sobota, 24 maja 2014

11.'' Chciałabym, żeby zaprosił mnie Brad''

 WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!


 (Rose)
Ciągle słyszałam irytujący dźwięk budzika. Tak bardzo żałowałam, że ustawiłam sobie jako melodię moją ulubioną piosenkę. Codzienne budzenie się przy niej sprawiło, że znienawidziłam w niej wszystko. Poszukałam telefonu pod poduszką i z przymrużonymi oczami wyłączyłam głupie urządzenie. Chciałam jeszcze iść spać, jednak promienie słoneczne wydobywające się  zza zasłon nie pozwalały mi na to. Usiadłam na łóżku i z zamkniętymi oczami, po omacku szukałam kapci na podłodze, niedbale porzuconych poprzedniego wieczoru. Założyłam je, po czym skierowałam się w stronę okien. Musiałam wpuścić do pokoju nieco świeżego powietrza, ponieważ panował w nim lekki zaduch.
Podeszłam do ogromnej szafy stojącej w lewym rogu pokoju. Pociągnęłam drzwiczki, sprawiając, że szafa otworzyła się. Ustałam przed nią, podpierając ręce na biodrach. Lustrowałam jej zawartość wzrokiem przez dłuższą chwilę, jednak nic ciekawego nie przyszło mi do głowy. W końcu moje oczy natknęły się na pudrowo-różową koszulę z wyciętą koronką na plecach. Pamiętam, że kupiłam ją sobie na święta, ale nigdy nie było okazji aby ją założyć. Schyliłam się i uklękłam na kolanach, przeszukując gromadkę spodni. W końcu znalazłam idealnie pasujące spodnie do wcześniej wspomnianej koszuli. Ubrałam się i podeszłam do lustra. Nie lubiłam długo na siebie patrzeć. Czynność ta sprawiała tylko, że człowiek stawał się bardziej próżny, a poza tym... nie lubię siebie. Po założeniu tych spodni ,moja wiara w siebie jeszcze bardziej zmalała. W lustrze było widać  wszystkie niedoskonałości - grube uda czy zbyt umięśnione łydki .Postanowiłam już po raz xxx w swoim życiu się tym nie przejmować. Jeśli jakiś chłopak kiedyś zwróci na mnie uwagę to będzie mnie musiał zaakceptować taką jaka jestem. Wmawiałam to sobie ciągle, jednak dobrze wiedziałam, że nie jest to prawdą. Kto w tych czasach patrzy na charakter? Nie oszukujmy się! Chłopcy oglądają się tylko za dziewczynami z szczupłymi, długimi nogami i wielkimi piersiami oraz ładną twarzą. Nikt nie spojrzy na dziewczynę z zbędnymi kilogramami czy z grubymi nogami. Odepchnęłam od siebie te smutne myśli i zbiegłam po schodach na parter. Tristan o dziwo siedział jeszcze przy stole i zajadał się tostami z malinowym dżemem. Natomiast mama prasowała swój uniform pielęgniarski do pracy.
- Dzień dobry. - powiedziałam wesoło do rodzicielki.
- Dzień dobry kochanie, bardzo ładnie dziś wyglądasz. - pochwaliła mnie kobieta.
- Ciekawe, dla kogo się tak ładnie ubrałaś. - wtrącił się Tristan. - Chyba zrobię zdjęcie i wyślę Br...
- Zamknij się! - przerwałam bratu.
- Rosalie! Nie mów tak do brata! - upomniała mama. - O kim mówiłeś Tris, komu chciałeś wysłać zdjęcie siostry?
- Bradley'owi, mamo. - zaśmiał się Tristan.
- O, Rose... dlaczego nic nie powiedziałaś? Jesteście już razem?
- CO? Mamo, nie!!! Jesteśmy przyjaciółmi, chyba. Ja i on? To absurdalne. - poczułam, jak na moją twarz wskakuje rumieniec.
- Oj Rose, Rose, Rose... -zaczął Tristan- Nie powinnaś się rumienić na same wspomnienie o przyjacielu.
Myślałam, że podejdę od brata i dam mu najzwyczajniej z liścia. Nie chciałam  rozmawiać z nim o Bradzie. Nie chciałam z nikim o nim rozmawiać. Nawet z mamą, z którą byłam naprawdę blisko. Odwróciłam się od niego i zaczęłam robić sobie kanapki. Wzięłam jedną do ust i postanowiłam wyjść z jadalni. Nie miałam ochoty dalej wysłuchiwać ciętych uwag od Trisa, ani ciekawskich pytań od rodzicielki. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy do szkoły, ubrałam płaszcz, a następnie pożegnałam się i wyszłam.
Lekcje jak zwykle mijały powolnie, jednak nie mogłam narzekać, ponieważ były wyjątkowo ciekawe. Najciekawszą z wszystkich ośmiu lekcji, okazała się być biologia. Nie przepadałam za tym przedmiotem, jednak godzina w klasie biologiczno-chemicznej nie okazała się męczarnią. Dobieraliśmy się w pary ,aby potem przygotować specjalne preparaty. Mojemu duetowi przypadło przygotowanie preparatu krwi ludzkiej. Dogadałam się z Louisem, który był ze mną w parze, że to jego krew wykorzystamy w doświadczeniu. Nacięłam kawałek skóry przy wielkim  kciuku chłopaka. Po chwili pojawiła się jedna, potem dwie i co raz więcej kropelek krwi. Aby niczego nie zmarnować, wyjęłam szybko z szafki szkiełko podstawowe. Następnie skropliłam je wodą, znajdującą się w zbieraczu. Chłopak zawiesił rękę w powietrzu na takiej wysokości, aby krew mogła dokładnie skapywać w wyznaczone do tego miejsce. Jedna, potem dwie kropelki pojawiły się na skroplonym przez wodę szkiełku podstawowym. Nasz preparat był już prawie gotowy. Nałożyliśmy jeszcze szkiełko nakrywkowe i nasza ciężka praca się skończyła. Louis podniósł rękę do góry tak, aby nauczyciel mógł nas zauważyć. Pan Ansom podszedł do nas powolnym krokiem i poprosił o pracę. Patrzył na nią przez chwilę, trzymając ją w dłoni, a następnie pokiwał głową z uznaniem.
- Bardzo dobrze wykonana praca. Teraz Rose… i Ty, Louis - zwrócił się także do chłopaka - włóżcie swój preparat pod mikroskop, a następnie opiszcie go w zeszytach. Potem będziecie wolni.
- Dziękujemy, proszę pana - odpowiedziałam grzecznie. - A czy opis ma być szczegółowy?
- Nie, tylko najistotniejsze informacje. - powiedział pan Ansom, po czym dodał - A, no i kochani, dostajecie po piąteczce, ponieważ jako pierwsi wykonaliście pracę tak jak należy.
Wymieniliśmy triumfalne uśmiechy z kolegą, po czym wsadziliśmy preparat do wspólnego mikroskopu.  Jako że byłam dziewczyną, otrzymałam od chłopaka pierwszeństwo. Opisałam szybko i krótko naszą pracę i byłam wolna. Siedziałam w ławce i obserwowałam dalsze poczynania kolegów i koleżanek. Czasem miałam ochotę wybuchnąć śmiechem widząc ich nieporadność i  zdezorientowanie. Niektórzy byli naprawdę zieloni. Nie rozumiałam co oni robili w gimnazjum, skoro nie umieją zrobić podstawowej rzeczy. W końcu zabrzmiał dzwonek i mogłam wyjść z klasy. 
Na przerwie zaczepiła mnie Laura - przewodnicząca samorządu uczniowskiego - przypominając mi o dzisiejszych przygotowaniach do imprezy, o której kompletnie zapomniałam.
Jak zwykle, zabawa walentynkowa miała się odbyć na hali sportowej, tak jak i inne imprezy szkolne. Kiedy weszłam na salę sportową okazało się, że jestem najprawdopodobniej ostatnia. Wszyscy byli okropnie przejęci imprezą. Szkolne koło taneczne wycinało jakieś wielkie litery, inni zawieszali jakieś materiały, natomiast chłopcy nadmuchiwali helem balony. Wszystko było czerwone, różowe i takie słodkie. Po dzisiejszym dniu będę miała stanowczo dość tych kolorów. Zbrzydły mi, zdecydowanie!
Laura widząc, że miotam się od grupki do grupki podeszła do mnie i oznajmiła mi, że powinnam iść do grupy znajdującej się zaraz przy wyjściu. Ludzie w niej zajmowali się głównie wycinaniem serduszek różnej wielkości, aby później zrobić wiszące sznury serduszek, tak mi się wydaje. Wzięłam nożyczki z koszyka, kilka kartek i zaczęłam wycinać, przysłuchując się rozmowom dziewczyn stojących obok.
- Macie już dziewczyny partnerów na walentynki? - zapytałam śliczna dziewczyna, której imienia zapomniałam.
- Nie, ale mam kogoś na oku. - odpowiedziała kolejna.
- Ja już umówiłam się z Jaredem.
- A kogo masz na oku? - zapytała ponownie dziewczyna, która zapoczątkowała rozmowę.
- Chciałabym, żeby zaprosił mnie Brad. Wiecie... ten, co śpiewa w wolontariacie.
- Niezłe z niego ciasteczko. - przyznała Lindsey, jedyna dziewczyna, którą tam znałam.
Kiedy dziewczyny zaczęły rozmawiać o Bradley'u w ten sposób poczułam sie dziwnie. Nigdy czego takiego nie czułam, czyżby to była zazdrość? Niemożliwe. Nie mam przecież o co być zazdrosna, a po za tym, Brad ma kogoś na uwadze. A może to była ta dziewczyna? Może są w sobie zakochani na zabój, a nie wiedząc o swoich uczuciach? Jego opis zgadzał się z tą dziewczyną. Była bardzo ładna, urocza, chyba miła i pomocna. Tak, to na pewno była ona. Dałabym sobie rękę uciąć, że to o niej opowiadał Bradley.
- A Ty... nazywasz się Rose, prawda? - zapytała jedna z dziewczyn. - ja jestem Caroline, tam, z blond włosami, Lily i Lindsey. Idziesz z kimś?
- Ja? Nie. Gdyby nie to, że jestem w samorządzie w ogóle bym nie przyszła. Pójdę sama, ewentualnie z bratem i jego partnerką.
- Twoim bratem jest ten mega przystojny perkusista, Tristan? - zapytała z niedowierzaniem Lily.
- Tak. - uśmiechnęłam się przyjaźnie, jednak w środku wpadałam w lekką panikę. Czułam, że zaraz zaczną mnie wypytywać o jego numer telefonu i nie wiadomo co jeszcze.
- Zazdroszczę Ci. Pewnie w twoim domu aż roi się od jego przystojnych kolegów.

(Bradley)

Stukałem jakiś nieznany rytm na blacie ławki. Napisałem ten głupi test z fizyki, a teraz czekam na sprawdzenie. Ze zdenerwowania ręce zaczęły mi się pocić, a myśli plątać. Podczas pisania nie miałem z tym problemu. Jednak taki długi czas oczekiwania na wyniki pozwolił mi zwątpić w swoje możliwości. Ciągle gdzieś wyłapywałem błąd, winiłem się za głupotę i miałem ochotę przywalić sobie w czoło. Mijały minuty, a nauczyciel nadal sprawdzał. Kreślił coś i wymazywał. Miałem świadomość, że nie sprawdza tylko mojego egzaminu, ale też i kilku innych osób. Bałem się. Bałem się, że zawiodę Rose, siebie i chłopaków. Widziałem, że dziewczyna wierzyła we mnie, pomagała mi najlepiej jak umiała, a chłopaki wspierali mnie. Jeżeli tego nie zaliczę na choćby marną tróję to się chyba załamię. Nie będę mógł spojrzeć w piękne oczy Rose.
- Bradley, podejdź tu do mnie. - powiedział nauczyciel. Poczułem jak moje serce zaczyna bić coraz szybciej. - Dlaczego nie mogłeś napisać tak za pierwszym razem? Jesteś taki zdolny. Brawo! Ucz się więcej, a osiągniesz coś w tym życiu.
Pan Smith oddał mi egzamin. Odwróciłem szybko kartkę, aby zobaczyć kartę odpowiedzi oraz ocenę, którą wystawił mi nauczyciel. Otworzyłem szerzej oczy z niedowierzania. Dostałem 5+  z egzaminu końcowego. Przecież to niemożliwe! W tamtej chwili byłem najszczęśliwszym człowiekiem. Czułem się jakbym wygrał milion funtów. Podziękowałem Smith'owi za możliwość poprawy i żwawym krokiem ruszyłem w kierunku drzwi. Zaraz po napisaniu egzaminu dostałem sms'a od Laury, aby przyjść na halę i pomóc jakimś chłopakom przy nagłośnieniu. Przypominałem sobie o złożonej obietnicy nauczycielowi i poszedłem na halę.
Wszędzie krzątały się dziewczyny z nożyczkami i papierem w  dłoniach. Chłopcy zajmowali się czymś trudniejszym. Jedni zawieszali balony, drudzy je pompowali. Inny zajmowali się oświetleniem, a jeszcze inny nagłośnieniem. Ja należałem do tej ostatniej grupy, więc musiałem przejść przez całą długość hali, aby dotrzeć do reszty. Jednak przy wejściu zobaczyłem Rose. Wyglądała dziś inaczej niż zwykle. Miała różową koszulę i czarne, obcisłe spodnie, które uwydatniały jej piękne kończyny i pośladki. Tak cholernie mi się podobała, chciałem do niej podejść, ale ktoś pociągnął mnie za rękę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wszelkie błędy poprawiała niezawodna i kochana @opsmybradley ,której dedykuję ten rozdział. W sumie bez ciebie nic by nie wyszło. Swoim ciągłym pisaniem zmotywowałaś mnie i dowartościowałaś na maxa. 
Ale nie powinnam dziękować tylko jednej osobie,dziękuję Wam wszystkim. Tym nowym ,którzy doszli i tym starym ,którzy są ze mną od początku. Dziękuję :* <3


A TERAZ WAŻNA CZĘŚĆ NOTKI!


Osoby,które chcą być informowane o nowym rozdziale proszone są o udanie się do zakładki ''Informowani'' z prawej strony ekranu.

32 komentarze:

  1. Co tot akie krótkie? ;c Ja tyle czekałam (wiem, zaledwie jeden dzień xd) , a ty mi tu z takim króciutkim rozdziałem wyskakujesz ! Ja obserwuję więc nie muszę być informowana ^^ A tak w ogóle to sobie wyobrażam, jak musiała poczuć się Rose, gdy te laski zaczęły przy niej gadać o Bradleyu ;c
    Zapraszam na 2 ^^
    among-the-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehe! Ehe! Jestem pierwsza!
    Chyba wzięłaś pod uwagę to co powiedziałam związane z interpunkcją. Od razu lepiej się czyta :-)
    Rozdział bardzo fajny.
    Ciekawe kto złapał Brada za rękę.
    Pozdrawiam
    Juuula <3

    OdpowiedzUsuń
  3. po pierwsze: jdfgjfkgkfg, dziękuję za dedykację i te miłe słowa <3 ale serio, aż tak dużo nie zrobiłam przecież.
    po drugie: pomimo tego, że podczas sprawdzania czytałam go dwa razy, teraz przeczytałam go jeszcze raz i tym razem też wybuchłam śmiechem na fragmencie "niezłe z niego ciasteczko". na miejscu rose już bym wyrywała tym dziewczynom włosy xd
    jest świetny, ale króciutki :( i jak zawsze kończy się w taki asdfghjk momencie, mam ochotę cię ukatrupić przez to, że tak robisz. ciekawa jestem, co brad zrobi, skoro dzisiaj był aż tak oczarowany rose.
    nic tylko czekać na następny rozdział ^^

    / opsmybradley

    OdpowiedzUsuń
  4. jdnxnekxnks idealny rozdział!!! czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny *.* ale szkoda że taki krótki ;/ czekam na next ;) / vicky

    OdpowiedzUsuń
  6. @opsmybradley dała radę, i Ty tym bardziej, to niesamowite jak przez kilka godzin ten ff może wciągnąć... -(@phoenix_Carrots)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeeej
    <3 Rozdzial swietny, ciekawe tylko kto zlapal Brad'a za reke :D Nie
    moge sie doczekac rozdzialu, w ktorym bedzie impreza :D Beeedzie sie
    dzialo xD Swietnie sie czytalo! Czekam na next ;) Pozdrawiam :* /Iza

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdzial :) a Rose jest zazdrosna hihii xd Brad, dalej, zapros ja na ten bal, impreze czy co tam to jest :)
    czekam na cd :)
    pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku rozdział jak zwykle cudowny !
    Ehhh ... ona myśli, że Brad mówił o tej dziewczynie... Szkoda mi jej, bo chyba powoli zaczyna jej na nim zależeć. Tylko akurat wtedy, gdy Brad miał do niej podejść to ktoś mu to uniemożliwił. Ciekawe kto to, i czego chciał...
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Dkskcjdok ale zawalisty. Zauwazylam drobne bledy ttypu ; powiedxialaM dziewczyna" ale to nic. Kurcze mam takie fajne uczucie ale nwm jak to nazwac. Aa no i szkoda ze prawie wszystko to opisowka ale mam nadzieje ze brad zaprosi Rose ckdkxkk czekam na nexta ♥
    Pozdrawiam @olciiiia97

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zawsze genialny :)) Rose zazdrosnaa o Brada xD Czekam z niecierpliwością na nn ;) //Katee

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurde Rose i Brad muszą iść razem na ten bal, on ma ją zaprosić! Hahah xd
    Kocham mocno
    @yeah_buddy_xo

    OdpowiedzUsuń
  13. "Tak bardzo żałowałam, że ustawiłam sobie jako melodię moją ulubioną piosenkę. Codzienne budzenie się przy niej sprawiło, że znienawidziłam w niej wszystko." - haha tak bardzo true xD

    Rozdział świetny. Ciekawe czy Louis będzie miał jakiś większy udział w dalszej akcji.. No i Brad dostał +5! Rose będzie dumna ^^
    A co do dziewczyny, która chce, żeby Brad ją zaprosił... sorki, ale Rose ma pierwszeństwo xD
    Niestety mam wrażenie, że trochę namieszasz tym balem, żeby nie było tak różowo xd

    Czekam z niecierpliwością na więcej i zapraszam na 13 rozdział u mnie :D http://my-wild-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział jak zawsze świetny. Ta scena z Tristanem hah, boskie. Już nie mogę się doczekać nexta =D <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Mmmmm, rodzina Evansów >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> inne rodziny
    Ehe, już jasne. Brad zaprosi Rose i basta. A jeśli jej nie zaprosi, to go zamorduje, mimo iż go wielbię XD ♥
    Świetny, boże tak bardzo kocham tego bloga, że o ja pitole ♥
    Czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Jsbdiwbd jak ja kocham Ciebie to opowiadanie. ! Ten twoj sposob pisania.. Jehfujejcidb <3 Bradley ma zaprosic ja na ten bal. ! Koniec kropka. !! Czekam na next i zycze weny. ! :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajny Rozdział :)/ @patrishia_

    OdpowiedzUsuń
  18. mam nadzieje że Brada nie złapała jakaś inna dziewczyna :( rozdział super zaskoczyłas mnie na końcu. Myślałam że Brad podejdzie do rose i ją zaprosi. świetnie piszesz, masz talent ;) /n

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział jak zwykle świetny :)
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  20. mam wrażenie że zaskoczysz nas i brad pójdzie z jakąś dziewczyną a rose z louisem.. ale na brad i rose muszą być w końcu razem. czekam z niecierpliwością na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Niektórzy ludzie to w ogóle nie mają wyczucia w sobie ... biedna Rose! :(
    Rozdział czytało mi się jak zawsze rewelacyjnie:D wiesz o czym piszesz , widać że lubisz to co robisz , a to najważniejsze :)
    Czekam na kolejny :) DŁUŻSZY!♥

    ------------
    Zapraszamy na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ gdzie pojawiła się dwunasta odsłona codzienności , będzie Nam bardzo miło jak zajrzysz.

    Ann i Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
  22. twój styl pisania bardzo mi się podoba! opowiadanie jest wciągające i dobrze przemyślane. podziwiam cię za wymyślenie czegoś zarazem prostego i tak genialnego. z niecierpliwością czekam na następny rozdział! @kanimaq

    OdpowiedzUsuń
  23. Zajebisty rozdział. Kocham jak piszesz te rozdziały. Ciekawe kto złapał Brada za rękę? Czekam na kolejny rozdział, oby był jak najszybciej.Do następnego;)

    OdpowiedzUsuń
  24. ej genialny :) tylko szkoda że krótki. czekam na rozwój akcji między bradem a rose ^^

    OdpowiedzUsuń
  25. Po przeczytaniu tytułu myślałam, ze powie to Rose, a tu taka niespodzianka :o Ale rozdział świetny, mam nadzieję, że jednak Rose pójdzie z Bradem ;D
    Zapraszam do mnie na ósemkę :* i-jego-zielone-oczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Super. Czekam na następną część. Ale no wiesz. Czekam z utęsknieniem. ;D ;*

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo dobry rozdział! Na prawdę masz talent! Pozdrawiam!

    anormalstyle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny post! No dalej, niech ten Brad w końcu umówi się z Rose :D fairytaledreamcloudeen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  29. dobry rozdział. :)
    mogłabyś na moim blogu kliknąć 'dołącz do witryny'?
    bardzo mi zależy. :)
    http://awornahh.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. oo jaki fajny :p oby rose byla w końcu z bradem :D następny proszę

    OdpowiedzUsuń
  31. Twój blog jest cudowny *.* masz MEGA talent *.* daj szybko nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Cudowny *.* Zdolny Brad dostał 5 +, czuję się dumna hahaha :D Przecież mu się podoba Rose, a nie jakaś inna dziewczyna :c kto go pociągnął za rękę? Super rozdział ją zwykle, czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń