochana i żeby wiedziała, że ją bardzo
wspieramy. Myślę, że to wspaniały pomysł, jednak oddanie wszystkiego w
ręce Tristana nie było zbyt dobrym wyborem. Chłopak chodzi z głową w
chmurach i intensywnie o czymś myśli, nie chcąc mi o tym powiedzieć.
Gdy przechodziliśmy obok napojów, Tristan w ogóle nie reagował na
moje słowa. Pamiętam, jak na liście mieliśmy zapisany nektar bananowy,
jednak Tris kompletnie to zignorował i poszedł dalej. Zdenerwowana
wyrwałam mu listę i zaczęłam czytać ją od początku. Sięgnęłam z dolnej
półki dwa kartoniki z nektarem bananowym i włożyłam do koszyka.
Wyprzedziłam chłopaka i uderzyłam go lekko w plecy, aby się pośpieszył.
- Nie ociągaj się. Musimy zrobić jeszcze ulubione ciasto dla Rose.
Jest już 17! - powiedziałam, poganiając chłopaka, którego chody były
naprawdę wolne. Wlókł się jak ślimak.
* * *
(Rose)
Wyciągnęłam z torby podróżnej
czarny dziany sweter, który przywiozła mi mama z resztą ubrań.
Założyłam na siebie pośpiesznie ubrania i już byłam gotowa do wyjścia.
Zegarek wskazywał 13:43. Miałam jeszcze 17 minut dla siebie, zanim
przyjdzie lekarz i da mi wypis.
Postanowiłam, że jeszcze trochę ogarnę w sali. Zrzuciłam na podłogę
kołdrę, poduszki oraz prześcieradło i zaczęłam poprawiać położenie
materacu. Podniosłam prześcieradło i podrzuciłam je do góry, trzymając
za dwa boki. Delikatnie opadło na łóżko, sprawiając, że się pomarszczyło
w niektórych miejscach. Wygładziłam powierzchnię łóżka, po czym wzięłam
do rąk poduszkę, którą równie delikatnie co prześcieradło, odłożyłam na
miejsce. To samo zrobiłam z kołdrą. Sprawdziłam jeszcze, czy nie
zapomniałam wyjąc czegoś z szafki. Była pusta, więc uznałam, że wszystko
jest już gotowe. Rzuciłam jeszcze okiem na zegarek, który znajdował się
na wyświetlaczu mojego telefonu i uśmiechnęłam się.
Po chwili usłyszałam, jak pan Grossman wchodzi do Sali. Uśmiechnął
się do mnie przyjaźnie i wręczył mi wypis i receptę na kilka lekarstw na
odporność oraz witaminy. Dał także sporo wskazówek na temat tego co
powinnam jeść i robić, aby sytuacja się nie powtórzyła. Podaliśmy sobie
ręce na pożegnanie, po czym wyszedł z Sali.
Zawiesiłam czarną sportową torbę na ramię, wzięłam do ręki wypis
oraz receptę i skierowałam się w stronę recepcji gdzie czekała na mnie
mama ubrana swój roboczy strój pielęgniarki. Podeszła do niej i oddałam
jej wszystkie dokumenty, które później schowała do swojej torebki.
Pożegnałam się z wszystkimi pielęgniarkami, po czym poszłyśmy na parking
szukać samochodu.
- Tata jest w Dover? - zapytałam, gdy wjeżdżałyśmy na główną drogę.
- Chyba nie. Miał wrócić dziś wieczorem od ciotki. Coś załatwia w Stevenage.
- Mamo, ale ja tam pojadę. Tata nie musi nic załatwiać.
- Pogadamy o tym później, dobrze? Nie chcę się z Tobą kłócić. - powiedziała rodzicielka, ucinając temat.
-
Ale ja nie chcę rozmawiać o tym później. Musimy o tym porozmawiać
prędzej czy później, ale ja chcę wiedzieć. Muszę z kimś porozmawiać.
- Z Bradem? - zapytała.
- Tak.
- Nie powiedziałaś mu? - spojrzała na mnie tajemniczym wzrokiem.
- Nie, nie powiedziałam i nie wiem, jak mu o tym powiedzieć. Mamo, boję się.
-
To niedobrze. Tym bardziej po tym, co widziałam w szpitalu... On
powinien wiedzieć o tym na samym początku, Rose. A ty... - zaczęła,
jednak jej przerwałam.
- Mamo! Wiem, że zrobiłam źle. - prawie krzyknęłam ze zdenerwania.
-
Rose, uspokój się! Ludzie maja poważniejsze problemy od twoich. Musisz
mu o tym powiedzieć. Bez względu na to, jak zareaguje, nadal będziecie
przyjaciółmi, uwierz mi. On Cię kocha i nie przestanie nawet dlatego, że
wyjedziesz lub nie.
- Tak myślisz?
- Ja to wiem.
Resztę drogi nie
rozmawiałyśmy o mojej przeprowadzce czy też o przyjaźni z Bradem.
Włączyłam radio, z którego słuchałyśmy z mamą wiadomości - jakiś wypadek
samochodowy, kilka osób zabitych, rodziny zrozpaczone. To są prawdziwe
problemy! – pomyślałam.
Moje problemy w porównaniu do tych, które mają rodziny zabitych są
jakimiś błahostkami. Nie powinnam tak wszystkiego wyolbrzymiać. Jutro,
gdy tylko spotkam Brada opowiem mu o wszystkim. Jestem zdeterminowana i
nikt mi nie stanie na drodze. Powiem mu o tym, ile dla mnie znaczy. Jak
ważna jest dla mnie nasza przyjaźń i o tym, że jest dla mnie naprawdę
ważną osobą.
Po długiej drodze w ciszy, w końcu wjechałyśmy na podjazd naszego
domu. Wysiadłam z samochodu i wzięłam głęboki oddech. W końcu mogłam
oddychać tym domowym zapachem, a nie szpitalnymi chemikaliami.
Otworzyłam
drzwi i zdjęłam buty. Już miałam wchodzić po schodach na piętro, gdy
usłyszałam jakieś rozmowy dochodzące z salonu. Poprawiłam torbę na
ramieniu i weszłam do salonu. Moim oczom ukazała się szóstka przyjaciół.
Angie z Tristanem siedzieli razem na fotelu, natomiast reszta
porozrzucana była na kanapie, jedynie Brad siedział na podłodze i
patrzył na wyświetlacz telefonu. Kiedy zobaczyli mnie w progu,
uśmiechnęli się szeroko i podbiegli do mnie. Wszyscy zaczęli mnie
ściskać i w pewnym momencie było tak ciasno, że zrobiło mi się słabo.
Bradley chyba to zauważył, więc powiedział, aby przestali. Connor wziął
ode mnie torbę z ubraniami i zaniósł ją na górę, do mojego pokoju. Ellie
oraz Angie zaciągnęły mnie na kanapę i zaczęły coś do mnie mówić.
Wszystko działo się tak szybko i w takim tempie, że nie mogłam
połapać się, o co w tym wszystkim chodzi. Angie wytłumaczyła mi, że
zrobili małe przyjęcie powitalne. Chcieli, żebym poczuła się kochana. Na
stole, który stał naprzeciwko kanapy poustawiano dużo słodyczy oraz
owoców. Zdążyłam też zerknąć na moje ulubione ciasto. Szarlotka stała w
rogu i aż się prosiła o to ,aby ją zjeść. Przełknęłam tylko głośno ślinę
i spojrzałam na nią z utęsknieniem. Nie mogę jeść takich rzeczy przez
najbliższe tygodnie, więc wzięłam tylko jabłko leżące w koszyku z resztą
owoców. Oparłam się o kanapę i zaczęłam się wgryzać w owoc, będąc nieco
podirytowana.
Nie spodobał mi się pomysł z tym przyjęciem. Jednak udawałam, że
bawię się dobrze. Nie chciałam, aby przyjaciele poczuli się źle. Mogłoby
to im sprawić przykrość, więc spróbowałam się zaangażować w rozmowę i
poudawać, że dobrze się bawię.
- Obejrzyjmy jakiś film. - zaproponował Connor.
- Na przykład? - zapytałam, wtrącając się do rozmowy.
- Harry Potter i Zakon Feniksa! - krzyknął Connor, na co się zaśmialiśmy.
- Nie będziemy tego oglądać, bo znowu będziesz płakał na śmierci Syriusza. – powiedział Tristan.
- Wcale, że nie płakałem. - oburzył się Con. - Macie lepsze propozycje?
- Millerowie. - zaproponowała Ellie - To świetna komedia. Gwarantuję, że będziecie płakali ze śmiechu.
- Jasne, obejrzyjmy ją. - powiedziałam, na co wszyscy przytaknęli.
Connor włączył film. Na początku było niefajnie i nie podobał się
nam, jednak potem akcja w filmie rozkręciła się i co chwila
wybuchaliśmy śmiechem. Dialogi były bardzo zabawne, a sceny
przekomiczne.
W pewnym momencie musiałam skorzystać z
toalety, ale gdy tylko się podniosłam wszystkie oczy skierowane były nie
na telewizor, a na mnie. Czułam się z tym źle. Przecież ten wypadek to
nic takiego. Wszystko jest ze mną dobrze, a oni obchodzą się ze mną jak z
jajkiem. Ich zachowanie z minuty na minutę stawało się bardziej
denerwujące.
Nie miałam ochoty już wracać do salonu. Wolałabym przesiedzieć w
łazience cały film niż do nich wracać i patrzeć na ich zmartwione miny.
Opłukałam
twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Nowa fryzura zdecydowanie
odejmowała mi lat. Wytarłam twarz miękkim ręcznikiem i wróciłam do
pokoju, w którym siedzieli przyjaciele.
Resztę filmu przesiedziałam na kanapie, kompletnie ignorując to, co
się dzieje na ekranie. Oparłam głowę o ścianę i zaczęłam się przyglądać
reakcjom znajomych na zabawne teksty. Angie zabawnie przechylała głowę
do tyłu gdy się śmiała , a Connor się kręcił. Brad zazwyczaj marszczył
nos i głośno się śmiał, po czym zagryzał dolną wargę.
Gdy komedia dobiegła końca było już dość późno. Podziękowałam
przyjaciołom i pożegnałam się z nimi. Nie marzyłam o niczym innym, jak o
gorącym prysznicu w naszej łazience. James z Ellie oraz Connor z
Bradleyem poszli do domu, więc w salonie została tylko Angie z
Tristanem. Zaczęli zbierać wszystkie słodkości i zanosić je do mojego
pokoju.
Kiedy wypakowywałam piżamy oraz spodnie dresowe z torby, Angie
ponownie odwiedziła mój pokój. Usiadła na fotelu i zaczęła patrzeć na
mnie badawczym wzrokiem.
- Co? - zapytałam, ponieważ już nie mogłam znieść tych ciągłych spojrzeń.
- Nic. - odpowiedziała i pokręciła głową.
- No co? - zapytałam podirytowana.
- Twój brat mnie strasznie wkurza bo jest uparty, wiesz?
- Wiem, że jest uparty.
-
Ale ty jeszcze bardziej mnie wkurzasz, bo jesteś jeszcze bardziej
uparta. - powiedziała wstając i wyciągając książki z torby. Podeszła do
półki i zaczęła wkładać je w puste luki.
- O co ci chodzi?
- O to, że wszystko widziałam.
-Nie wie… - zaczęłam, jednak dziewczyna mi przerwała.
-
Wiesz o co mi chodzi. I nie udawaj. Po co się sama oszukujesz, że nic
nie czujesz do Brada? Tak mnie denerwujecie z tym wszystkim, że mam
ochotę Was zamknąć w jakimś małym ciasnym pomieszczeniu we dwójkę i nie
wypuszczać was, aż do tej pory, gdy nie wyznacie sobie uczuć. Widziałam
was jak spaliście razem w szpitalu, jak się przytuliliście do siebie i
trzymaliście za ręce. O ile wiem, to przyjaciele się tak nie zachowują.
Rose, czemu ty tak odpychasz od siebie to uczucie? Powiedz mi tylko to i
dam Ci spokój. Nie będę Cię pytać już o nic, co jest związane z Bradem.
- Naprawdę chcesz to wiedzieć?
- Tak, mówże do cholery!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello !
Wracam z wakacji,jestem po ciężkiej grypie żołądkowej i nie mam siły na pisanie. Piszę już 15 rozdział i smutno mi bo CURLS niedługo sie skończy. Moze to i dobrze?
Ale spokojnie przed Wami jeszcze trochę emocji i dram, więc głowy do góry!
Dziękuję Wam także za super piosenki,które podesłaliście w komentarzach pod ostatnim rozdziałem.
A TERAZ KILKA SPRAW ORGANIZACYJNYCH:
- W ROKU SZKOLNYM ROZDZIAŁY POJAWIAĆ SIĘ BĘDĄ W PIĄTKI.
- Na TWITTERZE powstała lista czytelników CURLS i jeśli Was na niej nie ma to proszę do mnie napisać na asku,w wiadomości prywatnej czy coś :]
https://twitter.com/kidofrockk/lists/informowani-curls-ff
https://twitter.com/kidofrockk/lists/informowani-curls-ff
Też chcę to wiedzieć ;( Świetny rozdział <3 Nie męcz się tak nad tym pisaniem bo niedługo ty wylądujesz w szpitalu! :/ Oczywiście to był sarkazm nikt z nas by tego nie chciał :*
OdpowiedzUsuńGenialny *-*
OdpowiedzUsuń@megatughtening
Mam ochotę Cię udusić..... czemu odezwałaś w tak ważnym momencie?
OdpowiedzUsuńChce już przeczytać kolejny rozdział!
Ten był jak zwykle wspaniały i jak zwykle czekam z niecierpliwością na kolejny ❤
Życzę weny ❤ /@awokado1
PS. Ta sprawa z duszeniem była tylko żartem hahahaha mam ochotę Cię uściskać za ten wspaniały rozdział
masz zwyczaj kończenia rozdziałów w takich momentach że umieram przez tydzień czekając na kolejne części :) mam nadzieje że w końcu się dowiem czemu Rose odpycha Brada. przecież to oczywiste że on ją kocha eh. super czekam na następny ^^ /n
OdpowiedzUsuńTeraz będę czekała półtora tygodnia, żeby dowiedzieć się co powie Rose !!! super, ze kończysz rozdział z niedomówieniem i wątkiem następnego :) Ściskam xoxo do następnego <3
OdpowiedzUsuńLubie twoj sposob pisania ale nie to jak je konczysz. Chyba jak kazdy. Serio to przykre, ze bedziesz trzymala NAS w niepewnosci tydzien haha, a tak serio to swietny rozdzial i chyba jak kazdy czekam na nastepny!:)
OdpowiedzUsuńO kurde. Szybko zleciało to czytanie.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać jak Rose w końcu powie im wszystkim całą prawdę.
Na serio, nie mam pojęcia jak ty to robisz. Jesteś coraz lepsza.
xx
biedna ;c ale wszystko z Tobą już ok? ;c denerwujesz mnie bardziej niż Tris Angie bo zawsze kończysz w takim momencie xd troche za mało Brada w tym rozdziale :/ ale i tak jest cudowny ;3 myśle że z tymi piątkami to dobry pomysł bo będzie czas na czytanie i nie trzeba martwić sie lekcjami ;) loffki kisski i dużo weny ;* ♥
OdpowiedzUsuńUmmm, CZEMU URWAŁAŚ W TAKIEJ CHWILI! ROSE WEŹ DO CHOLERY POWIEDZ, ŻE ZALEŻY CI NA BRADZIE, NOOO
OdpowiedzUsuńI nie jedź do ciotki, musisz być z Bradley'em :<
Ale jak to zbliżamy się do końca?! :( *płacze jak głupia*
Czekam na kolejny <3
@ohmyhojbjerg
konczyc w takim momencie?! no wiesz co powinnam sie obrazic :/ bede przez caly tygdzien zastanawiac sie no co powie ale coz
OdpowiedzUsuńrozdzial swietny ekam na cd i pozdrawiam :)cz
Siemka:* dziękuję że mnie zauważyłaś:) to miłe<3 i jeszcze pofatygowałaś się na mojego bloga <3!
OdpowiedzUsuńNwm czy słuchałaś tej piosenki którą wybrałam (Beneath your beautiful- Labrinth & Emeli Sande), jeśli nie, to polecam, bo naprawdę pasuje mi do tego opowiadania;*
Nie chce spoilerować i nie bedę komentowała ostatnich dwóch zdań;) choć szansa, że zgadnę jest jedna na 100.:/
Nie chcę się rozstawać z tym op., ale jeśli już masz kończyć, to przedłużaj jak najbardziej <3 proszę:* proszę:* proszę:*
I tak jak koleżanki powyżej czekam na następny rozdział ♥
Buziaki;*
http://magiatomojezycie.blogspot.com/
Jak mogłaś skończyć w takim momencie? I jak to niedługo koniec Curlsa? Rozdział bardzo ok :D No i Harry Potter i Millerowie haha kocham te filmy. <3
OdpowiedzUsuńI jeszcze dzięki, że dodałaś mnie do tej listy na tt <3
OdpowiedzUsuńRozdział czytało mi się jak zawsze bardzo dobrze.Ta pielęgniarka miała racje,bo Rose i Brad wyglądają razem słodko :) Przyjęcie niespodzianka to miły pomysł według mnie, wiec nie wiem dlaczego Rose to się nie spodobało.Może dlatego,że była zmęczona pobytem w szpitalu,albo tym,że musi porozmawiać z Brad'em.Skończyłaś w bardzo ciekawym momencie wiesz? Wiesz na pewno i jestem przekonana,że zrobiłaś to specjalnie,żeby potrzymać nas trochę w niepewności :) Czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do siebie na nowy rozdział www.otherviki.blogspot.com . Czekam i liczę na twoją opinię :) Pozdrawiam
mogą oni już być razem? omg :(
OdpowiedzUsuńSuper ! Ciekawa jestem jak to będzie z tym wyjazdem Rose. Czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !
OdpowiedzUsuńAle ja już chcę poznać ciąg dalszy tej rozmowy !
Czekam na kolejny i pozdrawiam :*
Nie wiem co napisać... To opowiadanie jest cudowne!
OdpowiedzUsuńCzytam od razu jak tylko wyjdzie, jeśli mam możliwość. Zawsze przez cały tydzień nie mogę się doczekać, aż wyjdzie następny rozdział... A raz przyłapałam się na tym, jak w myślach układałam sobie moje własne zakończenie danego rozdziału itp. ;))
Cudownie piszesz :3 Mam nadzieję, że nie stracisz motywacji do pisania i nie przestaniesz tego robić ;)
Czekam na następne i pamiętaj - nieważne ile jest komentarzy - my wszyscy kochamy CURLS! <3
Wiesz co...? Nie oszukujmy się, dziękuję że byłaś ze mną od początku. Wiem, że mój pierwszy blog to była jakaś totalna masakra. Ale ty i tak komentowałaś. Teraz piszę już "profesjonalniej" i jestem z tego dumna. No bo wiesz... Musiałam w końcu od czegoś zacząć. Ten blog jest super i w ogóle. Czyta się go z zapartym tchem. A teraz, ja zaczynam mieć stałych czytelników. Przybywa mi komentarzy. A to wszystko dzięki tobie. Wiesz dlaczego? Bo dałaś mi motywującego kopa w tyłek swoimi blogami. Chcę być taką autorką, jak ty. Kocham twoje opowiadanie, i szkoda że CURLS się kończy. Ale fajnie by było przeczytać kolejnego bloga twojego autorstwa.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na około sześć rozdziałów na moim "nowym" blogu. Mam nadzieję, że skomentujesz. Chociaż przeczytasz.
Serdecznie dziękuję Ci za motywację
Pozdrawiam
Juuula
Teraz:
~Mint Candy
:)
girl-in-1d.blogspot.com
Siemka:* chciałam Cię zaprosić na kolejny rozdział na moim blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://magiatomojezycie.blogspot.com/
Może Ci się spodoba <3 jak tak to komentuj:*
Wiesz co ci powiem? Nie lubię cię. Masz za wielki talent ;-;
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo podobają m się twoje rozdziały ;____:
Rose, Brad, ich ''miłość''...
Kobieto kiedy ty ich w końcu połączysz?!
Czekam na kolejną genialną pracę ;)
Buziole - Maja <33
Nareszcie tu dotarłam!
OdpowiedzUsuńDlaczego kończysz w takim momencie? ;o Chcę wiedzieć co Rose leży na sercu! I właśnie, dlaczego Rose tak odpycha od siebie to uczucie?
Teraz jeszcze bardziej nie będę mogła się doczekać piątków <3
Rozdział suuuper :) Fajnie, że Rose wyszła ze szpitala :) Miała świetną opiekę i w ogóle...Braaaaad <3
OdpowiedzUsuńFajnie, ze Angie wzięła sprawy w swoje ręce! No tak kuffa nie może być! :D Rosalie nie widzi, że Bradzio ją kocha? Mam tylko nadzieję, że Rose powie Angie prawdę a nie nawymyśla głupot, że nic do nie go nie czuje...Szkoda, że ciągle ucieka przed nim...wkurza mnie! hahha :D
Ciągle jestem ciekawa czy Rose wyjedzie...Wystawienie na próbę ich przyjaźni to dobry pomysł...ale z drugiej to chcę, żeby się zbliżyli i byli razem xD
Jeśli chodzi o koniec bloga...no tak jak pisałam, nic nie trwa wiecznie, ale cieszę się, że napisałaś tą drugą część, a nie zatrzymałaś się na pierwszej, jak to było planowane :) Dla mnie jesteś najlepsza! I jeszcze wrócę do tego ff na pewno :D
A jak na razie, to jestem mega ciekawa co żeś tam nadrukowała w następnych rozdziałach :D Czeeeekam do piąteczku :) Iza <3
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award więcej na:
http://this-is-my-destiny-1d-thevamps-5sos.blogspot.com
Kurcze no, zaniedbałam czytanie curlsa :/ ale spokojnie już wróciłam, lecę czytać 2 następne rozdziały
OdpowiedzUsuńpodobał mi się ten... /@phoenix_Carrots