piątek, 27 czerwca 2014

[2] Rozdział 4. ''Co z kobiecą solidarnością?''


 (Rose)

Nowy tydzień - nowe wyzwania. Weekend minął mi w naprawdę dobrym nastroju. Pomimo mojej ogromnej kompromitacji przed Bradem czułam się okej, jednak przez cały ten czas rozmyślałam o tym, co robiłam, kiedy byłam pijana. Odpowiedź Brada nie zadowoliła mnie. Czułam, że chłopak ukrywa coś przede mną. Jego zawahanie podczas odpowiadania, mówiło samo za siebie.  Bradley nigdy tak się nie zachowywał, nie widziałam go nigdy w takim stanie.
Wyjęłam książkę od WOSu ze szkolnej szafki, a następnie udałam się w stronę klasy. Do dzwonka obwieszczającego rozpoczęcie czwartej lekcji zostało jeszcze kilka minut. Szłam więc powoli, przyglądając się znajomym. Jak zwykle część klasy siedziała razem na ławkach i zacięcie o czymś dyskutowała, a inni porozrzucani byli po całym korytarzu. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, więc usiadłam na jednym z wolnych parapetów i zaczęłam wpatrywać się w szkolny plakat, który mówił, że palenie niszczy człowieka. Byłam nieco zmęczona, a lekcje zaczynały być nużące. W ostatnim miesiącu przed końcem roku był wielki harmider.  Wszędzie chodziły dziewczyny użalające się nad sobą, ponieważ zabrakło im trochę do wyższej średniej czy też paska. Denerwowało mnie takie coś. Żyję w przekonaniu, że trzeba się uczyć sumiennie cały rok, a nie tylko w czerwcu, kiedy to niektórym przypomina się o ocenach. Inni poprawiali oceny, a ja siedziałam spokojna i przyglądałam się temu wszystkiemu. Nie byłam teraz taka zabiegana jak moi rówieśnicy, mogłam sobie spokojnie korzystać z dobrej pogody, kiedy oni musieli wkuwać jakieś nudne regułki, aby zaliczyć na słabą dwóję jakiś przedmiot.
Pokręciłam jedynie głową i  spojrzałam na grupkę dziewczyn, które stały niedaleko mnie i perfidnie patrzyły się na moją twarz. Jedna z nich zmierzyła mnie gardzącym wzrokiem, po czym prychnęła. W tamtej chwili zrobiło mi się naprawdę przykro. Zawsze próbowałam żyć z wszystkimi w zgodzie, bez żadnych problemów. Jednak kiedy zaczęłam się przyjaźnić z chłopakami, poczułam, że coś jest nie tak. Nie raz czułam na sobie zazdrosne spojrzenia dziewczyn, kiedy to przechodziłam z jednym z chłopców po szkolnym korytarzu.
Zabrzmiał dzwonek na lekcje, więc prędko zsunęłam się z zimnego parapetu i podeszłam pod drzwi prowadzące do sali lekcyjnej. Jak to na większości lekcji bywa, siedziałam sama w środkowym rzędzie, w drugiej ławce. Zajęłam pospiesznie swoje miejsce i czekałam spokojnie na nauczyciela, kiedy moja klasa szalała, wydzierając się i zachowując jak dzieci.
- Omówimy dzisiaj różnice pomiędzy ustrojem politycznym panującym w starożytnej Grecji a polityką w Sparcie. Myślę, że to bardzo przyjemny temat zarówno dla Was, jak i dla mnie. W zasadzie jedni z Was będą mogli sobie dzięki niemu podwyższyć ocenę. - powiedział nauczyciel, kładąc dziennik na swoim brązowym biurku. - W takim razie zaczynamy!
Lekcja przebiegła naprawdę szybko. Lubiłam pana Sticks'a, ponieważ był naprawdę wesołym facetem. Lekcje z nim przebiegały bezproblemowo, a poza tym mieliśmy z nim niezły ubaw. Potrafił z nami pożartować, jednak kiedy był na nas zły, bez trudu krzyknął. Był typowym, a może i nietypowym nauczycielem. Wiem, że miał dobrą opinię wśród licealistów.
Nadeszła pora na lunch, więc udałam się na stołówkę. Szybko odebrałam dwa naleśniki w syropie czekoladowym, po czym zajęłam jedno miejsce bliżej wyjścia, aby móc potem jak najszybciej wyjść. Mimo, że obiady w szkole jemy wspólnie, to jedzenie przy kimś sprawiało, że czułam się skrępowana.
Jedząc w spokoju jednego z naleśników, poczułam jak mój stół się rusza i ktoś dosiada się do mnie. To był Louis, kolega z ławki podczas zajęć biologii.
- Cześć. - przywitał się.
- Hej. - powiedziałam, zaraz po tym, jak przełknęłam kawałek naleśnika
- Nie chcę Cię martwić, ale chyba Lily się na Ciebie uwzięła.
- Nie rozumiem. - zmarszczyłam brwi zdezorientowana.
- Czyli jeszcze nie słyszałaś. - powiedział jakby sam do siebie. - Lily zaczęła na Ciebie narzekać podczas długiej przerwy. A wiesz… poczta pantoflowa szybko się roznosi.
- A mógłbyś mi powiedzieć, co o mnie mówiła i, hm... dlaczego? - zapytałam zmartwiona.
- To bardzo delikatny temat. - odpowiedział Lou.
- Louis! - prawie krzyknęłam. - Proszę, powiedz mi, bo nie wytrzymam.
- Poszło o  chłopaka.
- A co ja mam z tym wspólnego? - nic nie rozumiałam z tej popapranej kłótni.
- Chodzi o Brada i jakiegoś Luke’a.
"Luke, Luke, Luke" coś mi mówiło to imię, ale nie miałam pojęcia co. Pamiętam jedynie to, że pomógł mi wyjść  z basenu, kiedy wrzucił mi do niego Bradley. Jaki miałam udział w tym całym sporze JA? Przecież ja nic nie robiłam. Nie rozumiem Lily i jej zachowania.  Musiałam jak najszybciej znaleźć ją i z nią porozmawiać. Straciłam ochotę na dalsze jedzenie obiadu, więc odsunęłam się od stołu i ostrożnie wstałam.
- Chcesz mojego naleśnika? - zapytałam chłopaka.
- Jasne, ale Rosee... - zaczął Louis. - Nie przejmuj się tym, to nic strasznego.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się lekko, po czym odeszłam zostawiając chłopaka z tacą, na której leżał talerz z obiadem.
*   *   *
- Lily. - zaczęłam, klepiąc lekko dziewczynę w ramię, kiedy stała przy swojej szafce, odwrócona do mnie plecami. - Lily, możemy porozmawiać?
- Hmm?
- O co chodzi z tą całą sprawą? Podobno narzekałaś na mnie i pół szkoły o tym teraz mówi. Co ja Ci zrobiłam? - powiedziałam na jednym wdechu, lecz spokojnie. Nie chciałam wszczynać kłótni.
- Serio, nie domyślasz się? - Lily prychnęła pod nosem. - A podobno jesteś taka mądra.
- Nie rozumiem.
- To ja nie rozumiem. - zaczęła. - Jak możesz się tak zachowywać. Co z kobiecą solidarnością?
- CO? Jaka znowu kobieca solidarność? - poczułam jak moje ciśnienie wzrasta.
- Najpierw był Brad. Dobrze wiem, że całowaliście się na walentynkach. Widziałam Was. Robiliście to... ugh... nawet nie masz pojęcia, jak ja się wtedy czułam. On odmówił mi, poszedł z Laurą, a całował Ciebie? Gdzie w tym wszystkim logika? Jeszcze sama zapewniałaś mnie, że nawet go nie znasz dobrze. Potem… ta niby wasz przyjaźń. Spacery po  Dover, trzymanie się za ręce, spędzanie każdej wolnej chwili razem. Tak, to też dało się zauważyć. A teraz dochodzi jeszcze Luke. Na imprezie byłaś taka wyzywająca. Tańczyłaś z nim perwersyjny taniec, ocieraliście się o siebie. Te jego spojrzenia na ciebie, podczas tańca. Myślisz, że nikt tego nie widział?  Dobrze wiesz, że Brad mi się podoba, a Lindsey spodobał się Luke, mimo to zaczęłaś się do nich dobierać. Nie rozumiem, jak tak możesz. Jesteś okropna!
- Jaki Luke? A przede wszystkim, jaki perwersyjny  taniec? Wiem tylko, że Luke pomógł mi wyjść z basenu, nic więcej.
- Nie pamiętasz?
- No nie. - odparłam. - Nic w zasadzie nie pamiętam. Brad opowiedział mi o wszystkim i mówił mi o tańcu z chłopakiem, ale nie wspomniał nic o Luke’u, a znał go przecież.
- Tak czy siak, jesteś złą kobietą. - skwitowała Lily, po czym zaczęła iść w stronę jakiejś klasy.
- Lily… - zawołałam. - Czekaj!
- Co chcesz? - powiedziała, odwracając się w moją stronę.
- Chcę przeprosić. - odpowiedziałam. - Nie wiem co we mnie wstąpiło. To wszystko wina alkoholu. Wypiłam o wiele za dużo i naprawdę jest mi przykro, że tak to wszystko przyjęłyście. Nie interesuje mnie Luke. To było raczej jednorazowe spotkanie. Myślę, że już go nawet nie zobaczę. Nie przejmuj się mną, naprawdę. Luke nie jest kimś istotnym i nawet mi się nie podoba. A co do Brada. - zaczęłam tłumaczyć. - Też nie powinnaś się przejmować. Ostatnio dużo rozmawiamy na temat naszych uczuć i możesz być pewna, że nie łączy mnie z nim nic, poza przyjaźnią. Kocham go, ale jak brata, jak Tristana. Może wtedy, na walentynkach zaiskrzyło coś między nami, ale teraz już tego nie ma. Możesz mi wierzyć. Nie chcę wyjść źle w Twoich oczach, ani innych dziewczyn. Nie chcę wam kraść chłopaków, nic. Jestem tylko jego przyjaciółką, naprawdę, naprawdę, naprawdę…
- Rose. Nie udawaj, że nic do niego nie czujesz. To widać gołym okiem.
- Lily,nie. Nie czuję nic do Brada.
- A zastanawiałaś się nad tym, że on może coś czuje do Ciebie?
- Jak już wspomniałam, ROZMAWIALIŚMY O TYM. - zaakcentowałam ostatnie wyrazy.
- Może Brad nie jest w stosunku do Ciebie całkowicie szczery, pomyślałaś o tym? - zapytała dziewczyna.
- Nie. - powiedziałam po dłuższej chwili zastanowienia. - Brad raczej nie jest taki, nie ukrywał by tego przede mną.
- Znam trochę Brada i  uwierz, jest to tego zdolny.
- Dobrze, przepraszam jeszcze raz. Nie chcę się z Tobą sprzeczać. Okay? Wszystko będzie w porządku?
- Tak. - dziewczyna cicho westchnęła.  - Ja też przepraszam za te niemiłe słowa. Wiem, że Tobie też nie jest przyjemnie. Ale… - dziewczyna zaczęła się wahać. - Ale mi też jest ciężko. Rose... po prostu jest mi cholernie ciężko! Nawet sobie tego nie wyobrażasz. Brad jest… jest całym moim światem. Nie wiem co mam jeszcze zrobić, aby odciągnąć go od ciebie chociaż na chwile. Jestem zdesperowana. - powiedziała dziewczyna przez łzy, które wypływały z jej błękitnych oczu.
- Chodź tu. - powiedziałam wyciągając do niej ręce. - Nie martw się. Porozmawiam z nim o Tobie, tak dyskretnie, okej?
- Uhum. - dziewczyna jedynie zaszlochała. - Muszę to wszystko jakoś naprostować. Te plotki muszą cię wiele kosztować. Wybacz, Rose.
- Spokojnie. Damy radę. - powiedziałam pokrzepiająco, masując dziewczynę po plecach.
*  *  *
Nie wiem jak Lily tego dokonała, ale ludzie przestali szeptać i dziwnie spoglądać w  moją stronę. Ostatnie dwie lekcje dłużyły się, jednak zaraz po usłyszeniu dzwonka, wybiegłam z klasy jako pierwsza. Chciałam przejść się do domu przez park. Niebo było bezchmurne, a pogoda, która panowała w Dover już od kilku dni była ładna.
Przechodząc obok wielkiego stawu, który znajdował się w parku postanowiłam, że chwilę tu posiedzę, więc odnalazłam drewnianą ławkę ukrytą wśród drzew, po czym usiadłam na niej i zaczęłam rozmyślać nad dzisiejszym dniem. Mój nastrój z dobrego zmienił się na przygnębiony. Czułam się okropnie przez te całe zamieszanie w szkole, a poza tym coś mnie kuło w brzuchu.  Nie wiem czy to poczucie winy, czy też coś innego. To było nowe, na pewno. Momentami chciało mi się płakać. Ten kompromitujący taniec namieszał w moim życiu okropnie. Gdybym się tak nie spiła, wszystko potoczyło by się inaczej! - skarciłam się w duchu.
Rozmyślałam tak nad wszystkim dość długo. Czas płynął szybko. Ludzie mijali mnie, nie patrząc w moją stronę. Czułam słone łzy w oczach, jednak powstrzymywałam się. Musiałam być silna. Mimo, że te plotki nie były straszne, to w mojej głowie działo się naprawdę źle. Nie jest przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi, a poza tym… nikt z nas nie lubi być poniżany, prawda? Nawet małe słowa mogą wyrządzić nam krzywdę. Dla tak słabych osób jak ja to istna katorga.
Poczułam, jak zimne powiewy wiatru opatuliły moje nagie ramiona. Na dworze zrobiło się chłodno, a słońce zaczynało zachodzić. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu poczułam, że przesadziłam. Zasiedziałam się prawie 4 godziny w parku, nic nikomu nie mówiąc. Wiedziałam, że mama pewnie umiera z niewiedzy, dlatego szybko wstałam, zawiesiłam plecak na lewe ramię i żwawym krokiem udałam się w stronę domu.
- BOŻE! Rosalie! Gdzieś Ty była? - powiedziała mama, kiedy zostawiałam plecak na korytarzu - Jest już 18, prawie 19, a ty lekcje skończyłaś o 15. Co się z tobą działo przez ten czas?
- Byłam w parku. - odpowiedziałam grzecznie. Z mamą miałam przyjacielskie stosunki, jednak ostatnio coś się zmieniło - my się zmieniłyśmy.
- W parku? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak, mamo. Byłam w parku, bo musiałam przemyśleć kilka spraw.
- Coś się stało? - brzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie. - Jesteś jakaś przygnębiona.
- Nie,nic. - odpowiedziałam wymijająco. Nie potrafiłam już wszystkiego mówić mamię. Nie dość, że się bałam, że mnie za to skarci to doszedł do tego wstyd. Zwyczajnie wstydziłam się za siebie. Za swoje zachowanie. Nie mogłam tego jej powiedzieć, musiałam wymyślić jakieś kłamstwo.
- Na pewno?  – zapytała rodzicielka.
- Tak. - uśmiechnęłam się przyjaźnie. - Idę do siebie, okej?
- Uhum. - zamruczała mama, po czym wzięła się za dalsze oglądanie babskich kanałów telewizyjnych dotyczących pielęgnacji skóry i paznokci.
*   *   *
Minął już tydzień od tamtego pamiętnego dnia w szkole. Nie widziałam się z chłopakami od imprezy, co spowodowało, że zaczęłam tęsknić. Chłopcy zajęci byli próbami i jakimiś sprawami, o których nie miałam pojęcia, ponieważ nie chcieli mi ich zdradzić. Byłam strasznie ciekawa co kombinują, jednak wiedziałam, że prędzej czy później wygadają się.
Jeśli jednak chodzi o moje samopoczucie… to jest z nim źle. Mam moralnego dołka. Ciągle meczy mnie ten ból w brzuchu, a myśli krążą wokół sprawy Lily i Brada. Nic mi się nie chce, a jeśli już zacznę coś robić, robię to niestarannie, przez co obrywa mi się. Nie mogę nic przełknąć, jedzenie ograniczam do minimum, a ból głowy pojawia się częściej. Już teraz widzę efekty złego odżywiania. Moja cera zmizerniała i stała się sucha. Codziennie miewam wory pod oczami,a moje kości strasznie głośno skrzeczą. Chodzenie do szkoły straciło nagle sens, a przebywanie w niej stało się dla mnie męczarnią. Odliczałam już dni do wakacji. Dwa tygodnie szybko zlecą - pomyślałam, jednak wiedziałam, że coś wisi w powietrzu. Coś jest nie tak. Tak bez powodu chodziłam na plażę. Siadałam na jednym z klifów i patrzyłam. Patrzyłam na morze bez końca. Moje myśli wtedy odparowywały i pozostawałam tylko ja i nic więcej. Uciekałam tam od tego wszystkiego. Mój mózg wtedy się wyłączał. Patrzyłam martwym wzrokiem na bezkresne morze, a wokół mnie nie było nic. Magiczny moment pomieszany z małym dramatem.
Moja nagła zmiana nastroju bardzo mnie zaniepokoiła. Czuje się dziwnie, ponieważ zmieniam się przez jedno głupie zdanie Lily. ‘’MOŻE BRAD W STOSUNKU DO CIEBIE NIE JEST CAŁKOWICIE SZCZERY?’’ Te słowa ciągle rozbrzmiewały w mojej głowie. Może rzeczywiście Lily ma rację? Może to wszystko to tylko kłamstwa? A do tego dochodzi cała sytuacja z mamą. Kiedyś byłyśmy jak przyjaciółki, mówiłam jej wszystko, a ona mi. Teraz? Nasze relacje polegają jedynie na opowiedzeniu sobie co było w szkole i pracy. Nic poza tym. To przykre. Nie chcę odchodzić od mamy. To ona zawsze wspierała mnie w trudnych chwilach.
Wiem jedno. Robię z igły widły i szukam na siłę problemów. Wiem, że to co robię jest złe  i powinnam przestać. Jednak chyba każdy z nas przeżywa takie momenty, że zastanawia się nad sensem istnienia, bądź innymi głębokimi pierdołami, prawda? Nie mam pojęcia co zrobić, aby przestać o tym myśleć. Jeżeli nie skończę z tym, będzie źle.

24 komentarze:

  1. Niektóre zdania i przemyślenia są nie potrzebne. Przez te niektóre długie i bezsensowne przemyślenia czasami aż się odechciewa tego czytać. Przepraszam i nie bież to jako hejt ja tylko wyrażam swoją opinie . Nie bież tego do siebie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne,nie wezmę tego do siebie.
      Rozumiem,ze nie wszystko może Wam się spodobać ,ale zawsze staram się coś poprawiać.Dlatego dziękuję,że zwróciłaś mi uwagę. Kiedyś proszono mnie o więcej dialogów,więc jest więcej.Postaram się pisać mniej obszerne opisy bo jeszcze upodobnię sie do Sienkiewicza i będę pisała opis roślinki na trzy strony,jak to on potrafi :p Oczywiście będę sie starała tyle tego nie pisać. :>
      A...mogłabyś mi przytoczyć kilka fragmentów na asku z tymi bezsensownymi przemyśleniami? Chciałabym wiedzieć gdzie popełniłam błąd. :3

      Usuń
  2. Pierwsza? :OOOOOOOOO
    Jestem zachwycona! MEGASUPERŚWIETNIEPIĘKNIENAJLEPIEJIWOGÓLETOZAWSZETAKJEST:3
    Wszystko co napiszesz bardzo mi się podoba, ale tutaj już przeszłaś samą siebie. Coś w tym rozdziale jest takiego...innego? Mam wrażenie, jakby styl pisania zmienił ci się w jeszcze dojrzalszy :P Może gadam głupoty ale tak czuje i nie wiem po prostu ;)
    Jak przeczytałam to, że siedzi sama w ławce to myślałam, że zaraz do klasy wejdzie Luke i tam usiądzie :P
    Wiem, że coś tam knujesz, tylko jeszcze nie wiem co :P
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;) I nie załamuj mi tu biednej Rose!
    Życzę weny ♥
    Ściskam - Lilly <3

    http://loveeorfriendship.blogspot.com/
    Może zaobserwujesz i skomentujesz? ;);*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wierzę....spóźniłam się ;___________________;

      Usuń
  3. czy aby Rose nie jest w ciazy? O.o wiem ze to glupie ale mi sie wydaje ze tak XD i niech Lily odwali sie od Brada bo brad jest Rose ;) fajnie ze taki dlugi rozdzial :D czekam z niecierpliwoscia na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że Rose ma ''zepsuty'' humor. Jak się rozweseli to od razu będzie się milej czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;) Szkoda że Rose napotykają teraz takie problemy, ale mam nadzieję, że szybko poprawi jej się samopoczucie ;) Właśnie myślałam o tym samym co Weronika Pych, czy ona czasem nie jest w ciąży :D http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dla mnie wyszło super :) Może faktycznie powinnaś skasować kilka przemyśleń, ale to Twoje opowiadanie i, broń Boże, dobry czytelnik nie ma prawa CI tego zabraniać :D Choć kompetentny czytelnik wyrazi zawsze swoją opinię xd
    Co do rozdziału, to idealnie odzwierciedliłaś kłótnię ;D Tak zawsze jest "Jak mogłaś? Wybacz, ja nic do nich nie czuję, Nie wierzę cię. Proszę, przepraszam. Okay. Naprawmy to razem". Pominąć, że czasem jest FOCH na zawsze ;p
    Ale ta Rose jest uparta ;d Czemu nie zdejmie klapek na to co tak naprawdę się dzieje? Że Brad ją kocha, Luke... o tym to już nie wspomnę. Hę?
    Do 5;*
    "Nowy";d
    among-the-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski rozdział.Ale się w nim zadziało.Czekam na kolejny rozdział,oby był jak najszybciej.Do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  8. No cóż, obiecałam, że coś po sobie zostawię, więc zostawiam :)

    Faktycznie, trochę za dużo tu przemyśleń i opisów, ale ogólnie jest spoko :) Hahah, rzeczywiście, też mi przez myśl przeszło, że robisz z naszej Rose przyszłą mamę :D Ale nie, odrzuciłam ten czarny scenariusz. No w sumie..kto byłby ojcem? :P Na imprezie się przecież nic nie wydarzyło ;) hah xD

    Mam nadzieję, że akcja się rozwinie..wiesz jakieś kłótnie Brad'a i Luke'a o Rose na przykład. Wymyśliłam coś takiego, ale nie będę się tu rozpisywać ;)

    Rozdział super! Czekam na kolejny :) Mam nadzieję, że będzie równie ciekawy :) Całuję, Iza :*

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja się wyłamię i powiem, że mi te opisy i przemyślenia odpowiadają XD Mówią co się dzieje w umyśle bohaterki itd itd.
    Szkoda mi Rose, bo nawet jeśli plotki nie są aż tak straszne to potrafią boleć przed długo :C
    Czekam na next xx
    @Toriixdd

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedna Rosalie, głupie plotki :((( Gupi Luke, co chce Bradowi ją zabrać :((
    Świetny rozdział, kocham Twój styl pisania kvgdbskm ♥♥♥
    Czekam na nn :*

    @ohmyhojbjerg (ex @Domi_Badstuber)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie umiem tego opisac... po prostu ważny jest dla mnie ten rozdział, przez pewien powód. Czekam na kolejny x // @phoenix_Carrots

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, jest trochę za dużo opisów, ale to nie znaczy, że przestanę czytać czy coś. <3 Będzie lepiej :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak fajnie że dodałaś rozdział w moje urodziny <3 rozdział bardzo fajny jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo podoba mi się to opowiadanie :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :33
    Trzeba przyznać, że blog jest też ładnie prowadzony. Wszystko jest raczej czytelne i nic się ze sobą nie miesza. Nie ma takiej "papki" jak to czasem na niektórych blogach bywa ;) To jest duży plus i dzięki temu lepiej się czyta.
    Pozdrawiam ;D /MeryFrii

    OdpowiedzUsuń
  15. Hejka ;)
    No więc bardzo bardzo mi się to wszystko podoba
    I szablon również jest mega
    Czekam na next
    Weny
    Aqua
    Ps. Zapraszam na 15 http://aquasenshi.blogspot.com/2014/06/15-serce-kamie-gowa-nas-zwodzi.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej<3 Przeleciałam ( ? xd ) wszystkie Twoje rozdziały i wiem mniej więcej o czym jest Twoje opowiadanie :> Rose nie powinna zawracać sobie głowy koleżankami ;>
    No nie wierzę, że zrobiłaś z niej i z Brada wielkich bff :D Kurde, oni powinni być razem! :D Ta akcja na imprezie, kiedy oni się całowali ♥ ( I nie wypominajcie mi, że Rose była w tedy pijana ).
    Lily nie przypadła mi do gustu, ale ma rację! Brad kłamie! Wiem, że kocha Rose i że będą zakochaną parą lalala ^^
    Świetnie piszesz! :)) Opisy masz tak cudowne i tak realne #-# Nie mogę doczekać się następnego ! ♥ O b s e r w u j ę :*
    Zapraszam do mnie :> Dopiero zaczynam :D Również prowadzę bloga z The Vamps ♥-♥ Najlepsi! :D;*
    she-was-the-one.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie mogę się doczekać nexta :)
    Mogłabyś mnie informować? @megatightening :) xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurde, trochę się komplikuje. Faktycznie, Lily ma rację, to da się zauważyć, że Brad coś do niej czuje. I ten dołek Rose. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni i będzie dobrze.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo fajne opowiadanie. Dopiero wczoraj zaczęłam czytać ale tak się wciągnęłam, że nie mogłam przestać czytać. Z niecierpliwością czekam na nextaaaaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział ciekawy, dość sporo się działo. Czekam na następny
    Pozdrawiam x
    @yeah_buddy_xo

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny ale te przemyślenia nie są potrzebne nie które tak ale nie wszystkie ale tak poza tym jest świetny <3333

    OdpowiedzUsuń
  22. Zaczynam nadrabiać rozdziały, bo przez kilka dni będę miała internet :)
    Rozdział naprawdę bardzo mi się podobał, może troszkę brak chłopców ale czasami tak też powinno być :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń