(Rose)
Wchodząc do zatłoczonego salonu nie mogłam znaleźć chłopców. W
pokoju panował okropny zaduch, a woń alkoholu dostawała się do moich
nozdrzy. Zapach ten nie należał do najprzyjemniejszych, więc lekko
skrzywiłam usta, których kształt przypominał dziwny grymas, a następnie
zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu z nadzieją, że odnajdę Brada lub
Jamesa.
Zauważyłam, że na kanapach siedzieli ludzie ze
szkoły. Jedni popijali wódkę wymieszaną z jakimś napojem w czerwonych,
kartonowych kubeczkach, a inni grali sobie w karty. Impreza dopiero się
rozkręcała, więc całe towarzystwo było nieco znużone. Nikt nie wykazywał
chęci do tańca ani innych imprezowych czynności. Jedynie mała grupka
dziewczyn w skąpych sukienkach stała na środku salonu, próbując zwrócić
na siebie uwagę przystojnych chłopców, którzy byli zajęci graniem w
karty.
Pokręciłam głową z dezaprobatą i ruszyłam w
kierunku drzwi prowadzących na taras. Nie mogłam się nadziwić, dlaczego
dziewczyny za wszelką cenę chcą przykuć uwagę chłopców. Żyję w
przekonaniu, że jeśli jest się osobą interesującą to zwraca się uwagę
całą swoją osobą, a nie ubraniami czy wulgarnym zachowaniem. Gdy wyszłam
z domu, moim oczom ukazał się przepiękny ogród. Trawnik rozpościerał
się na bardzo dużym obszarze, na którym znajdował się basen oraz
cudowna, jednak już stara, drewniana altana, wkoło której rosły czerwone
i białe róże z wielkimi płatkami. Całość wyglądała niczym kadr z bajki
Piękna i bestia.
Rozejrzałam się po raz kolejny i wśród tłumu ludzi
nad basenem zauważyłam burzę ciemnych i mokrych loków. Podchodząc do
chłopców starałam się być jak najdalej od wody, co było wielkim
wyczynem. Usiadłam więc na jednym z białych, drewnianych krzeseł lekko
przypominających leżaki i zaczęłam przyglądać się poczynaniom chłopców w
wodzie. Grali oni w wodną siatkówkę. Na środku basenu umiejscowili
czarną siatkę, która była także granicą boiska. James wziął do ręki
dużą, dmuchaną piłkę w kolorowe paski i podszedł do granicy boiska,
która, jak przypuszczałam była linią, z której zawodnicy serwowali.
Chłopak wysoko podskoczył w wodzie i wziął zamach, uderzając przy tym
otwartą dłonią w piłkę, która po chwili powędrowała na drugą stronę
siatki. Po tamtej stronie mogłam podziwiać Bradleya, Connora i Stevena.
Chłopcy grali trzech na trzech, więc ich ruchy nie były zbytnio
skomplikowane. Brad szybko przyjął piłkę, odbijając się od dna basenu i
podrzucił ją w stronę Stevena. Za to on podał piłkę do Connora, który
wykonał decydującą akcję, powodując po drugiej stronie małe zamieszanie.
Dmuchana piłka uderzyła z impetem o taflę wody, sprawiając, że
pojedyncze kropelki znalazły się na ubraniach dziewczyn moczących nogi
przy krawędzi kąpieliska. Kolejny punkt zdobył Steven co wywołało salwę
śmiechów i docinek.
Roześmiałam się przysłuchując się zabawnym tekstom
rzucanym podczas gry ze strony chłopaków. Były to zazwyczaj cięte uwagi
dotyczące złej gry zawodników lub jakiś zabawny komentarz. W pewnym
momencie gra stała się nudna, więc wygodnie rozłożyłam się na leżaku i
zamknęłam oczy, wsłuchując się jedynie w dudnienie głośnych basów z
salonu. W tamtej chwili nie istniało nic poza mną i dziką melodią
wydobywająca się z głośników, umieszczonych zaraz przy wyjściu na taras.
Nagle poczułam na swoim ciele okropnie zimne, a w
dodatku mokre dłonie. Błądziły one po moich odkrytych nogach,
sprawiając, że po mojej skórze przeszły zimne dreszcze. Wyrwałam się
szybko z przyjemnego transu i otworzyłam szeroko oczy, szukając sprawcy.
Na przeciwko mnie siedział roześmiany Bradley. Zaczęłam piszczeć i
krzyczeć ze złości tak głośno, że aż ludzie zaczęli wybiegać z domu.
Rozejrzałam się i spostrzegłam zdziwione miny imprezowiczów. Wszyscy
przysłuchiwali się mi z ciekawością, czekając na dalszy rozwój akcji.
Poczułam na twarzy rumieńce i schowałam twarz w dłonie, po czym
powiedziałam nieco ciszej, aby nasza rozmowa straciła zainteresowanie
reszty:
- Zdajesz sobie z tego sprawę, że byłam teraz w cudownym transie,
gdzie nie było niczego oprócz mnie, a Ty tak to bezczelnie przerwałeś? W
dodatku zmoczyłeś moje nogi. Jest mi w nie teraz okropnie zimno.
-
Rose, to jest impreza. Ogarnij się w końcu. - powiedział, szczypiąc
mnie w ramię. Nasze rozmowy często tak wyglądały. Lubiliśmy sobie
docinać i wytykać błędy, ale najważniejsze jest to, że wiedzieliśmy
kiedy przestać, aby nie przegiąć i nie urazić drugiego.
- Skończ. - powiedziałam i zaczęłam udawać obrażoną.
-
Wiem, że się nie gniewasz, tylko udajesz. - powiedział Brad, robiąc
przy tym komiczną minę. Czułam, że znał mnie na wylot. - A w ogóle coś
ty taka nie w humorze?
- Jestem w humorze. Zamierzam się dziś super bawić. - oświadczyłam dumnie z podniesioną głową.
- Tak? - zapytał z niedowierzaniem Brad.
- Tak. - odparłam stanowczo.
- Na pewno?
- No tak. - powiedziałam, upewniając chłopaka.
Wtedy
stało się coś czego, się nie spodziewałam. Bradley pomimo moich
głośnych sprzeciwów wziął mnie na ręce i podszedł do krawędzi basenu.
Błagałam go o to, aby mnie puścił i postawił bezpiecznie na ziemię.
Jednak on pokręcił się ze mną na rękach, a następnie wrzucił mnie do
lodowatej wody. Jej temperatura była okropnie niska. Zupełnie nie
rozumiałam, dlaczego chłopcy się w niej kąpali. Panika, która
towarzyszyła mi przy tym niefortunnym zdarzeniu była okropnie wielka. W
tamtym momencie zapomniałam o wszystkim. O tym, jak się oddycha czy
nawet pływa. Byłam pod wodą przez bardzo długi czas. Obraz rozmazał się,
a przed oczami pojawiały sie czarne plamy w przeróżnych kształtach,
które zaczęły się mieszać i zlewać w jedność. Nagle poczułam na swoim
ramieniu silny uścisk dłoni, która pociągnęła moje ciało do góry.
Moja głowa znalazła się ponad powierzchnią wody, co
sprawiło, że mogłam normalnie oddychać. Wyplułam prędko wodę z ust,
która była nieprzyjemna dla mojego gardła i zaczęłam brać głębokie
oddechy. Przetarłam lekko dłońmi oczy i spojrzałam na moje wybawiciela.
Był to chłopak o jasnej karnacji, blond włosach i przepięknych
niebieskich oczach. Patrząc się w nie, człowiekowi wydawało się, że
patrzył w ocean. Były one strasznie hipnotyzujące, nie mogłam po prostu
odwrócić od nich wzroku. Chłopak odchrząknął cicho zwracając na siebie
moją całą uwagę.
- Wszystko w porządku? - zapytał nieco zmartwiony.
Nie
byłam nawet w stanie mu odpowiedzieć z powodu szoku, jaki przed chwilą
przeżyłam. Głos uwiązł mi w gardle, co spowodowało, że chłopak otrzymał
odpowiedź w postaci szybkiego skinienia głową.
- Jestem Luke. - powiedział nieznajomy. Nie widziałam go wcześniej ani w naszej szkole, ani w Dover.
- Rose. - odpowiedziałam prawie szeptem.
- Ładne imię. - powiedział chłopak i podskoczył w wodzie, a następnie usiadł na płytkach wyłożonych wokół basenu. - Pomóc Ci?
- Nie, dziękuję. - uśmiechnęłam się przyjaźnie po
czym skopiowałam ruchy Luke'a i tak jak on usiadłam na krawędzi
kąpieliska. - Dziękuję za pomoc.
-Nie ma sprawy.
- Rooose! - usłyszałam jak ktoś woła moje imię,
odwróciłam głowę w tamtym kierunku i dostrzegłam Brada. Podszedł do mnie
szybko i uklęknął przede mną przepraszając. - Nic Ci nie jest?
Przepraszam, to było głupie z mojej strony.
- Na szczęście nic się nie stało. Luke mnie
uratował. - powiedziałam chłodno. Chłopak spojrzał na siedzącego obok
mnie Luke'a i obrzucił go krytycznym wzrokiem. Zrobiło się wtedy
naprawdę nieprzyjemnie. Czułam, że chłopcy za sobą nie przepadają, ale
zignorowałam tą myśl i zaczęłam wpatrywać się w Bradleya.
- Uhum. - jedynie tyle odparł Bradley. - Zostajesz tu, czy może chcesz się przebrać? - zapytał przyjaciel.
- Jest mi okropnie zimno. Idę stąd! - powiedziałam, jednocześnie wstając.
- Cześć, Rose. - powiedział Luke, kiedy wstałam i kierowałam się w stronę wejścia.
- Pa, Luke. - odwróciłam się do chłopaka i pomachałam mu lekko dłonią.
Idąc na górę czułam, że zostawiam po sobie mokre ślady. Z mojej nowej
sukienki krople spadały nałogowo, a o trampkach już nie wspomnę. Brad
przyprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Jak przypuszczam było to
pomieszczenie dla gości. Stało w nim pojedyncze łóżko, szafa, mały
kredens oraz półka, na której stał telewizor. Brad musiał bywać tu
bardzo często, ponieważ poruszał się sprawnie i szybko, nie
zastanawiając się, gdzie co leży.
Przyniósł mi dwa mięciutkie ręczniki oraz bordową koszulkę, która
należało do niego. Przełożyłam sobie przez ramię rzeczy i tylko cicho
westchnęłam, czekając, aż Brad wyjdzie z pokoju. Jednak chłopak nie
załapał moich nieśmiałych gestów.
- Mógłbyś wyjść? - zapytałam po chwili.
- Ale po co? - zapytał zdezorientowany.
- Bo chcę się przebrać.
- Nie krępuj się. - powiedział chłopak, szczerząc zęby jak głupi do sera.
- Spadaj! - pisnęłam, obrzucając go poduszką leżącą na gościnnym łóżku.
- Dobra, już dobra. Czekam pod drzwiami. Tam dalej masz łazienkę. - poinformował mnie chłopak, po czym wyszedł na korytarz.
Poszłam do łazienki i zdjęłam mokre ubranie, które
powiesiłam na ciepły grzejnik, aby mogło szybciej wyschnąć. Pod wpływem
zimna na moim ciele zaczęła pojawiać się gęsia skórka, a zimne dreszcze
ciągle dawały o sobie znać. Wzięłam do ręki jeden z puszystych ręczników
i zaczęłam wycierać swoje przemarznięte i mokre ciało. Miękkość
ręcznika była tak cudowna, że chwila ta mogłaby trwać wiecznie.
Rozczesałam prędko włosy, zostawiając je luźno rozpuszczone na plecach, a
następnie ubrałam koszulkę Brada. Pech chciał, że sięgała mi zaledwie
do ud, odsłaniając przy tym moje pośladki. Przyznam, że czułam się
niekomfortowo. Znów powtarzała się sytuacja ze stycznia. Pokręciłam
głową z niedowierzania, a następnie wyszłam z toalety.
- Możesz wejść. - powiedziałam, otwierając drzwi od
pokoju. Bradley wszedł do sypialni dla gości i zaczął się mi badawczo
przyglądać. To dziwne uczucie, kiedy chłopak patrzy na ciebie
świdrującym wzrokiem. Niezręczność po raz kolejny wkradła się do
pomieszczenia. - Nie zejdę tak na dół.
- Dlaczego? - spytał zdziwiony chłopak. - Wyglądasz świetnie!
-
Bardzo. - odparłam i wywróciłam oczami. - Zostanę tu i poczekam, aż mi
wyschnie sukienka. Wtedy będę w stanie zejść, ale teraz nie ma takiej
opcji. Twoja koszulka jest dla mnie za mała i wyglądam w niej jak...
ech, nawet nie będę kończyć.
Usiadłam nieco naburmuszona na łóżku i zaczęłam
wgapiać się w zwyczajną ścianę naprzeciwko. Bradley poszedł w mój ślady i
usiadł obok, ciężko przy tym wzdychając. Siedzieliśmy w ciszy, która
nie była niezręczna, była... przyjemna.
- Mocno się na mnie gniewasz? - zapytał Bradley
-
Nie... w ogóle. Teraz mogłabym być na dole i całkiem dobrze się bawić,
ale muszę tu siedzieć i czekać, aż mi ubranie wyschnie. To o wiele
lepsza opcja, nie sądzisz?
- Czyli jednak jesteś na mnie zła. - odparł, kiwając śmiesznie głową.
- Tak, jestem. Brad, co Ci strzeliło do głowy? - zapytałam zdenerwowana.
- Nie wiem Rose, nie wiem... naprawdę nie wiem, co chciałem przez to osiągnąć.
- Dobra, skończmy ten temat. - powiedziałam cicho wiedząc, że dalsza konwersacja na ten temat nie skończyłaby się dobrze.
-
Okej... to co robimy? Jakoś przecież musimy zabić ten czas, no nie? -
spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, na co tylko wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem, co chcę robić, a Ty? Masz jakiś ciekawy pomysł?
- A no mam. - odpowiedział Brad, po czym dodał. - pobawmy się w pytania i odpowiedzi.
- Uh, chyba wiem nawet, jak się w to gra. To dość dziecinna gra, nie sądzisz? - zażartowałam. - Ja zacznę, okay?
- Ok. - odparł Bradley, pokazując przy tym rząd białych zębów.
- Dlaczego tak dziwnie spojrzałeś na Luke'a, kiedy podszedłeś do mnie?
-
Szczerze? - zapytał Brad, na co pokiwałam mu twierdząco głową. - Nie
przepadam za nim. Jest kuzynem Jamesa, jeśli nie wiesz. Poznałem go już
dość dawno i po prostu nie lubię go.
- Nie da się kogoś nie lubić tak po prostu. - odparłam bez zastanowienia.
-
Są takie osoby, że sama ich obecność czy fakt, że istnieją jest dla nas
denerwującą rzeczą. Więc nie dziw mi się, tak już w życiu bywa. Kogoś
się lubi, a kogoś nie. - odpowiedział chłopak. - Teraz moja kolej! A
więc... Dla którego się tak dzisiaj odstawiłaś?
- Jak odstawiłam?
- No ten delikatny makijaż, podkreślone oczy, sukienka. - zaczął wyliczać na palcach, udając zamyślonego.
- Dla nikogo. - odpowiedziała zgodnie z prawdą, bez żadnych emocji.
- Nie wierzę Ci. Zapewne na dole jest jakiś chłopak, który Ci się podoba. - powiedział Bradley.
-
A w zasadzie to jest. Nazywa się Luke. - odpowiedziałam Bradleyowi, na
co on zareagował grymasem na twarzy - Żartowałam, nawet go nie znam. Ale
wiedz, że twoja mina była zabójcza!
- Śmiej się, śmiej. - powiedział Brad, rozczochrując jeszcze bardziej moje i tak już roztrzepane włosy.
-Teraz moja kolej. - powiedziałam ochoczo, klaszcząc w dłonie. - Umówiłbyś się z Lily na randkę?
- Yyy… nie, nie wiem, może. - Brad zaczął się wahać.
- To zależy kiedy i w ogóle. - powiedział wymijająco. - A Ty umówiłabyś
się z Lukiem?
- Gdyby mnie zaprosił to czemu nie? - zapytałam.
- A gdybym ja cię zaprosił, poszłabyś ze mną?
Nie
wiem czy poszłabym z Bradem na randkę. Nasza teraźniejsza relacja jest
wspaniała, a randka mogłaby wszystko zniszczyć. Nie byłoby już takiej
swobody jak teraz, tylko ciągłe napięcie i niezręczność, tak ja było
wcześniej. Miałam odpowiedzieć Bradleyowi na pytanie, kiedy do pokoju
wszedł Tristan z Angie u boku. Chłopak podniósł wysoko prawą brew i
spojrzał na nas krytycznym wzrokiem.
- Co to ma być?
- Ja... jak to co? - zapytałam przestraszona.
- Bradley jest bez koszulki, w samych spodenkach, a Ty... Ty jesteś w jego koszulce!
- Fakt, nie wygląda to najlepiej. - przyznał Bradley.
Sytuacja,
w której się znaleźliśmy, wyglądała jednoznacznie. Czułam, że na moje
policzki wkradł się rumieniec, jednak gdy zauważyłam Angie, która
powstrzymywała się od śmiechu za wszelką cenę, głośno prychnęłam.
Zaczęłam się śmiać, a za moment dołączył do mnie przyjaciel oraz
dziewczyna brata. Tristan spojrzał na nas jak na wariatów i otworzył
usta, próbując coś powiedzieć, jednak się powstrzymał.
- Z czego ha? - zapytał zdezorientowany Tris.
- Z ciebie, głupolu. - powiedziałam rozbawiona. - Co Ty sobie myślałeś?
- No, że wy zrobiliście TO!
- Może i robiliśmy. - wtrącił się do rozmowy Brad.
-
Brad, przymknij się. - powiedziałam do chłopaka, obrzucając go
gromiącym wzrokiem. - Dobrze mnie znasz Tris i wiesz, że nie zrobiłabym
tego na imprezie.
- Okay, ufam Ci. - powiedział brat, uśmiechając się .
* * *
Kiedy
moja sukienka była sucha, byłam gotowa, aby zejść na dół. Założyłam
wyschnięte trampki, a następnie rozczesałam włosy i związałam je w koka,
ponieważ bez odżywki spuszyły się. Schodząc po woli po schodach
rozglądałam się za znajomymi. Mimo, że chodzę do swojej szkoły już 2
lata to znam jedynie garstkę ludzi. Podeszłam więc do Lily i jej
koleżanek, przy okazji witając się z nimi przyjaźnie.
- Wow, śliczna sukienka. - pochwaliła brunetka, której imienia nie kojarzyłam.
- Taa... - jedynie westchnęłam.
- Widziałyście, ilu przystojniaków się dziś zjawiło na imprezie? - powiedziała Lindsay.
- Tak, to prawda. - przyznała Jordan. - Zauważyłam
takiego blondyna. Wysoki, z przekłutą dolną wargą i mięśniami. Nie
kojarzę go, chyba nie jest z Dover.
- Nie jest. - powiedziałam nieśmiało. - Jest kuzynem Jamesa, ma na imię Luke i jest z Canterbury, o ile się nie mylę.
- Ooo, świetnie! – potarła rękoma Lindsay. - Ja go zamawiam!
Dziewczyny
wybuchnęły śmiechem i zaczęły dalej dyskutować na temat nowo przybyłego
chłopaka. Nie rozumiałam tylko, dlaczego wywołał on takie poruszenie.
Jest normalnym chłopakiem, a jego uroda naprawdę nie jest jakaś
niesamowita. Jest zwyczajnie przystojny. Odepchnęłam prędko swoje myśli
od Luke’a i spojrzałam na czerwone kubeczki, w których znajdował się
alkohol. Wzięłam jeden z nich i przystawiłam sobie do ust. Zapach był
odpychający, jednak postarałam się zignorować ten odór. Wzięłam łyka i
poczułam jak w moim gardle rozlewa się ciecz, która podrażniała moje
gardło. Na mojej twarzy pojawił się grymas, jednak ponowiłam ruch i po
raz kolejny alkohol znalazł się w moich ustach. Minęło kilka chwil, a w
moich rękach znajdował się już czwarty kubek z kolei. Nie mam pojęcia co
mną kierowało. Teraz czułam się lekka. Miałam wrażenie, że mogę zrobić
wszystko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję bardzo za poprzednie komentarze.Jest mi bardzo miło i cieszę się ,bo widzę ,że spodobała Wam się druga część.Na razie nie ma kolosalnych różnic,ale spokojnie...wszystko przyjdzie w swoim czasie. :)
Liczę ,że rozdział Wam sie spodobał,bo mi ani wcale.Czekam na wasze kreatywne opinie.Jeśli coś Wam sie nie podoba to piszcie! :*
ZACHĘCAM DO POLUBIENIA FP autorek GO i Promise. :)
[KILK]
ZACHĘCAM DO POLUBIENIA FP autorek GO i Promise. :)
[KILK]
jak zwykle świetnie..:* czekam na nex i ciekawa jestem co miałaś na myśli pisząc ".... mogę zrobić wszystko."
OdpowiedzUsuńHm.... Ciekawe jak to będzie z tym Lukiem... -_^
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rodział.
Ps. Gdzie mój dedyk z Joshem? Bardzo smutam :'(
Pozdrawiam
Juuula <3
spokojnie.wezmę się za niego na początku wakacji. :>
Usuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ......... już się ogarniam.....
OdpowiedzUsuńno więc!!! czuję, że kroi się coś grubszego!!!! rozdział ogólnie super ale mam dwa zastrzeżenia:
1. uważam, że powinno być mniej jako takich przemyśleń a więcej dialogów.
2. w akcji moim zdaniem powinno uczestniczyć wiele osób, bo niby bohaterów jest dużo, ale mało ich bierze udział tak jakby.....
Pozdrawiam, kocham, całuje i oczywiście wyczekuję nexta
trzymaj się kochana
@olciiiia97
P>S> chyba komentuję pierwsza ! aww
Jeśli chodzi o mnie to ja nie potrafię pisać samych dialogów,a poza tym opowiadania na tym nie polega.Oczywiscie będę się starała,aby było więcej rozmów,ale bez przesady.
UsuńA..no i dobrze czujesz.Szykuje sie cos ''grubego'' :D
Mnie się bardzo spodobał! No i pojawia się kolejny ziomuś, Luke, do osaczania Rose :D
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie ma coś w sobie, tylko nie wiem jak to określić xd Jest takie idealne i mało odzwierciedlające prawdziwe życie, ale jednak urzekające i ciekawe :>
Mogę tylko sobie wyobrazić minę Tristana, gdy w tedy wpadł do tego pokoju xd Jestem przekonana, że Brad czuje coś jeszcze do Rose...
Czyżbyś planowała rywalizację Bradleya i Luke'a o serce Rose? ^.o
I tak mi nie powiesz, ale pomarzyć można xd
Zapraszam do mnie na nowy ;*
among-the-people.blogspot.com
♥-♥
No w końcu dodałaś! Jdhdbsuxbsjxjsisb <3 rozdział superrr. ! Już nie moge sie doczekac nastepnego. :D
OdpowiedzUsuńHmmm, czyżby to był Luke z 5-Sosów? :D
OdpowiedzUsuńA czo ta Rose taka szalona się zrobiła? Jak mi tu z Luke'm w łóżku wyląduje, to zniszczy miłość między nią a Bradley'em! :(
Świetny, zaczytałam się opisami :3
Czekam na nn ♥
@Domi_Badstuber
Luke? nie no, Brose 5ever. :(
OdpowiedzUsuńJezu wspaniały:)
OdpowiedzUsuńZajefajny rozdział :D Czekam z niecierpliwością na następny !!! :D <33
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czekam na kolejny. Pozdrawiam i dzięki za info ;D
OdpowiedzUsuńJeeeny *o* Brad jest taki słodki! I czy dobrze myślę, że Luke kuzyn Jasmesa to Luke Hemmings? Bo jeśli tak to już nie mogę sie doczekać aż coś zaiskrzy między Rose, a Lukiem xd
OdpowiedzUsuńWidzę, że Rose nam dorasta i poszalała.. szkoda że nikt jej nie kontrolował, bo boję się, że w swoim aktualnym stanie może zrobić coś głupiego...
Jak zawsze niecierpliwie czekam na następny rozdział i życzę weny :D
Fajnie wszystko opisałaś :) Czekam na następny rozdział/ @patrishia_
OdpowiedzUsuńŚwietne czekam z niecierpliwością na następny <3
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych! Trochę się martwię tym Lukiem XD Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział ;) Szkoda, że Rose nie interesuje juz się Bradem ;) http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNoo, rozdział świetny! :D Hahaha, wyobrażam sobie minę Trisa, kiedy wszedł do pokoju xd Bezcenna :D Bradley pewnie coś jeszcze czuje do Rose, a Ona go odtrąca...:( Biedny.. :( Coś mi się wydaje, że chłopcy będą się tłuc o Rosalie :D Będzie ciekawie xD Fajnie by było, gdyby się np. pobili :) Ale, pewnie i tak nie będzie takiej akcji..pomarzyc zawsze można, nie? :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, mam nadzieję, że będzie równie fajny! :* /Iza
Świetny rozdział czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział.Tyle się w nim wydarzyło,że MASAKRA.WOW po prostu zajebisty.Czekam na kolejny rozdział,oby był jak najszybciej.Do następnego;)
OdpowiedzUsuńCUDO! Tylko trochę krótki :P Brad, ale podryw haha xd
OdpowiedzUsuńW sumie to teraz już sama nie wiem, bo z jednej strony fajnie, że się tak dogadują i w ogóle, ale ciekawa jestem jakby to wyglądało jakby byli razem :3
Jestem wierna i cały czas obstaje przy tym, żeby byli razem ;)
Czekam niecierpliwie;*
Całuję - Lilly <3
jak zawsze ZAJEBISTE <3 niech pijana zacznie sie lizać z Bradem :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :D Kolejna osoba do podrywania Rose? Btw dlaczego mam wrażenie, że chodzi o Hemmingsa z sosów? :O Czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział i meeega intrygująca końcówka. Już nie mogę się doczekać, co się wydarzy dalej na tej imprezie.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam :*
Co ja ci mogę powiedzieć? Robisz epickie opisy. Po prostu cię nie poznaję. A może ja trafiłam do kogo innego :o?
OdpowiedzUsuńNo, właśnie, Rose. Ogarnij się, to tylko impreza XD. Chociaż sama bym się chyba zaczęła drzeć, jakby mi tak ktoś przejechał zimnymi, mokrymi dłoniami po nodze D:
Witaj, Luke, jesteś przystojny, z chęcią zostałabym przez ciebie uratowana c:
No, Brad, nieładnie tak chcieć podglądać! W ogóle to zachował się jak cham wrzucając ją do wody!
Rzeczywiście, ja bym pomyślała o tym samym, gdybym zobaczyła ich obydwóch w takim stanie XD. Że coś robili. Huehue. Gra w pytania taka... fajna! Widać, że są dobrymi przyjaciółmi! <3 (a żeby w końcu parą byli).
Końcówka idealna! Czyli Rose zrobi w następnym rozdziale coś głupiego. Oho. Nie mogę się doczekać! Ale tylko niech ta sytuacja nie tyczy się Luke'a :c.
Przy okazji zapraszam do siebie na nowy rozdział:
http://cien-nocy.blogspot.com
aa super ;)). mam nadzieje że rose nie upije się i nie zrobi nic głupiego xd. oby luke za dużo nie namieszał, jakoś mi sie w nie podoba. czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńSuper ! Kochany Brad ;) Przeczuwam że będzie trochę zamieszania z powodu Luke'a.....i może jakaś kłótnia Brad'a z Rose, oby ten alkohol nie przyspieszył tego za bardzo ;D Trzymam kciuki, za to żeby Rose nie zrobiła czegoś bardzo, mega głupiego :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny na pewno świetny rozdział ;3
Dopiero teraz przeczytałam, eh, ale jest świetny, serio! Ciekawie się zrobiło, gdy do historii dołączył Luke, ale i tak jestem za Brose! ^^ // @phoenix_Carrots
OdpowiedzUsuń