Nie wiem czy to ja wymagam od Was zbyt wiele,czy co... Wcześniej było po 40 kom,39 itd. a teraz? Ledwo co pojawia się 20 komentarzy. Wiem,że na pewno więcej osób czyta tego bloga,bo statystyki nie kłamią. Błagam Was! KOMENTUJCIE!!! Wystarczy ,że napiszecie ''SUPER'' ,a będę szczęśliwa. Już nie wymagam od was jakiś długich wywodów na temat rozdziału.Dobrze wiecie,że komentarze dają ogromną motywację i chęć do dalszej pracy. A ja mam wrażenie,że Was ciągle ubywa. Gdzie się podziali Ci czytelnicy ,którzy komentowali pierwsze rozdziały? Jest mi naprawdę przykro. Czuję,że Was zawiodłam. Nie wiem co mam jeszcze zrobić żebyście komentowały. Ech... tylko tyle.
NIE ZAPOMNIJCIE TEŻ O ZAKŁADCE INFORMOWANI!!!
(Brad)
Chciałem podejść do Rose i powiedzieć jej, jak ładnie dziś wygląda.
Chciałem zobaczyć, jak zareaguje na mój sukces. Chciałem zobaczyć jej
uśmiech. Chciałem... Najwidoczniej chcieć to za dużo. Poczułem, jak na
moim nadgarstku zaciska się dłoń. Była ona drobna i należała do
dziewczyny. Podniosłem wzrok, aby sprawdzić kim jest ta osoba. Moim
oczom ukazała się jedna z najbardziej znanych dziewczyn w szkole -
Laura. Lubiłem ją, czasami spotykaliśmy się na imprezach. W pierwszej
klasie byliśmy nawet na kilku randkach, jednak nie udało nam się. Laura
była bardzo sympatyczną osobą. Była pomocna i strasznie angażowała się w
swój wolontariat. Nie bez powodu została przewodniczącą. Posłała mi
swój firmowy uśmiech i zaczęła mówić:
- Brad, mam do ciebie sprawę.
- Słucham? - zapytałem zaskoczony.
- Będziesz mi bardzo potrzebny. Zbliża się bal, a ja nie mam partnera i o ile się nie mylę, Ty nie masz partnerki.
- Sugerujesz coś? Chcesz, żebyśmy wybrali się na niego razem?
- Tak, właśnie. Wiesz... bez żadnych zobowiązań. Nie musisz po mnie
przyjeżdżać, dawać kwiatków i tak dalej. Chodzi mi tylko, abyśmy
pokazali się tutaj w środku razem. Jestem przewodniczącą i moja
reputacja jest bardzo ważna. Nie chciałabym źle wypaść. Zgodzisz się na
to? Bądź dobrym przyjacielem! - powiedziała blondynka.
- W sumie czemu nie? - wypaliłem bez namysłu. - Możesz na mnie liczyć.
Powiedziałem
to i poczułem na swoim policzku usta dziewczyny. Laura odeszła, więc
chciałem pójść do Rose i z nią porozmawiać, jednak usłyszałem z drugiego
końca hali jak ktoś krzyczy moje imię. Wywróciłem oczami z poirytowania
i spojrzałem w stronę przyjaciółki. Stała wśród dziewczyn i patrzyła na
mnie. W jej oczach nie było widać tych cudownych, skaczących iskierek.
Wydawała się być smutna. Uśmiechnąłem się do niej pogodnie, jednak ona
nie odwzajemniła go. Poczułem się dziwnie. Znowu zaczynamy okres
''zamknięta Rose''? Nie mogłem już wytrzymać. Pokręciłem głową i
odszedłem. Nie wiem, czy zrobiłem coś źle. Wczoraj normalnie
rozmawialiśmy, a teraz co? Obraziła się? Zachowujemy się jak dzieci w
przedszkolu. Bawimy się w bezsensowne podchody. Ale... skoro ona tego
chce, niech tak będzie. Nie powinienem się przejmować takimi
błahostkami. Niedługo stanę się rozhisteryzowaną nastolatką.
Podszedłem do chłopaków i spytałem się w czym pomóc. Nie byłem zbyt
wysoki, więc zawieszanie przeróżnych kabli na specjalnych słupach
odpadało. Zack wskazał głośniki stojące w miłosnym kąciku dziewczyn,
które wycinały serduszka. Miałem wziąć wózek i je przewieźć pod scenę.
Od razu wziąłem się do pracy i poszedłem w stronę dziewczyn.
Mimo, że był początek lutego, a na dworze było zimno, to na hali
panował zaduch. Ciągle ktoś otwierał drzwi, które sprawiały, że przypływ
świeżego powietrza odwiedzał pomieszczenie. W takiej właśnie chwili
było najprzyjemniej. Podjechałem wózkiem po pierwszy głośnik. Włożenie
go nie sprawiło mi wiele trudności. Zrobiłem to bez żadnych przeszkód i
zacząłem pchać wózek w stronę sceny.
- Czeeeeeść Brad - powiedziała przeciągle Lily, z którą miałem
zajęcia techniczne. Dziewczyna zamrugała oczami i popatrzyła na mnie w
bardzo uroczy sposób.
- Hej Lily, co tam? - zapytałem uprzejmie. Nie chciałem być niemiły.
- Szukam partnera na imprezę. Chciałbyś iść ze mną?
Dlaczego ja? - zapytałem się w myślach.
- Yy... Lily - zacząłem cicho, ta sytuacja była naprawdę krępująca. - Niestety już się umówiłem z Laurą, może następnym razem?
- Och... jasne-pokiwała głową, odwróciła się i podeszła do grupki
dziewczyn. Obserwowałem ją chwilę i zauważyłem, że ją zdenerwowałem.
Dziewczyna ściskała pięści i zaczęła żwawo gestykulować ku swoim
koleżankom. Postanowiłem się tym nie przejmować i wrócić do pracy.
(Rose)
- NIE WYTRZYMAM ZARAZ! - powiedziała głośno Lily. - ZABIJĘ JĄ!
- Kogo? - spytała przestraszona Caroline.
- LAURĘ!!
- Dlaczego, co ci zrobiła? - spytała Lindsey.
- Umówiła się z Bradem. Czy wy to rozumiecie? On mi się tak podoba,
a ona... ona z nim idzie. Co za jędza! - powiedziała rozzłoszczona
Lily.
Wiadomość, że Brad idzie na imprezę walentynkową z Laurą
spowodowała, że czułam się co najmniej dziwnie. Już wcześniej widziałam
jak razem rozmawiają i się przytulają. Puściłam to płazem, jednak teraz
wszystkie fakty spajały się w jedną, logiczną całość. Tamten opis
Bradley'a nie musiał pasować tylko do Lily, był także idealnym
odzwierciedleniem Laury. Może po między nimi jest jakaś chemia? Nie
wiem, czy zniosłabym ją. Nie czuję nic do Brad'a, ale jego widok z jakąś
dziewczyną powodował, że czułam coś, czego nie czułam nigdy wcześniej.
Dobrze wiem, że nie mogła to być zazdrość... BO PRZECIEŻ NIE MIAŁAM
CZEGO ZAZDROŚCIĆ.
- Rose, a Ty co myślisz?
- Ale o czym? - zapytałam, trochę nieobecna. - Przepraszam, zamyśliłam się.
- Mówiłyśmy o tym, że Brad jest taki fajny, ale strasznie flirtuje z dziewczynami. A Ty co o nim myślisz?
- Nie wiem, co mam o nim myśleć. Naprawdę lubi flirtować z
dziewczynami. - stwierdziłam tylko tyle, nie widziałam potrzeby
zwierzania się obcym dziewczynom. Wolałam stłumić w sobie wszystko, a
opinia o Bradzie nie była na pierwszym miejscu do wyjawienia światu.
- Tylko tyle? Czemu tak mało mówisz? - zapytała Caroline.
- Um... nie wiem. Już tak mam. - powiedziałam wymijająco i wzruszyłam ramionami.
Usłyszałam
dźwięk telefonu wydobywającego się z prawej kieszeni spodni. Wyjęłam go
pospiesznie i odebrałam przychodzące połączenie. Dzwonił Tristan i
prosił, abym jak najszybciej wróciła do domu. Mówił szybko i niedbale.
Nie mogłam wyłapać sensu jego słów. Szybko pożegnałam się z
dziewczynami, zabrałam kurtkę z szatni i poszłam na przystanek. Telefon
brata naprawdę mnie zaniepokoił. W mojej głowie powstawały już
najczarniejsze scenariusze. W myślach modliłam się o to, aby nic
poważnego się nie stało. Często miałam tak, że gdy ktoś mnie pośpieszał
abym wróciła do domu to myślałam o tym, że coś się stało z rodzicami.
Byłam przestraszona. Wybiegłam szybko z autobusu, popychając przy tym
jakiegoś mężczyznę. Niedbale wydukałam "przepraszam" i pobiegłam do
domu. Drzwi nie były zamknięte na klucz, więc mogłam wejść do środka bez
problemu. W kuchni nikogo nie było. Salon oraz łazienka też były puste.
Zdenerwowanie i strach rosło we mnie z każdą chwilą. Zaczęłam nawoływać
brata.
- Tristaaaaann, gdzie jesteś?
- Tutaj. - odezwał się brat.
- To znaczy gdzie, geniuszu? - zapytałam, przewracając oczami. Mówiąc "tutaj" nie sprawi, że się domyślę.
- Jestem w swojej łazience.
- I co? Oczekujesz, że do niej wejdę. W ten chlew, nigdy!
- No błagam Cię, musisz! Chodź szybko! - błagał Tris.
Zdjęłam kurtkę i niedbale rzuciłam ją na poręcz schodów, po których chwilę później wchodziłam na piętro.
- Jezu, co Ci się stało? - wykrzyczałam przerażona, widząc Tristana z zakrwawioną kostką.
-
To nie jest teraz ważne. Po prostu cholernie mnie boli. Pomożesz mi
wstać, czy będziesz tak stała i tylko patrzyła jak cierpię?
- Już, już. - otrząsnęłam się i podałam rękę Tris'owi.
Mimo,
że wszyscy uważali mojego brata za chuderlaka, to był on naprawdę
ciężki. Podniesienie go z zimnej posadzki było nie lada wyzwaniem.
Złapałam jego nadgarstek jeszcze jedną ręką, aby było mi łatwiej.
Ciągnąc go do góry, słyszałam syczenie chłopaka. Rzeczywiście musiało go
to boleć. Wreszcie Tristan się podniósł. Wzięłam jego rękę i położyłam
sobie na ramieniu tak, aby Tris'owi szło się wygodniej. Po ciężkich
trudach doszliśmy do jego pokoju. Chłopak położył się na łóżku, a ja
szybko zbiegłam na dół po apteczkę i lód.
Opłacało się mieć mamę pielęgniarkę. Dzięki temu, umiałam dobrze
poradzić sobie w trudnej sytuacji wymagającej pomocy medycznej.
Wyciągnęłam wodę utlenioną oraz gazę i zaczęłam przemywać ranę brata, z
której sączyła się szkarłatna krew. Polałam ostrożnie zranioną kostkę
Trisa i poczułam ostre kopnięcie w okolicach ud. Chłopak tak się
wiercił, że niechcący zranił i mnie. Owinęłam jego nogę prowizorycznym
opatrunkiem i postanowiłam poczekać z Tris’em na mamę w jego pokoju.
- Idziesz z Bradem na walentynki? - zapytał nagle, przerywając dość
długą i krępującą ciszę, która panowała pomiędzy nami od dłuższego
czasu.
- Nie, Brad ma już partnerkę. - odpowiedziałam beznamiętnie - a po za tym, czemu niby miałabym z nim iść?
- Hm... to dziwne. Myślałem, że podobasz się Brad’owi, a tu taki klops…
- Taaa… - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
pomimo tego jak bardzo bawisz się uczuciami innych, w końcu na pewno bradley i rose skończą razem, na pewno. innego wyjścia nie ma!
OdpowiedzUsuńjest świetny, ale znowu taki króciutki :( tristan ciota, hahaha, ciekawe jakim cudem się tak załatwił z tą kostką xd
nie mogę się już doczekać następnego, coś się będzie działo na pewno!
/ opsmybradley
Liczyłam, że Brad pójdzie z Rose na walentynki . A tu taka niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńCo ten Tris ciamajda sobie zrobił....?
Rozdział jak zwykle świetny :))
@Kamila_Natalia_
LILY, JA ZABIJĘ I CIEBIE I LAURĘ, CZAISZ?! BRAD JEST ROSE, ROSE BRADA, AMEN.
OdpowiedzUsuńA czo ten Tris? Co on sobie zrobił, co jasnej ciasnej?!
Eh, znam ten problem z komentarzami... :(
Czekam na nn ♥
Mam nadzieje ze to jakoś dobrze ukartowałaś i ostatecznie rose pojdzie z Bradem :D bardzo mi sie podoba twoje opowiadanie, mam tylko nadzieję, ze sie bardziej rozwinie. Czekam na następny rozdzial (liczę na to, ze będzie dluzszy :d) @kanimaq
OdpowiedzUsuńCzemu Brad sie zgodził?! To chłopak powinien zaprosić dziewczyne a nie na odwrót :/ Mam nadzieje że to jakoś odkręci i jednak pójdzie z Rose ;)
OdpowiedzUsuńTristan ciota rozwalił sb kostke i nie dał rady wstać haha XD czekam na next ;) /vicky
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńRozdział super jak zawsze :* Tylko, trochę krótki, za mało się działo :( Ale nie jest źle, czekam na kolejny ;) /Iza
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, przepraszam, przepraszam!
OdpowiedzUsuńBardzo opuściłam się w komentowaniu! Ale to chyba teraz nieistotne, prawda? Świetny rozdział ☺ Już miałam nadzieję, że Brad pójdzie z Rose, a ty wypierdzielasz z takim czymś! To nie fair!
A co z Tristanem? Kto mu to zrobił?
Przez ciebie nie będę dzisiaj spać x
// Scooby-Doo
Ej no, jak mogłaś? Przecież oni mają iść razem i koniec! Ta Laura chce z nim iść, żeby mieć się z kim pokazać, dla swojej reputacji, a on się na to zgodził? :O
OdpowiedzUsuńWiem, że dziewczyn się tak nie traktuje, ale on musi ja wystawić i iść z Rose, ja innej opcji nie widzę :3
Czekam na następny tylko plisss szybko:D
Weny ♥
Całuję - Lilly <3
Już nie lubię tej całej Laury xd Brad mnie rozwala ;/ Miał taką okazję, żeby zaprosić Rose na te walentynki, ale NIEEE... bo w tedy do akcji wskoczyła ta mała, parszywa szma...
OdpowiedzUsuńDobra, pewnie przesadzam c; Fajny rozdział, cieszę się, że go wreszcie wstawiłaś :)
Do następnego :*
To, że Brad idzie z Laurą, nie znaczy, że nie wolałby iść z Rose. Na pewno to jakoś odkręci, w końcu Rose i tak idzie na zabawę walentynkową, bo jest w samorządzie ;) świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Rose i Brad w końcu będą razem i ciekawi mnie co z Tristanem?
Nie mogę się doczekać następnego xx
Wybacz, ale shippuję Brose! Oni muszą nawiąza jakiś bliższy, bliższy kontakt! Ehh nawet nie wiesz jak bardzo uwielbiam czytać tego ff, pozwala poznać osobowości różnych ludzi, a najlepsze jest to, gdy osobowość jednego z bohatera jest podobne do twojej... masz talent do pisania. No dobrze, czekam na dobry obrót wydarzeń :) a może Tris sobie kogoś znajdzie... ^^ i tak, i tak podobał mi się ten rozdział. X -(@phoenix_Carrots)
OdpowiedzUsuńŚwietny roz. tylko troszkę krótki :)/ @patrishia_
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział. Czekam na kolejny rozdział, oby był jak najszybciej.Do następnego;)
OdpowiedzUsuńCo się stało Tristanem? Brad miałeś zaprosić Rose -,- rozdział jak zwykle świetny i nie mogę się już doczekać następnego :) // @_klaudiiaa
OdpowiedzUsuńDobra.. albo Laura zrobiła to rzeczywiście tylko dla reputacji, albo chce ukraść Rose Bradley'a, a na to się nie zgadzam xD Mam nadzieję, że Simpson nie będzie głupi i nie zrani Rose, bo tego bym mu nie wybaczyła.
OdpowiedzUsuńW ogóle faceci są tacy niedomyślni xd patrzy na niego smutnym wzrokiem zaraz po tym jak on zgodził się iść z inną na bal... trzeba posklejać fakty panie Bradley!
A z tą kostką Trisa to mnie zaskoczyłaś.. :/ nie wiem co myśleć... sam sobie to zrobił, czy osoby trzecie miały w tym udział? Oby wyzdrowiał do balu, bo przecież chłopcy muszą wystąpić!
Rozdział jak zawsze świetny i od razu mam ochotę na więcej! :D (a ty urywasz w takim momencie xd)
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i życzę weny! :)
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
wiedziałam że brad nie pójdzie z rose :( rozdział super znowu mnie zaskoczyłas. ciekawe co z tą kostką trisa. krótki ake fajny :) czekam na next/n
OdpowiedzUsuńEi no Bradley miał iść z Rose na ten bal. ! On ma to jakoś odkręcić. !
OdpowiedzUsuńTristan to ciota. :P cały czas się zastanawiam co on zrobił z tą kostką. xD czekam na następny. :)
Rozdział jak zawsze genialny...szkoda że Brad zgodził się iść z Laurą, miałam nadzieję że pójdzie z Rose...no i szkoda że taki krótki! najchętniej przeczytałabym całą tą historie od początku do końca :D Masz talent i go nie marnuj! no i proszee pisz pisz kolejnee dłuuugie rodziały //Katee
OdpowiedzUsuń*___*
OdpowiedzUsuńThe End.
Brad miał iść z Rose a nie :( Czekam na jakieś zbliżenie między nimi <3 Co ten Tris sobie zrobił? XD czekam na kolejny, pisz szybko i jakbym mogła prosić o nieco dłuższe rozdziały <3
OdpowiedzUsuńświetny ale za krótki
OdpowiedzUsuńwłaśnie zdobyłaś nowego czytelnika świetny blogg;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny ... :) Laura ukradła Brad'a Rose. Kradiejka jedna, Myślę, że Brad jakoś to odkręci i jednak pójdzie z Rose.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Mam nadzieję ze Tris'owi nic nie będzie, a Brad jakoś odkręci tą sprawę z balem :(
OdpowiedzUsuń~ M.
przykro mi że ludzie są tak leniwi żeby nie dać ci chociaż jednego małego komentarza ;( ja staram się dodawać zawsze i w żadnym wypadku nie myśl że zawiodłaś !!!!!!
OdpowiedzUsuńtak odnośnie rozdziału. Mam nadzieję że jednak albo pójdą razem na te walentynki albo sprawa się wyjaśni...... i zżera mnie ciekawość co się stało Trisowi..... xD
Pozdrawiam ciepło
@olciiiia97
i uważam że jakieś tam zwykłe "super" to stanowczo zbyt mało jak na tak długie, świetne i dobrze napisane rozdziały.
UsuńLUDZIE, ja nie piszę bloga, ale TO JEST CIĘŻKA PRACA !!!
Jak zwykle świetnie <3
OdpowiedzUsuńEhh tak strasznie mi szkoda Rose, bo choć się do tego nie przyznaje, to i tak, wydaje mi się, że ona coś do Brada czuje... Ale z drugiej strony też gdyby Brad odmówił, to byłoby niefajnie...
Czekam na kolejny i pozdrawiam :*
głowa do góry, komentarze nie są najważniejsze. ;d
OdpowiedzUsuńAle jak to?! Oni na stówe sie na tej imprezie hajtną mówie wam! Haha
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekać następnego rozdziału i mam nadzieje że przybędzie komentarzy
Pozdrawiam
@yeah_buddy_xo
Ale jak to?! Oni na stówe sie na tej imprezie hajtną mówie wam! Haha
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekać następnego rozdziału i mam nadzieje że przybędzie komentarzy
Pozdrawiam
@yeah_buddy_xo
KOCHAM TO
OdpowiedzUsuńNAPRAWDĘ ŚWIETNY ROZDZIAŁ!
buziaki,
phoebe z http://dna-ff.blogspot.com/
Teraz już chyba się nie oderwę od następnych rozdziałów ! :) Piękny rozdział i biedna Rose ;( Naprawdę cudownie piszesz ♥
OdpowiedzUsuń