poniedziałek, 16 czerwca 2014

[2] Rozdział 2.''Brad, przymknij się.''

   (Rose)
  Wchodząc do zatłoczonego salonu nie mogłam znaleźć chłopców. W pokoju panował okropny zaduch, a woń alkoholu dostawała się do moich nozdrzy. Zapach ten nie należał do najprzyjemniejszych, więc lekko skrzywiłam usta, których kształt przypominał dziwny grymas, a następnie zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu z nadzieją, że odnajdę Brada lub Jamesa.
     Zauważyłam, że na kanapach siedzieli ludzie ze szkoły. Jedni popijali wódkę wymieszaną z jakimś napojem w czerwonych, kartonowych kubeczkach, a inni grali sobie w karty. Impreza dopiero się rozkręcała, więc całe towarzystwo było nieco znużone. Nikt nie wykazywał chęci do tańca ani innych imprezowych czynności. Jedynie mała grupka dziewczyn w skąpych sukienkach stała na środku salonu, próbując zwrócić na siebie uwagę przystojnych chłopców, którzy byli zajęci graniem w karty.
     Pokręciłam  głową z dezaprobatą i ruszyłam w kierunku drzwi prowadzących na taras. Nie mogłam się nadziwić, dlaczego dziewczyny  za wszelką cenę chcą przykuć uwagę chłopców. Żyję w przekonaniu, że jeśli jest się osobą interesującą to zwraca się uwagę całą swoją osobą, a nie ubraniami czy wulgarnym zachowaniem. Gdy wyszłam z domu, moim oczom ukazał się przepiękny ogród. Trawnik rozpościerał się na bardzo dużym obszarze, na którym znajdował się basen oraz cudowna, jednak już stara, drewniana altana, wkoło której rosły czerwone i białe róże z wielkimi płatkami. Całość wyglądała niczym kadr z bajki Piękna i bestia.
     Rozejrzałam się po raz kolejny i wśród tłumu ludzi nad basenem zauważyłam burzę ciemnych i mokrych loków. Podchodząc do chłopców starałam się być jak najdalej od wody, co było wielkim wyczynem. Usiadłam więc na jednym z białych, drewnianych krzeseł lekko przypominających leżaki i zaczęłam przyglądać się poczynaniom chłopców w wodzie. Grali oni w wodną siatkówkę. Na środku basenu umiejscowili czarną siatkę, która była także granicą boiska. James wziął do ręki dużą, dmuchaną piłkę w kolorowe paski i podszedł do granicy boiska, która, jak przypuszczałam była linią, z której zawodnicy serwowali. Chłopak wysoko podskoczył w wodzie i wziął zamach, uderzając przy tym otwartą dłonią w piłkę, która po chwili powędrowała na drugą stronę siatki. Po tamtej stronie mogłam podziwiać Bradleya, Connora i Stevena. Chłopcy grali trzech na trzech, więc ich ruchy nie były zbytnio skomplikowane. Brad szybko przyjął piłkę, odbijając się od dna basenu i podrzucił ją w stronę Stevena. Za to on podał piłkę do Connora, który wykonał decydującą akcję, powodując po drugiej stronie małe zamieszanie. Dmuchana piłka uderzyła z impetem o taflę wody, sprawiając, że pojedyncze kropelki znalazły się na ubraniach dziewczyn moczących nogi przy krawędzi kąpieliska.  Kolejny punkt zdobył Steven co wywołało salwę śmiechów i docinek.
     Roześmiałam się przysłuchując się zabawnym tekstom rzucanym podczas gry ze strony chłopaków. Były to zazwyczaj cięte uwagi dotyczące złej gry zawodników lub jakiś zabawny komentarz. W pewnym momencie gra stała się nudna, więc wygodnie rozłożyłam się na leżaku i zamknęłam oczy, wsłuchując się jedynie w dudnienie głośnych basów z salonu. W tamtej chwili nie istniało nic poza mną i dziką melodią wydobywająca się z głośników, umieszczonych zaraz przy wyjściu na taras.
     Nagle poczułam na swoim ciele okropnie  zimne, a w dodatku mokre dłonie. Błądziły one po moich odkrytych nogach, sprawiając, że po mojej skórze przeszły zimne dreszcze. Wyrwałam się szybko z przyjemnego transu i otworzyłam szeroko oczy, szukając sprawcy. Na przeciwko mnie siedział roześmiany Bradley. Zaczęłam piszczeć i krzyczeć ze złości tak głośno, że aż ludzie zaczęli wybiegać z domu. Rozejrzałam się i spostrzegłam zdziwione miny imprezowiczów. Wszyscy przysłuchiwali się mi z ciekawością, czekając na dalszy rozwój akcji. Poczułam na twarzy rumieńce i schowałam twarz w dłonie, po czym powiedziałam nieco ciszej, aby nasza rozmowa straciła zainteresowanie reszty:
- Zdajesz sobie z tego sprawę, że byłam teraz w cudownym transie, gdzie nie było niczego oprócz mnie, a Ty tak to bezczelnie przerwałeś? W dodatku zmoczyłeś moje nogi. Jest mi w nie teraz okropnie zimno.
- Rose, to jest impreza. Ogarnij się w końcu. - powiedział, szczypiąc mnie w ramię. Nasze rozmowy często tak wyglądały. Lubiliśmy sobie docinać i wytykać błędy, ale najważniejsze jest to, że wiedzieliśmy kiedy przestać, aby nie przegiąć i nie urazić drugiego.
- Skończ. - powiedziałam i zaczęłam udawać obrażoną.
- Wiem, że się nie gniewasz, tylko udajesz. - powiedział Brad, robiąc przy tym komiczną minę. Czułam, że znał mnie na wylot. - A w ogóle coś ty taka nie w humorze?
- Jestem w humorze. Zamierzam się dziś super bawić. - oświadczyłam dumnie z podniesioną głową.
- Tak? - zapytał z niedowierzaniem Brad.
- Tak. - odparłam stanowczo.
- Na pewno?
- No tak. - powiedziałam, upewniając chłopaka.

     Wtedy stało się coś czego, się nie spodziewałam. Bradley pomimo moich głośnych sprzeciwów wziął mnie na ręce i podszedł do krawędzi basenu. Błagałam go o to, aby mnie puścił i postawił bezpiecznie na ziemię. Jednak on pokręcił się ze mną na rękach, a następnie wrzucił mnie do lodowatej wody. Jej temperatura była okropnie niska. Zupełnie nie rozumiałam, dlaczego chłopcy się w niej kąpali. Panika, która towarzyszyła mi przy tym niefortunnym zdarzeniu była okropnie wielka. W tamtym momencie zapomniałam o wszystkim. O tym, jak się oddycha czy nawet pływa. Byłam pod wodą przez bardzo długi czas. Obraz rozmazał się, a przed oczami pojawiały sie czarne plamy w przeróżnych kształtach, które zaczęły się mieszać i zlewać w jedność. Nagle poczułam na swoim ramieniu silny uścisk dłoni, która pociągnęła moje ciało do góry.
     Moja głowa znalazła się ponad powierzchnią wody, co sprawiło, że mogłam normalnie oddychać. Wyplułam prędko wodę z ust, która była nieprzyjemna dla mojego gardła i zaczęłam brać głębokie oddechy. Przetarłam lekko dłońmi oczy i spojrzałam na moje wybawiciela. Był to chłopak o jasnej karnacji, blond włosach i przepięknych niebieskich oczach. Patrząc się w nie, człowiekowi wydawało się, że patrzył w ocean. Były one strasznie hipnotyzujące, nie mogłam po prostu odwrócić od nich wzroku. Chłopak odchrząknął cicho zwracając na siebie moją całą uwagę.

- Wszystko w porządku? - zapytał nieco zmartwiony.

     Nie byłam nawet w stanie mu odpowiedzieć z powodu szoku, jaki przed chwilą przeżyłam. Głos uwiązł mi  w gardle, co spowodowało, że chłopak otrzymał odpowiedź w postaci szybkiego skinienia głową.

- Jestem Luke. - powiedział nieznajomy. Nie widziałam go wcześniej ani w naszej szkole, ani w Dover.
- Rose. - odpowiedziałam prawie szeptem.
- Ładne imię. - powiedział chłopak i podskoczył w wodzie, a następnie usiadł na płytkach wyłożonych wokół basenu. - Pomóc Ci?
- Nie, dziękuję. - uśmiechnęłam się przyjaźnie po czym skopiowałam ruchy Luke'a i tak jak on  usiadłam na krawędzi kąpieliska. - Dziękuję za pomoc.
-Nie ma sprawy.
- Rooose! - usłyszałam jak ktoś woła moje imię, odwróciłam głowę w tamtym kierunku i dostrzegłam Brada. Podszedł do mnie szybko i uklęknął przede mną przepraszając. - Nic Ci nie jest? Przepraszam, to było głupie z mojej strony.
- Na szczęście nic się nie stało. Luke mnie uratował. - powiedziałam chłodno. Chłopak spojrzał na siedzącego obok mnie Luke'a i obrzucił go krytycznym wzrokiem. Zrobiło się wtedy naprawdę nieprzyjemnie. Czułam, że chłopcy za sobą nie przepadają, ale zignorowałam tą myśl i zaczęłam wpatrywać się w Bradleya.
- Uhum. - jedynie tyle odparł Bradley. - Zostajesz tu, czy może chcesz się przebrać? - zapytał przyjaciel.
- Jest mi okropnie zimno. Idę stąd! - powiedziałam, jednocześnie wstając.
- Cześć, Rose. - powiedział Luke, kiedy wstałam i kierowałam się w stronę wejścia.
- Pa, Luke. - odwróciłam się do chłopaka i pomachałam mu lekko dłonią.

      Idąc na górę czułam, że zostawiam po sobie mokre ślady. Z mojej nowej sukienki krople spadały nałogowo, a o trampkach już nie wspomnę. Brad przyprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Jak przypuszczam było to pomieszczenie dla gości. Stało w nim pojedyncze łóżko, szafa, mały kredens oraz półka, na której stał telewizor. Brad musiał bywać tu bardzo często, ponieważ poruszał się sprawnie i szybko, nie zastanawiając się, gdzie co leży.
Przyniósł mi dwa mięciutkie ręczniki oraz bordową koszulkę, która należało do niego. Przełożyłam sobie przez ramię rzeczy i tylko cicho westchnęłam, czekając, aż Brad wyjdzie z pokoju. Jednak chłopak nie załapał moich nieśmiałych gestów.

- Mógłbyś wyjść? - zapytałam po chwili.
- Ale po co? - zapytał zdezorientowany.
- Bo chcę się przebrać.
- Nie krępuj się. - powiedział chłopak, szczerząc zęby jak głupi do sera.
- Spadaj! - pisnęłam, obrzucając go poduszką leżącą na gościnnym łóżku.
- Dobra, już dobra. Czekam pod drzwiami. Tam dalej masz łazienkę. - poinformował mnie chłopak, po czym wyszedł na korytarz.

     Poszłam do łazienki i zdjęłam mokre ubranie, które powiesiłam na ciepły grzejnik, aby mogło szybciej wyschnąć. Pod wpływem zimna na moim ciele zaczęła pojawiać się gęsia skórka, a zimne dreszcze ciągle dawały o sobie znać. Wzięłam do ręki jeden z puszystych ręczników i zaczęłam wycierać swoje przemarznięte i mokre ciało. Miękkość ręcznika była tak cudowna, że chwila ta mogłaby trwać wiecznie. Rozczesałam prędko włosy, zostawiając je luźno rozpuszczone na plecach, a następnie ubrałam koszulkę Brada. Pech chciał, że sięgała mi zaledwie do ud, odsłaniając przy tym moje pośladki. Przyznam, że czułam się niekomfortowo. Znów powtarzała się sytuacja ze stycznia. Pokręciłam głową z niedowierzania, a następnie wyszłam z toalety.

- Możesz wejść. - powiedziałam, otwierając drzwi od pokoju. Bradley wszedł do sypialni dla gości i zaczął się mi badawczo przyglądać. To dziwne uczucie, kiedy chłopak patrzy na ciebie świdrującym wzrokiem. Niezręczność po raz kolejny wkradła się do pomieszczenia. - Nie zejdę tak na dół.
- Dlaczego? - spytał zdziwiony chłopak. - Wyglądasz świetnie!
- Bardzo. - odparłam i wywróciłam oczami. - Zostanę tu i poczekam, aż mi wyschnie sukienka. Wtedy będę w stanie zejść, ale teraz nie ma takiej opcji. Twoja koszulka jest dla mnie za mała i wyglądam w niej jak... ech, nawet nie będę kończyć.

     Usiadłam nieco naburmuszona na łóżku i zaczęłam wgapiać się w zwyczajną ścianę naprzeciwko. Bradley poszedł w mój ślady i usiadł obok, ciężko przy tym wzdychając. Siedzieliśmy w ciszy, która nie była niezręczna, była... przyjemna.

- Mocno się na mnie gniewasz? - zapytał Bradley
- Nie... w ogóle. Teraz mogłabym być na dole i całkiem dobrze się bawić, ale muszę tu siedzieć i czekać, aż mi ubranie wyschnie. To o wiele lepsza opcja, nie sądzisz?
- Czyli jednak jesteś na mnie zła. - odparł, kiwając śmiesznie głową.
- Tak, jestem. Brad, co Ci strzeliło do głowy? - zapytałam zdenerwowana.
- Nie wiem Rose, nie wiem... naprawdę nie wiem, co chciałem przez to osiągnąć.
- Dobra, skończmy ten temat. - powiedziałam cicho wiedząc, że dalsza konwersacja na ten temat nie skończyłaby się dobrze.
- Okej... to co robimy? Jakoś przecież musimy zabić ten czas, no nie? - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, na co tylko wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem, co chcę robić, a Ty? Masz jakiś ciekawy pomysł?
- A no mam. - odpowiedział Brad, po czym dodał. - pobawmy się w pytania i odpowiedzi.
- Uh, chyba wiem nawet, jak się w to gra. To dość dziecinna gra, nie sądzisz? - zażartowałam. - Ja zacznę, okay?
- Ok. - odparł Bradley, pokazując przy tym rząd białych zębów.
- Dlaczego tak dziwnie spojrzałeś na Luke'a, kiedy podszedłeś do mnie?
- Szczerze? - zapytał Brad, na co pokiwałam mu twierdząco głową. - Nie przepadam za nim. Jest kuzynem Jamesa, jeśli nie wiesz. Poznałem go już dość dawno i po prostu nie lubię go.
- Nie da się kogoś nie lubić tak po prostu. - odparłam bez zastanowienia.
- Są takie osoby, że sama ich obecność czy fakt, że istnieją jest dla nas denerwującą rzeczą. Więc nie dziw mi się, tak już w życiu bywa. Kogoś się lubi, a kogoś nie. - odpowiedział chłopak. - Teraz moja kolej! A więc... Dla którego się tak dzisiaj odstawiłaś?
- Jak odstawiłam?
- No ten delikatny makijaż, podkreślone oczy, sukienka. - zaczął wyliczać na palcach, udając zamyślonego.
- Dla nikogo. - odpowiedziała zgodnie z prawdą, bez żadnych emocji.
- Nie wierzę Ci. Zapewne na dole jest jakiś chłopak, który Ci się podoba. - powiedział Bradley.
- A w zasadzie to jest. Nazywa się Luke. - odpowiedziałam Bradleyowi, na co on zareagował grymasem na twarzy - Żartowałam, nawet go nie znam. Ale wiedz, że twoja mina była zabójcza!
- Śmiej się, śmiej. - powiedział Brad, rozczochrując jeszcze bardziej moje i tak już roztrzepane włosy.
-Teraz moja kolej. - powiedziałam ochoczo, klaszcząc w dłonie. - Umówiłbyś się z Lily na randkę?
- Yyy… nie, nie wiem, może. - Brad zaczął się wahać. - To zależy kiedy i w ogóle. - powiedział wymijająco. - A Ty umówiłabyś się z Lukiem?
- Gdyby mnie zaprosił to czemu nie? - zapytałam.
- A gdybym ja cię zaprosił, poszłabyś ze mną?

     Nie wiem czy poszłabym z Bradem na randkę. Nasza teraźniejsza relacja jest wspaniała, a randka mogłaby wszystko zniszczyć. Nie byłoby już takiej swobody jak teraz, tylko ciągłe napięcie i niezręczność, tak ja było wcześniej. Miałam odpowiedzieć Bradleyowi na pytanie, kiedy do pokoju wszedł Tristan z Angie u boku. Chłopak podniósł wysoko prawą brew i spojrzał na nas krytycznym wzrokiem.

- Co to ma być?
- Ja... jak to co? - zapytałam przestraszona.
- Bradley jest bez koszulki, w samych spodenkach, a Ty... Ty jesteś w jego koszulce!
- Fakt, nie wygląda to najlepiej. - przyznał Bradley.

     Sytuacja, w której się znaleźliśmy, wyglądała jednoznacznie. Czułam, że na moje policzki wkradł się rumieniec, jednak gdy zauważyłam Angie, która powstrzymywała się od śmiechu za wszelką cenę, głośno prychnęłam. Zaczęłam się śmiać, a za moment dołączył do mnie przyjaciel oraz dziewczyna brata. Tristan spojrzał na nas jak na wariatów i otworzył usta, próbując coś powiedzieć, jednak się powstrzymał.

- Z czego ha? - zapytał zdezorientowany Tris.
- Z ciebie, głupolu. - powiedziałam rozbawiona. - Co Ty sobie myślałeś?
- No, że wy zrobiliście TO!
- Może i robiliśmy. - wtrącił się do rozmowy Brad. 
- Brad, przymknij się. - powiedziałam do chłopaka, obrzucając go gromiącym wzrokiem. - Dobrze mnie znasz Tris i wiesz, że nie zrobiłabym tego na imprezie.
- Okay, ufam Ci. - powiedział brat, uśmiechając się .


 *    *    *


    Kiedy moja sukienka była sucha, byłam gotowa, aby zejść na dół. Założyłam wyschnięte trampki, a następnie rozczesałam włosy i związałam je w koka, ponieważ bez odżywki spuszyły się. Schodząc po woli po schodach rozglądałam się za znajomymi. Mimo, że chodzę do swojej szkoły już 2 lata to znam jedynie garstkę ludzi. Podeszłam więc do Lily i jej koleżanek, przy okazji witając się z nimi przyjaźnie.

- Wow, śliczna sukienka. - pochwaliła brunetka, której imienia nie kojarzyłam.
- Taa... - jedynie westchnęłam.
- Widziałyście, ilu przystojniaków się dziś zjawiło na imprezie? - powiedziała Lindsay.
- Tak, to prawda. - przyznała Jordan. - Zauważyłam takiego blondyna. Wysoki, z przekłutą dolną wargą i mięśniami. Nie kojarzę go, chyba nie jest z Dover.
- Nie jest. - powiedziałam nieśmiało. - Jest kuzynem Jamesa, ma na imię Luke i jest z Canterbury, o ile się nie mylę.
- Ooo, świetnie! – potarła rękoma Lindsay. - Ja go zamawiam!

    Dziewczyny wybuchnęły śmiechem i zaczęły dalej dyskutować na temat nowo przybyłego chłopaka. Nie rozumiałam tylko, dlaczego wywołał on takie poruszenie. Jest normalnym chłopakiem, a jego uroda naprawdę nie jest jakaś niesamowita. Jest zwyczajnie przystojny. Odepchnęłam prędko swoje myśli od Luke’a i spojrzałam na czerwone kubeczki, w których znajdował się alkohol. Wzięłam jeden z nich i przystawiłam sobie do ust. Zapach był odpychający, jednak postarałam się zignorować ten odór. Wzięłam łyka i poczułam jak w moim gardle rozlewa się ciecz, która podrażniała moje gardło. Na mojej twarzy pojawił się grymas, jednak ponowiłam ruch i po raz kolejny alkohol znalazł się w moich ustach. Minęło kilka chwil, a w moich rękach znajdował się już czwarty kubek z kolei. Nie mam pojęcia co mną kierowało. Teraz czułam się lekka. Miałam wrażenie, że mogę zrobić wszystko.
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję bardzo za poprzednie komentarze.Jest mi bardzo miło i cieszę się ,bo widzę ,że spodobała Wam się druga część.Na razie nie ma kolosalnych różnic,ale spokojnie...wszystko przyjdzie w swoim czasie. :)
Liczę ,że rozdział Wam sie spodobał,bo mi ani wcale.Czekam na wasze kreatywne opinie.Jeśli coś Wam sie nie podoba to piszcie! :*
ZACHĘCAM DO POLUBIENIA FP autorek GO i Promise. :)
[KILK]

28 komentarzy:

  1. jak zwykle świetnie..:* czekam na nex i ciekawa jestem co miałaś na myśli pisząc ".... mogę zrobić wszystko."

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm.... Ciekawe jak to będzie z tym Lukiem... -_^
    Bardzo fajny rodział.
    Ps. Gdzie mój dedyk z Joshem? Bardzo smutam :'(
    Pozdrawiam
    Juuula <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie.wezmę się za niego na początku wakacji. :>

      Usuń
  3. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ......... już się ogarniam.....

    no więc!!! czuję, że kroi się coś grubszego!!!! rozdział ogólnie super ale mam dwa zastrzeżenia:
    1. uważam, że powinno być mniej jako takich przemyśleń a więcej dialogów.
    2. w akcji moim zdaniem powinno uczestniczyć wiele osób, bo niby bohaterów jest dużo, ale mało ich bierze udział tak jakby.....

    Pozdrawiam, kocham, całuje i oczywiście wyczekuję nexta
    trzymaj się kochana
    @olciiiia97

    P>S> chyba komentuję pierwsza ! aww

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o mnie to ja nie potrafię pisać samych dialogów,a poza tym opowiadania na tym nie polega.Oczywiscie będę się starała,aby było więcej rozmów,ale bez przesady.
      A..no i dobrze czujesz.Szykuje sie cos ''grubego'' :D

      Usuń
  4. Mnie się bardzo spodobał! No i pojawia się kolejny ziomuś, Luke, do osaczania Rose :D
    Twoje opowiadanie ma coś w sobie, tylko nie wiem jak to określić xd Jest takie idealne i mało odzwierciedlające prawdziwe życie, ale jednak urzekające i ciekawe :>
    Mogę tylko sobie wyobrazić minę Tristana, gdy w tedy wpadł do tego pokoju xd Jestem przekonana, że Brad czuje coś jeszcze do Rose...
    Czyżbyś planowała rywalizację Bradleya i Luke'a o serce Rose? ^.o
    I tak mi nie powiesz, ale pomarzyć można xd
    Zapraszam do mnie na nowy ;*
    among-the-people.blogspot.com
    ♥-♥

    OdpowiedzUsuń
  5. No w końcu dodałaś! Jdhdbsuxbsjxjsisb <3 rozdział superrr. ! Już nie moge sie doczekac nastepnego. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm, czyżby to był Luke z 5-Sosów? :D
    A czo ta Rose taka szalona się zrobiła? Jak mi tu z Luke'm w łóżku wyląduje, to zniszczy miłość między nią a Bradley'em! :(
    Świetny, zaczytałam się opisami :3
    Czekam na nn ♥

    @Domi_Badstuber

    OdpowiedzUsuń
  7. Luke? nie no, Brose 5ever. :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajefajny rozdział :D Czekam z niecierpliwością na następny !!! :D <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział. Czekam na kolejny. Pozdrawiam i dzięki za info ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeeny *o* Brad jest taki słodki! I czy dobrze myślę, że Luke kuzyn Jasmesa to Luke Hemmings? Bo jeśli tak to już nie mogę sie doczekać aż coś zaiskrzy między Rose, a Lukiem xd
    Widzę, że Rose nam dorasta i poszalała.. szkoda że nikt jej nie kontrolował, bo boję się, że w swoim aktualnym stanie może zrobić coś głupiego...
    Jak zawsze niecierpliwie czekam na następny rozdział i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie wszystko opisałaś :) Czekam na następny rozdział/ @patrishia_

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne czekam z niecierpliwością na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeden z najlepszych! Trochę się martwię tym Lukiem XD Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawy rozdział ;) Szkoda, że Rose nie interesuje juz się Bradem ;) http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Noo, rozdział świetny! :D Hahaha, wyobrażam sobie minę Trisa, kiedy wszedł do pokoju xd Bezcenna :D Bradley pewnie coś jeszcze czuje do Rose, a Ona go odtrąca...:( Biedny.. :( Coś mi się wydaje, że chłopcy będą się tłuc o Rosalie :D Będzie ciekawie xD Fajnie by było, gdyby się np. pobili :) Ale, pewnie i tak nie będzie takiej akcji..pomarzyc zawsze można, nie? :D

    Czekam na kolejny, mam nadzieję, że będzie równie fajny! :* /Iza

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebisty rozdział.Tyle się w nim wydarzyło,że MASAKRA.WOW po prostu zajebisty.Czekam na kolejny rozdział,oby był jak najszybciej.Do następnego;)

    OdpowiedzUsuń
  18. CUDO! Tylko trochę krótki :P Brad, ale podryw haha xd
    W sumie to teraz już sama nie wiem, bo z jednej strony fajnie, że się tak dogadują i w ogóle, ale ciekawa jestem jakby to wyglądało jakby byli razem :3
    Jestem wierna i cały czas obstaje przy tym, żeby byli razem ;)
    Czekam niecierpliwie;*
    Całuję - Lilly <3

    OdpowiedzUsuń
  19. jak zawsze ZAJEBISTE <3 niech pijana zacznie sie lizać z Bradem :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialny rozdział :D Kolejna osoba do podrywania Rose? Btw dlaczego mam wrażenie, że chodzi o Hemmingsa z sosów? :O Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudowny rozdział i meeega intrygująca końcówka. Już nie mogę się doczekać, co się wydarzy dalej na tej imprezie.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Co ja ci mogę powiedzieć? Robisz epickie opisy. Po prostu cię nie poznaję. A może ja trafiłam do kogo innego :o?
    No, właśnie, Rose. Ogarnij się, to tylko impreza XD. Chociaż sama bym się chyba zaczęła drzeć, jakby mi tak ktoś przejechał zimnymi, mokrymi dłoniami po nodze D:
    Witaj, Luke, jesteś przystojny, z chęcią zostałabym przez ciebie uratowana c:
    No, Brad, nieładnie tak chcieć podglądać! W ogóle to zachował się jak cham wrzucając ją do wody!
    Rzeczywiście, ja bym pomyślała o tym samym, gdybym zobaczyła ich obydwóch w takim stanie XD. Że coś robili. Huehue. Gra w pytania taka... fajna! Widać, że są dobrymi przyjaciółmi! <3 (a żeby w końcu parą byli).
    Końcówka idealna! Czyli Rose zrobi w następnym rozdziale coś głupiego. Oho. Nie mogę się doczekać! Ale tylko niech ta sytuacja nie tyczy się Luke'a :c.
    Przy okazji zapraszam do siebie na nowy rozdział:
    http://cien-nocy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. aa super ;)). mam nadzieje że rose nie upije się i nie zrobi nic głupiego xd. oby luke za dużo nie namieszał, jakoś mi sie w nie podoba. czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Super ! Kochany Brad ;) Przeczuwam że będzie trochę zamieszania z powodu Luke'a.....i może jakaś kłótnia Brad'a z Rose, oby ten alkohol nie przyspieszył tego za bardzo ;D Trzymam kciuki, za to żeby Rose nie zrobiła czegoś bardzo, mega głupiego :)
    Czekam na następny na pewno świetny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  25. Dopiero teraz przeczytałam, eh, ale jest świetny, serio! Ciekawie się zrobiło, gdy do historii dołączył Luke, ale i tak jestem za Brose! ^^ // @phoenix_Carrots

    OdpowiedzUsuń