wtorek, 1 lipca 2014

[2] Rozdział 5. ''To dziwne, że z tak przykrych tematów potrafimy zejść na jakieś kurczaki.''


 (Rose)

Był ciepły, letni wieczór. Lampy w Dover świeciły swoim bladożółtym światłem, oświetlając miejskie ulice. Dover to miasto posiadające
port, który był głównym ośrodkiem ‘’życia’’ miasta. Codziennie
przypływało tu wiele statków z różnymi, importowanymi owocami z Afryki
czy też warzywami z zachodniej Europy oraz turystami ciekawymi świata.
Udałam się więc na wielkie drewniane molo. Usiadłam na jednej z
kilkunastu ławek, poustawianych wzdłuż promenady i zaczęłam się
przyglądać temu wszystkiemu. O godz. 20 Dover nadal tętniło życiem.
Mogłam przyglądać się właśnie przypływającym promom z turystami,
którzy na szyi mieli pozawieszane aparaty fotograficzne. Wszystkich
zwiedzających najbardziej interesowały te nasze białe imponująco
wielkie klify, na których tle każdy chciał mieć zdjęcie.

Patrzyłam jak małe dzieci ciągną swoje mamy za rękawy cienkiej
podróżnej kurtki, a następnie pokazują małymi palcami wesołe
miasteczko, które było rozbite niedaleko portu odkąd tylko pamiętam.
Gdy byłam mała, przychodziłam tu z Tristanem. Zawsze wybierał
najgroźniejsze z wszystkich możliwych atrakcje, przez co potem bałam
się spać, ponieważ emocje i adrenalina trzymały mnie przez bardzo
długi czas.

Wyciągnęłam telefon z kieszeni moich ciemnych, ciasnych spodni, które
tak lubi Bradley, ponieważ czułam, jak wibruje. Ekran główny
wskazywał, że mam jedną wiadomość SMS. Zdziwiłam się, ponieważ rzadko
ktokolwiek do mnie pisał. Odblokowałam telefon jednym ruchem palca i
wcisnęłam żółtą kopertę, aby sprawdzić kto jest nadawcą wiadomości.

LOKERS: Co robisz?   - uśmiechnęłam się pod nosem, widząc śmieszną
nazwę, którą zapisałam Bradowi po pierwszej wspólnej imprezie.

JA: Jestem na spacerze, tak jakby.

LOKERS: Tak jakby?

JA: Siedzę sobie na ławce niedaleko portu i oglądam turystów.

LOKERS: Przy okazji myśląc nad sensem istnienia, tak?

JA: Nie.

LOKERS: Za 10 minut będę w porcie. Czekaj na mnie i nie uciekaj! Mam
sprawę do obgadania i  potrzebuję Twojej rady. ^.^


JA: OK.

Odpisałam na ostatniego SMSa, po czym schowałam komórkę do kieszeni.
Nad portem zaczął wiać wiatr, który sprawiał, że moje długie,
roztrzepane włosy zaczęły się plątać. Zdjęłam więc prędko gumkę do
włosów, którą zawsze miałam na lewym nadgarstku i zaczęłam
przeczesywać pasma dłonią. Zgarnęłam je na lewe ramie, a następnie
zaplotłam zwyczajnego warkocza, który wydał się być gruby i ciężki.
Długie włosy coraz bardziej mnie irytowały. Chyba muszę je ściąć -
pomyślałam.

Spojrzałam w prawą stronę i zauważyłam przy wejściu na molo zdyszanego
Brada, który podpierał się dłońmi kolana. Chłopak wyłapał moje
spojrzenie i uśmiechnął się. Podniósł prawą rękę i energicznie mi
pomachał.  Już wyprostowany podszedł do mnie i usiadł obok. Schował
ręce w kieszeniach swojej bawełnianej kurtki, po czym spojrzał w moją
stronę.

- Jest dużo rzeczy, które muszę Ci powiedzieć, ale nie wiem, od czego
zacząć. - wyparował bez przywitania.

- Może na początek CZEŚĆ. - przywitałam go - Jeżeli masz dobrą i złą
wiadomość, to od tej złej.

- Nie. Mam same dobre wiadomości, tak myślę. Chociaż… nie wiem, jak to
przyjmiesz. - powiedział Brad, przygryzając wargę w zamyśleniu.

- Nie owijaj w bawełnę, okay? Wiesz, że nie lubię tego u Ciebie. – odparowałam.

- No dobrze. - przerwał na chwilę, aby potem znów coś powiedzieć. -
Dużo ćwiczymy z chłopakami. I James rozmawiał z takim gościem. Podobno
jakiś dobry wspólny znajomy James’a i Luke’a. Obraca się wśród
producentów muzycznych i tak dalej. Jest po prostu związany z muzyką i
całą tą branżą.

- Do rzeczy, Bradley. - powiedziałam, wywracając oczami.

- Puściliśmy mu kilka coverów i spodobał mu się nasz sposób
interpretowania piosenek, które mu puściliśmy. Byliśmy z nim na kilku
spotkaniach, obmawialiśmy zasady naszej współpracy i w ogóle.

- To jest to co ukrywaliście przede mną, tak?

- Tak. - odparł. - Ale to tylko dlatego, że nie wiedzieliśmy, czy coś
z tego wyjdzie. No i wyszło tak, że mamy menagera.

- To wspaniale! - prawie wykrzyknęłam, a następnie przytuliłam Brada.

-Ale to nie koniec. – powiedział chłopak - I ten facet, ten nasz
menager, załatwił nam występ.

- Gdzie? – w moim głosie czuć było ekscytację.

- Na pewnym festiwalu. Nie jest on jakoś tak wielki, ale gra się przed
tysiącem ludzi. - powiedział ze stoickim spokojem Bradley.

- Nie jest wielki? Żartujesz chyba… - powiedziałam z niedowierzaniem.

- No niby tak. Zagramy trzy piosenki. Wiesz Rose… nie mam pojęcia, czy
wyobrażasz sobie to, co się teraz dzieje u mnie w środku. Po prostu
chyba zaraz eksploduję. - oznajmił chłopak, szeroko się uśmiechając i
wykonując przy tym dziwne gesty, które miały chyba pokazać, że
naprawdę za chwilę eksploduje.

- Nawet nie wiesz, jak jestem z was dumna. - powiedziałam, po czym
dałam mu przyjacielskiego całusa w policzek.

- Ooo, a to za co? - powiedział rozbawiony Brad. Wywróciłam tylko
oczami i wróciłam do poprzedniej pozycji.

- Ale mam wrażenie, że się tak bardzo nie cieszysz. Mówisz to z takim spokojem.

- Bo się cholernie denerwuję, Rose. 

                                                                  (Brad)

Siedzieliśmy na białym drewnianym molo, gdzie ciągle szwendali się
ciekawi turyści, którzy wszystkiemu robili zdjęcia swoimi
ekstrawaganckimi aparatami fotograficznymi. Uśmiechnąłem się pod nosem
na widok pary staruszków, która trzymała się za rękę idąc przez
promenadę. Odwróciłem głowę w stronę Rose i zauważyłem u niej
szczegółowe zmiany. Stała się bledsza, jej skóra zmizerniała, a oczy
miała podkrążone. Wyglądała na chorą. Zamartwiłem się jej zdrowiem,
więc postanowiłem wyciągnąć z niej za wszelką cenę powód, dla którego
tak wygląda.

- Rosee. - zacząłem mówić po raz kolejny. - Mam jeszcze tylko do
ciebie jedne pytanie.

- Tak? - zapytała zdziwiona.

- Tylko bądź ze mną szczera, okay? – poprosiłem.

- Zawsze jestem szczera. - odpowiedziała, patrząc przed siebie na
jakiś punkt w porcie.

- Czemu jesteś ostatnio taka smutna? Zbliżają się wakacje, powinnaś
się cieszyć i tryskać energią, a Ty… jakoś tak zmizerniałaś. –
powiedziałem, wyznając prawdę.

- Nie jestem smutna. - odparła.

- Jesteś, to widać z daleka. - przyznałem z troską wyczuwalną w głosie.

- Mam swoje powody. Nic ci do tego , Bradley. - zwróciła się do mnie
pełnym imieniem, co było ostatnio u niej rzadkością. Mówiła do mnie
tak tylko wtedy, kiedy była na mnie zła lub kiedy coś przeskrobałem.
Zdenerwowałem się lekko na przyjaciółkę, ponieważ nie takiej
odpowiedzi oczekiwałem. Liczyłem, że powie mi co się dzieje i będę
mógł jej jakoś pomóc. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.

- Coś mi jednak do tego. Jesteśmy przyjaciółmi. - powiedziałem zirytowany.

- Czy aby na pewno? Na pewno jesteśmy przyjaciółmi? – zapytała. -
Prosisz, żebym to ja była szczera, a tak naprawdę nie mam pojęcia czy
Ty jesteś szczery w stosunku do mnie. Jesteś?

- Jestem. - odpowiedziałem.

- Zawsze?

Przy tej odpowiedzi nieco się wahałem. Nie zawsze byłem z nią szczery,
to musiałem przyznać. Nie mówiłem jej wszystkiego co czuję, bo to bez
sensu. Rose mimo, że jest moją przyjaciółką nie powinna wiedzieć o
mnie i moich uczuciach wszystkiego. Nikt z nas nie powinien się
obnażać przed ludźmi w ten sposób. Zawsze nasze uczucia mogą nas
zdradzić, zaprowadzić gdzieś, gdzie nie chcemy i sprawić nam krzywdę.
Każdy może je wykorzystać przeciwko nam. Dlatego kiedy mówimy o
uczuciach, powinniśmy uważać. Może to w stosunku do Rose trochę nie
fair, ale nie mogę jej wszystkiego powiedzieć. Pewne sprawy wolę
zachować dla siebie.

- Może inaczej spytam. - powiedziała po chwili, gdy nie otrzymała ode
mnie żadnej odpowiedzi. - Kochasz mnie?

- Tak. - odpowiedziałem bez dłuższego namysłu. Kochałem Rose, to było jasne.

- Tak jak Natalie, czy tak jak chłopak dziewczynę? – spytała z taką
pewnością. Nie miałem pojęcia, gdzie się podziała tamta nieśmiała
Rose.

- Jesteś dla mnie jak siostra, przecież dobrze o tym wiesz. - nie
rozumiałem, o co chodzi. Co się stało, że nagle zaczęła mnie
wypytywać?

- To dobrze. Też Cię kocham jak brata. Pamiętaj o tym. - powiedziała,
uśmiechając się. - Idziemy do parku, niedługo będzie późno i będę
musiała wracać do domu, a chciałabym się przejść koło stawu wieczorem.
Uwielbiam te odbijające się lampy w tafli wody.

Zdziwiłem się nagłą zmianą nastroju Rose. Na początek była wesoła,
potem smutna, a teraz znowu uśmiechała się do mnie. Skąd te huśtawki
nastroju? Nigdy wcześniej nie widziałem, aby Rose tak się zachowywała.
Pokręciłem tylko z niedowierzaniem głową i zgodziłem się, aby  pójść
do parku.

- Jasne. - powiedziałem, po czym wstałem i podałem Rosalie rękę, aby
mogła wstać. Chciałem ja dalej trzymać za dłoń, jednak ona zabrała ją
i schowała do kieszeni bluzy. Poczułem się co najmniej dziwnie.

Szliśmy w ciszy przez ruchliwe ulice miasta. Port z parkiem dzielił
naprawdę duży kawał drogi. Na ulicach mijaliśmy zakochane pary, które
szły w skowronkach nie myśląc o niczym innym jak tylko o drugiej
połówce oraz biegaczy amatorów, którzy wybierali się na wieczorny
jogging. Gdy tylko dotarliśmy do bramy parku, przepuściłem Rose jako
pierwszą, po czym spojrzałem na jej spodnie. Założyła te, które
lubiłem u niej najbardziej. Uśmiechnąłem się szeroko, ponieważ
wyglądała w nich bosko.

- Oo,ładne spodnie. - powiedziałem.

- Wiem. - Rose pokazała język i mrugnęła do mnie.

- Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytania. - przyznałem.

- Odpowiedziałam. - powiedziała z przekonaniem.

- Nie, nie na wszystkie. Nie powiedziałaś mi, dlaczego zmizerniałaś.
Na pewno tego nie zrobiłaś, bo zastanawiałaś się jak Cię kocham. -
poinformowałem dziewczynę, uśmiechając się.

- Nie musisz wszystkiego wiedzieć. - powiedziała Rosalie trochę chłodno.

- Ale chcę i moim obowiązkiem jest sprawić, abyś znowu miała zdrową
skórę i twarz, która ma kolory, a nie jest blada jak ściana w
szpitalu.

- Ściany w szpitalu są żółte, głupku. - odpowiedziała tym swoim
specyficznym tonem, kiedy mnie poprawiała. Uwielbiała to robić. Wiem,
że cieszyła się z każdego mojego błędu gramatycznego gdy mówiłem. A
poprawianie mnie sprawiało jej radość.

- Nie w każdym, głupku. - zacząłem się odgryzać.

- Mam małe problemy, okay?

- No właśnie nie "okay" - powiedziałem, stosując cudzysłów w powietrzu
za pomocą palców wskazujących i środkowych.

- Nie powiem Ci. - odparła, wzruszając ramionami.

- Dlaczego? - zapytałem nieco zraniony. Dlaczego nie chciała mi tego powiedzieć?

- Bo tak.

- Świetny argument, naprawdę. – poczułem jak irytacja rośnie we mnie.

- Nieważne, zapomnij o tym. – pokręciła głową i zaczęła szybciej iść,
zostawiając mnie w tyle.

- Nie, zaczekaj. - powiedziałem na tyle głośno, aby mnie usłyszała z
takiej odległości.

Odwróciła się powoli i spojrzała na mnie wzrokiem pełnym bólu. Nie
wiedziałem, co jej jest,  a bez jej jakichkolwiek wskazówek nie mogłem
jej pomóc, skoro nie znałem źródła problemu. I wtedy właśnie zaczęło
coś mi świtać. Może chodziło jej o tą aferę z przed tygodnia, kiedy to
krążyły o Rose dziwne plotki. Żałuję, że z nią wtedy nie
porozmawiałem, ale nie miałem jak. Byłem zajęty zespołem. Nie miałem
na nic czasu. Karciłem się za to w duchu. Przecież Rose to dość krucha
osoba i te plotki naprawdę mogły na nią wpłynąć. Uderzyłem się w głowę
pięścią z własnej głupoty. Dlaczego o tym nie pomyślałem wcześniej?

- Chodzi o te plotki? – zapytałem. - To przez nie jesteś smutna, tak?

- Nie… coś Ty, dlaczego tak pomyślałeś? - zaczęła wypierać się swoich
problemów. - W zasadzie nie wiem czemu jestem smutna, po prostu
naszedł mnie taki melancholijny nastrój. To chyba dlatego.

- I to jest powód aby nic nie jeść? - zapytałem rozczarowany
zachowaniem przyjaciółki.

- Tak. Kiedy człowiek intensywnie myśli nad sensem istnienia, nie ma
czasu na martwienie się o takie życiowe potrzeby jak jedzenie, picie
czy załatwianie się.

- Rozbrajasz mnie, dziewczyno. Jestem na ciebie bardzo zły. -
próbowałem udawać wkurzonego, jednak nie wychodziło mi. - Od jutra
zaczynamy zdrowy styl życia.

- Nie wierzę, że zrezygnujesz ze skrzydełek i frytek. Nie wierzę… -
powiedziała, kręcąc głową.

- Zakład? - zapytałem.

- Okej. - odpowiedziała zadowolona. - Jeśli nie zjesz przez dwa
tygodnie skrzydełek to…

- To pocałujesz mnie. - wypaliłem, jednak później zacząłem tego żałować.

- A jeśli zjesz, to umówisz się z wybraną przeze mnie dziewczyną na
randkę. Stoi?

- Stoi! – pokiwałem głową z uznaniem, po czym roześmiałem się. - To
dziwne, że z tak przykrych tematów potrafimy zejść na jakieś kurczaki.

                                         *   *   *

                                          (Rose)

Gdy wróciłam do domu, było dwadzieścia pięć minut do ciszy nocnej
czyli dwudziestej drugiej. Rozpięłam cicho bluzę, po czym powiesiłam
ją na naszym staromodnym wieszaku wykonanym z dębu, jak połowa mebli
znajdująca się na parterze. Zdjęłam też cicho buty i zaczęłam iść w
stronę schodów. Wtedy zawołała mnie mama, która najwyraźniej usłyszała
moje kroki. Weszłam do salonu i ujrzałam rodzicielkę, leżącą na
kanapie pod kocem z paczką popcornu z mikrofali w ręku. Oglądała jak
zwykle jakieś komedie romantyczne. Taty nie było, to już codzienność
.Często wyjeżdżał w sprawach służbowych w ostatnim czasie, co bardzo
mnie zaniepokoiło. Dziwiłam się, dlaczego tak często wyjeżdża w te
podróże służbowe. Wcześniej zdarzały mu się trzy na dwa miesiące, a
teraz? Nie ma go prawie codziennie. Ostatni raz widziałam go trzy dni
temu. To dziwne i smutne. Miałam tylko nadzieję, że nas nie okłamuje.

- Gdzie tata? - zapytałam zdziwiona.

- Załatwia coś ważnego pod Londynem. - odparła spokojnie mama, tak
jakby miała wyuczoną tą regułkę na pamięć. ‘’Załatwia coś ważnego pod
Londynem’’, słyszałam już to kilkanaście razy.

- Oh. - westchnęłam.

- Usiądziesz? - zapytała mama, poklepując miejsce obok siebie.
Pokiwałam jedynie głową i usiadłam obok niej, zakrywając swoje nogi
jej cieplutkim, grubym kocem z owczej wełny. - Byłaś z Bradem?

- Na początku nie, ale potem chciał ze mną pogadać, wiec doszedł do
mnie i spędziliśmy miło czas razem. - uśmiechnęłam się do niej.

- Lubisz go prawda? - zapytała nie jak matka córkę, lecz jak
przyjaciółka przyjaciółkę.

- Raczej tak. Ale nie tak jak myślisz. Nie lubię go jak dziewczyna chłopaka.

- Oh, w takim razie w jaki sposób go lubisz? - zapytała zaciekawiona.

- Jak Tristana, lubię go jak Tristana.

- Ahaa. - powiedziała mama przeciągając samogłoski. Czułam, że mi nie
uwierzyła, ponieważ uśmiechała się sama do siebie w ten głupi sposób.

- No, a Ty co oglądasz? - spytałam, aby podtrzymać naszą rozmowę.

- Starą komedię z Meg Ryan.

- Uwielbiam ją. Ma w sobie tyle charyzmy.

- To prawda, a w ‘Bezsenność w Seattle’ była taka młodziutka i śliczna, co nie?

- Tak. - uśmiechnęłam się pod nosem. Dawno już tak nie rozmawiałam z
mamą. Mimo, że ta rozmowa wydawała się lekko sztuczna to wiedziałam,
że zmierzamy ku dobrej stronie. Chciałabym powrócić do czasów, kiedy
mówiłyśmy sobie wszystko bez krępacji i zbędnych ceregieli. Kiedy to
ona opowiadała mi o nowych pacjentach na oddziale, a ja jej o kolegach
i koleżankach w szkole. Opowiadałyśmy sobie wzajemnie o książkach, a
potem wymieniałyśmy się nimi. Byłyśmy jak przyjaciółki, łączyła nas
bardzo specyficzna więź. Żałuję, że teraz tak nie jest.

- Em... wiesz, boję się trochę o ciebie. - wyznała w końcu mama.
Wiedziałam, że leży jej coś na sercu.

- O mnie? Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.

- Bo Ty tak szybko rośniesz.

- Mamo… - wywróciłam oczami.

- Co mamo? Niedługo skończysz 18 lat, jeszcze tylko kilkanaście dni.
Będziesz dorosła.

- Zawsze będę twoją córeczką, zapamiętaj to. A poza tym, urodziny
uczynią mnie jedynie pełnoletnią. Dorosłość dopiero przyjdzie z
czasem.

- Och, nie poprawiaj mnie. - zaśmiała się. - Ale to nie to samo,
jeszcze niedawno bałaś się iść do gimnazjum, a tu już po wakacjach
klasa maturalna. Jak ten czas szybko leci, nie mogę.

- Oj przestań, jeszcze rok się ze mną pomęczysz. – zaśmiałam się,
opierając głowę o mamy ramię.

- Tak, tak. Nie wiesz, jak szybko Ci minie ten rok, zobaczysz sama. -
oznajmiła mama, wycierając łzę, która zaczęła spływać po jej policzku.

- Jak tata wróci, będziemy musieli o czymś ważnym porozmawiać. A teraz
idź spać. - powiedziała po chwili milczenia.

Wstałam z sofy i poczułam mrowienie w lewej stopie. Za długo
siedziałam w jednej pozycji, to pewnie dlatego - pomyślałam. Złożyłam
lekkiego całusa na mokrym policzku mamy i ruszyłam w kierunku schodów.
Byłam okropnie zmęczona dzisiejszym dniem,więc odpuściłam sobie
prysznic. Postanowiłam, że wstanę wcześniej i wezmę go przed szkołą.
Zdjęłam z siebie ubrania i niedbale wrzuciłam je do kosza na pranie,
założyłam szybko za dużą koszulkę taty, a następnie umyłam zęby. Nie
dbając już o porządek w łazience, poszłam do pokoju. Tam podłączyłam
telefon do ładowarki i czekałam, aż mi się odblokuje, ponieważ podczas
spaceru padła mi bateria. Na ekranie pojawiło się zielone tło i różne
figury geometryczne, które potem złączyły się tworząc nazwę operatora
mojej sieci. Telefon włączył się do końca, co spowodowało,że na ekran
zaczęły wskakiwać główne powiadomienia, a dioda LED umieszczona na
górze, zaświeciła kolorem niebieskim.

Miałam kilka wiadomości od Lily.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ostatnio jest coraz mniej komentarzy,naprawdę się martwię i źle sie z TYM czuję
. Mam nadzieję,ze z kolejnymi rozdziałami bedzie coraz lepiej.
A...no i zbliżamy się do rozdziału,w którym będzie wielkie BUUUUM. 
Czyli najważniejsze wydarzenie w drugiej części.
 Coś podejrzewacie?

40 komentarzy:

  1. Czekam na nastepny taking ciekawy rozdzial. Pisz czesciej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny! Jak zwykle ;D Eh, ten Brad :D Se wymyślili niezły zakład :d
    Za niedługo będzie rozbierany poker ^^ No dobra, się trochę rozpędziłam..
    Chyba tylko nie aj zauważyłam, ze Rose stała się bardzo pewna siebie, co?
    Ciekawe, co tak na nią podziałało? I co chcą jej powiedzieć rodzice?
    Tyle pytań ;p Kochana, jesteś najlepsza! <3 W swoim opowiadaniu przedstawiasz członków The Vamps jako takich idealnych chłoptasiów :D
    Nie mogę doczekać się 6 ♥
    Zapraszam (The Vamps <3) do mnie;
    she-was-the-one.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział.Czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak zwykle cudo *-* Ciekawe, co Lily chciała od Rose, a co do Brad'a jestem nie pewna, że kocha ją jak siostrę, podobnie też myślę o Rose.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Wybacz,ale to nie literatura akcji,nie w każdym rozdziale musi się coś dziać. To opowiadanie obyczajowe. :]

      Usuń
    2. drogi anonimie (jak nie czujecie sarkazmu, to jestescie dziwni :P)
      jak uwazasz, ze to "nuda" to co tu jeszcze robisz? nikt cb nie trzyma, poza tym popieram Wike, to nie jest literatura akcji, wiec jak ci nie pasuje, to papa :)

      Usuń
  6. Niesamowity *-*
    @megatightening

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział!
    Czy tylko ja mam wrażenie, że Rose popada w delikatną depresję/anoreksję... albo w każdym razie coś dziwnego i niepokojącego się z nią dzieje.
    A co do tego wydarzenia.. trudno mi zgadnąć.. może Rose wreszcie zrozumie, że kocha Brada? ^^ lub Brad umówi się z inną dziewczyną i zrozumie, że jednak kocha Rose jak siostrę... kurdeee nie mam pojęcia xd
    Błagam tylko o jedno: Brad wygraj ten zakład xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, zawsze czytam kolejne rozdziały w pośpiechu i nie mam czasu na komentowanie, czego bardzo żałuję. Wiedz, że jesteś świetna w tym co robisz. Nawet nie wiesz ile czasu szukałam "tego jedynego" bloga z opowiadaniami. Wszystkie wydawały mi się takie sztuczne, natomiast twoje działają na mnie jak magnez.Gratuluję lekkiego pióra i mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! :) Dużo się wydarzyło :) I to spotkanie Brad'a i Rose <3 Aww..tak fajnie się czytało :) Świetnie, że Rosalie dogaduje się znowu z mamą ;)

    Jestem ciekawa 6 rozdziału i tego co się wydarzy <33 Wielkie BUUUM mówisz? Nie mam pojęcia co się będzie działo, alee...będę główkować! :D

    Weny życzę i pisz szybko kolejny! Czekam z niecierpliwością! :* Pozdrowionka, Iza :* <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy rozdział :)
    Pierwsze co mi przyszło na myśl: że mama Rose jest w ciąży (?). Nie wiem dlaczego. :D
    Ohh...niech Brad wygra zakład!
    Czekam na następny. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo nie! Będą musieli się przeprowadzic, za pracą itd..Hahah! Nie wiem :3

      Usuń
  11. Hahaha, Brad jaki warunek lol XD Mam nadzieję, że on wygra mwahaha ^^
    Nie mam pojęcia jaki będzie ten przełomowy moment, pomyślę nad tym :D
    Czekam na next xx
    @Toriixdd

    OdpowiedzUsuń
  12. Najbardziej ciekawi mnie co wyniknie z tego zakładu... To może być bardzo ciekawe... A co do tego BUM, to nie mam kompletnie pojęcia, co tam wymyśliłaś, więc nie mogę się doczekać :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział świetny ;) Mam nadzieję (pewnie jak wszyscy), że jednak Brad wygra ten zakład :D a no i z tym Buum to może Rose zrozumie co czuje do Brad'a.? Nie mam pojęcia ale na pewno będzie Mega :) Czekam na nn //Katee

    OdpowiedzUsuń
  14. Za dobry! Weź przestań już! ;c Musisz pisać tak genialne? ;/
    Brad, no co ty wyprawiasz? Powiedz Rose, że ją kochasz i wszyscy będą happy c; Jak powiedział jej, że ją kocha to ja tylko tak ':O' a potem tekst, że ją siostrę -.-
    Czemu Ty mi to robisz? Czuję się jakbym była trzymana w klatce.
    Pisz szybko nexta! <3
    shoot-baby.blogspot.com
    among-the-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Czemu mam przeczucie, ze to BUUUM to bedzie cos zwiazane z ojcem i ta rozmowa, ktora beda musieli przeprowadzic, he?
    Ogolnie rozdzial bardzo mi sie podoba :)
    Pozdrawiam i weny zycze :**

    OdpowiedzUsuń
  16. Super rozdział. czekam na kolejny. bardzo mi się podoba całe opowiadanie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oby to BUM nie bylo zwiazane z przeprowadzką do Londynu,skoro ojciec Rose tak czesto wyjezdza..
    A tak ogolnie to super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział czekam na następne <333

    OdpowiedzUsuń
  19. Będzie +18, haha, czuje to! xD. Rozdział świetny :3 Boże Bradley taki cute :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Cundy, cudny! Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  21. rozdział lepszy od poprzedniego i nie ma tak dużo opisów. :D Jestem ciekawa co to za BUUM :D

    OdpowiedzUsuń
  22. jestem zachwycona tym rozdziałem :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak czytałam ten rozdział to miałam taki zaciesz : :DDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  24. Masz talent dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja tutaj tylko po to, żeby szybko powiedzieć, że zawszę jestem z tb ;*
    Zrobiłaś mi ochotę na kurczaka z KFC :C
    Nie rozwalaj mi ''związku'' Rose i Brada :C
    Daj mi już to BUUUMMM :D
    Nie mogę się doczekać nexta ;)
    Buziaki - Nat <3

    OdpowiedzUsuń
  26. ''Nikt z nas nie powinien się
    obnażać przed ludźmi w ten sposób. Zawsze nasze uczucia mogą nas
    zdradzić, zaprowadzić gdzieś, gdzie nie chcemy i sprawić nam krzywdę.
    Każdy może je wykorzystać przeciwko nam. Dlatego kiedy mówimy o
    uczuciach, powinniśmy uważać'' KOCHAM KOCHAM KOCHAM ten fragment! <3 Najlepszy! :*

    Hmm...myślę, że to BUUUM może być spowodowane...ojcem Rose? Skoro tyle wyjeżdża, to może zdradza mamę Rose i Tristan'a? Może Rose pojedzie na występy chłopaków, albo dostanie w ich ekipie jaką rolę? Może to być również związane z Lily, skoro tyle sms'ów przysłała...Nie wiem, co mogłoby się jeszcze wydarzyć..na razie to wszystko co mi do głowy przyszło xd :D Ale ta zdrada jest u mnie na pierwszym miejscu, pierwsze o czym pomyślałam :) /Iza

    OdpowiedzUsuń
  27. Rose i Brad będą razem!:D Ja chce żeby to było to BUUUM:3
    Dlaczego on ją okłamał? To widać gołym okiem, że on ją kocha jak NIEsiostrę! Brad kłamczuszek! Za karę masz nie jeść tych kurczaków, żebyś mógł pocałować Rose i to tak dłuuuuuuuuuugo :3
    Niszczysz mi życie jak ich rozdzielasz...chcesz tego?:CCCCCCCCC
    Ja ci nie pozwalam, o!:3 Włamie ci się na bloggera i ich uczynię parą - geniusz zła:D Alboooo porwę cię i będę torturować:3
    Ale z drugiej strony nie będziesz wtedy dodawała rozdziałów...to jednak jesteś bezpieczna, nikt cie nie porwie;)
    Panie Boże uczyń mnie normalnym człowiekiem i spraw, że jak następnym razem będę chciała wypić kawę to żebym się poparzyła czy coś...A wiktoria ma mi szybko dodać rozdział!
    Amen.
    Pozdrowionka^^;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiktoria*! Mam nadzieję, że cie nie uraziłam, mój błąd:C Głupiutka ja:/

      Usuń
    2. Haha,czemu miałabyś mnie urazić? :p

      Usuń
  28. CZO Z TĄ ROSE; JA SIĘ PYTAM?!?!? :((
    AWWW, BRAD I CHŁOPCY WYSTĘP ;"""") DUMA :"""")
    OBY TYM "BUUUM' BYŁO TO; ŻE BRADLEY POWIE ROSALIE, ŻE JĄ KOCHA , ALE NIE JAK SIOSTRĘ :")
    CZEKAM NA KOLEJNY

    @ohmyhojbjerg

    OdpowiedzUsuń
  29. TERAZ MAM OCHOTE NA KURCZAKA, DZIĘKI
    a tak serio hahah to zauważyłam ze większość podejzewa że wielkie BUM ma związek z ojcem Rose i ja tez tak uważam. Myślę że ma kochankę ale cóż, okaże się ;) chciałabym żeby Brad wygrał zakład ale raczej to bedzie Rose i chłopak się umówi z tą od plotek (zapomniałam imienia ups haha ) także pozdrawiam serdecznie
    @yeah_buddy_xo

    OdpowiedzUsuń
  30. Masz ogromny talent ~~ Magda

    OdpowiedzUsuń
  31. swietny rozdzial! naprawde. (:
    zgaduje ze... Rose przegra ten zakład a Brad ja pocałuje? :D albo... albo nie wiem. ale jestem pewna ze to bedzie genialne i wgl ! XD
    czekam na nexta ♥

    OdpowiedzUsuń
  32. no więc !!!!!!!!!!!
    NARESZCIE W MOIM KOMENTARZU BĘDĄ SAME POCHWAŁY!!!!
    tak się cieszę, że jest w końcu tak dużo dialogów!
    rozdział jest świetny i liczę tylko że to wielkie buuum to nie będzie to czego się domyślam w związku z ojcem Rose.
    kocham, pozdrawiam i życzę wenyyy!
    @olciiiia97

    P.S przepraszam że przez jakiś czas nie dodawałam komentarzy ale po prostu nie miałam takiej możliwości.

    OdpowiedzUsuń