niedziela, 4 maja 2014

3. ''Uwielbiam jak się rumienisz''



Nie wiem czy to dobry pomysł, aby iść na tą imprezę. Nie chcę czuć się niechciana. Już nieraz tak było ,dlatego odcięłam się od ludzi. Kiedyś…jeszcze w podstawówce miałam dwie przyjaciółki. Byłyśmy zawsze zgrane, czułyśmy się w swoim towarzystwie dobrze ,aż do czasu…Potem zaczęłam im przeszkadzać i stałam się piątym kołem u wozu. Na samą myśl robiło mi się przykro.
Podeszłam do toaletki i zaczęłam rozczesywać poplątane włosy. Uwielbiam je ,jednak takie długie są często niewygodne. Trzeba o nie dbać ,regularnie przycinać i stosować różne odżywki. A ja nie jestem typem dziewczyny, która lubi się stroić, posiada idealną fryzurę, paznokcie i makijaż .Założyłam ciepłe skarpety na bose nogi i wskoczyłam do łóżka. Kiedy kładłam głowę na poduszkę poczułam jakiś nieznany ,ale bardzo intensywny zapach.
Ach. .no tak. To były perfumy Bradley’a. Musiałam przyznać ,że pachniał naprawdę ładnie. Miło było wdychać niecodzienny zapach. Podczas zasypiania intensywnie myślałam o Bradley’u i  jego propozycji. W końcu nie byłam jeszcze na żadnej imprezie ,a tu przynajmniej będę znała czwórkę chłopaków. Może kogoś poznam? Ech… Morfeusz zaprosił mnie do swej krainy, po chwili zasnęłam…


 * * *

-Rose.-słyszałam czyjś głos - Roseee….pora wstawać-poczułam jak ktoś zaczyna mną lekko szarpać. Szybko otwieram oczy i podnoszę się do pozycji siedzącej. Moim oczom ukazała  się wysoka postać blondyna .To był Tristan. Odetchnęłam z ulgą i z powrotem rzuciłam się na poduszki.
-Która godzina?-zapytałam zachrypłym głosem.
-Prawie dwunasta. Chcesz przespać cały dzień?
-Co? Dwunasta? –wykrzyknęłam przy czym pośpiesznie wstałam z łóżka.- za godzinke muszę być w bibliotece. Mój wolontariat zaraz się zacznie. No nie! Jak ja się wytłumaczę pani Baggins? –mówiłam rozhisteryzowana. Szybko zamknęłam się w łazience.Zaczęłam myć zęby,potem rozczesałam włosy i w zastraszająco szybki tempie ubrałam szarą bluzę i jeansy. Kiedy wychodziłam z domu, usłyszałam tylko głośny śmiech brata. 

-Przepraszam za spóźnienie. Nie wiem co się stało, ze nie wstałam rano. Proszę mi wybaczyć także ten nieodpowiedni strój,ale nie chciałam się pogrążać bardziej i pragnęłam stracić jak najmniej czasu. – wytłumaczyłam swojej przełożonej zaistniałą sytuację. Ta tylko się zaśmiała i kazała mi się ‘’wyluzować’’ .Nie rozumiem co ich wszystkich wzięło na wyluzowanie. Jak tak to nikt mi o tym nie mówił,ale teraz?Wszyscy!

Wzięłam nowe książki oraz folię i poszłam do czytelni je obkładać. Lubiłam ten wolontariat. Kiedy nie było ludzi mogłam sobie czytać do woli każdą książkę. Obcowanie z tyloma autorami było czyms niesamowitym. Miłość do książek to coś wspaniałego. Nawet sobie nie wyobrażacie jakie czułam szczęście,kiedy dostałam ten wolontariat tutaj. Każdy z naszej szkoły musiał mieć odpracowane godziny w wolontariacie. O ile dobrze wiem mój brat i jego koledzy byli wolontariuszami w centrum kultury. Odnawiali ,czyścili instrumenty. Czasami nawet grali małe koncerty. Myślę ,że to fajne ,ponieważ chłopcy mogą się spełniać w tym co kochają.
Mój wolontariat trwał od 13 do 18,aż pięć godzin. Od rana nic nie jadłam, więc wychodząc z biblioteki myślałam tylko o jedzeniu. Chciałam już poczuć w ustach smak ciepłej waniliowej herbatki i  pysznych kanapek z sałatą i szynką .Kiedy weszłam do domu, mama siedziała z tatą na kanapie w salonie i oglądali coś w telewizji,natomiast Tris był na górze.

-Cześć- rzuciłam na przywitanie.
-Hej-odpowiedzieli razem rodzice. Miło było na nich tak popatrzeć. Byli już ze sobą od 20 lat, a mimo to nadal się kochali. Byli szczęśliwi. Ile ja bym dała aby spotkać swojego księcia.
Poszłam do kuchni. Wyciągnęłam z szafki na dole chleb oraz potrzebne składniki na kanapkę z lodówki. Następnie wlałam do czajnika wodę i czekałam aż będzie wystarczająco ciepła by zaparzyć sobie herbatę. Smarując masłem kromkę chleba poczułam czyjąś obecność w kuchni. Odwróciłam wzrok od swojego zajęcia i uchwyciłam wzrok brata. Uśmiechnął się do mnie i wziął do ręki soczyste jabłko.

-Słyszałem ,ze Brad zaprosił Cię na imprezę. –powiedział tak jakby od niechcenia siadająć przy okazji na blacie obok mojego miejsca pracy.
-Złaź z tego! –powiedziałam prędko.posłucham mnie,jednak nadal opierał się o blad.-Tak,zaprosił mnie. I co z tego?
-Idziesz?
-Nie. Nie wiem.Moze.
-Zdecyduj się – powiedział i zaśmiał się uroczo.
-Poszłabym…
-ale?- Tristan przerwał moją wypowiedź,za co byłam mu wdzięczna. Dzięki temu miałam więcej czasu na wymyślenie wymówki.
-Ale nie widzę żadnego sensu w pójściu tam. Nie chcę się Wam narzucać czy coś…-skwitowałam.
-Em…czemu miałabyś się narzucać? Tyle razy już chciałem Cię wziąć gdzieś ze sobą ,więc tym razem także byś mi się nie narzucała. No dawaj! Może kogoś poznasz. Z własnego doświadczenia wiem ,ze James robi fajne imprezy i zaprasza wielu zróżnicowanych ludzi. A nóż ,widelec znajdziesz swoją bratnią duszę.
-Taaa…No okej to pójdę. O której jest ta impreza?
-Za 40 minut.Takze jedz i idziemy.

Zjadłam pośpiesznie śniadanio-obiado-kolację i poszłam na górę. Musiałam się przebrać.Przecież nie pójdę na imprezę w bluzie. Założyłam białą koszulkę na ramiączka,a na nią brązowy sweter. Do tego spodnie ,kolorem przypominające ogon wiewiórki oraz najzwyklejsze zamszowe botki.  Nie stroiłam się nie wiadomo jak. Chciałam czuć się komfortowo i wygodnie. Rozczesując włosy pomyślałam o jakiś makijażu. Jednak zrezygnowałam z niego. ‘’Po co mam sobie zatykać pory’’ –powiedziałam do siebie w myślach. Gdy zeszłam na dół Tristan omiótł mnie dziwnym wzrokiem i założył kurtkę. 

Wyszliśmy z domu. Od teraz zaczynam inny tryb życia. Modliłam się w duchu,aby impreza się udała.
Dom James’a był bardzo duży. Z przodu domu znajdowało się wiele okien.Na parapetach stały donice z pięknymi kwiatami. Nie wiedziałam jaki to gatunek,ale strasznie mi się spodobały. Całokształt domu był bardzo przyjemny dla oka. Wchodząc do wnętrza otworzyłąm szeroko oczy. Salon był urządzony milo i prztulnie,jednak można była poczuć nutkę nowoczesności. Brad i Connor siedzieli na kanapie ,a w ręku trzymali butelki. Nieco skrzywiłam się na widok trunku. To było do przewidzenia,w końcu to impreza! James stał przy jakiś chłopaku. Nie wiem jak się nazywa,ale widział go już w szkole. Najprawdopodobniej był DJ’em. Zawzięcie o czyms dyskutował z James’em. Gdzie nie spojrzałam ludzie szaleli. Tańczyli,skakali a w kontach obciskiwały się jakieś pary. Na ten widok zrobiło mi się  niedobrze. Nie znoszę publicznego okazywania sobie uczuć. Para powinna zachować to dla siebie,pocałunki powinny być dla nich intymnością,tak myślę. 

Zauważyłam,że Tristan gdzieś sobie poszedł i zostawił mnie kompetnie samą. Nie wiedziałam co mam teraz robić. Rzucić się w wir tańczących ludzi czy może lepiej pozostać na uboczu jako dokładny obserwator? Po przemyśleniu wszystkich ZA i PRZECIW,nie wybrałam żadnej z tych opocji. Postanowiłam podejść do siedzących na sofie chłopaków.

-Cześć-powiedziałam cicho.Nie wiem czy nawet ktoś mnie usłyszał.
-Oooo hej Rose. Super ,ze przyszłaś!  -powiedział Brad po czym przesunął  się robiąc mi przy tym miejsce koło siebie.

Zaczęłam z nim rozmawiać.Mówiliśmy o lekcjach ,które mu wczoraj zadałam,a potem do rozmowy włączył się Connor. Zaczął nas rozśmieszać. Mówił o tym jak wyciął kawał swojemu młodszemu bratu Lewis’owi kawał. Wszyscy  śmialiśmy się jakby ktoś rozprowadził gaz rozśmieszający. Dowiedziałam się też kilku fajnych faktów od chłopaków. Connor tak jak jak uwielbiał Harry’ego Pottera. Byłam pod wrażeniem także ich gustu muzycznego. Jak się okazało nie wiele się różnił od mojego. Tak jak oni lubię słuchać rocka. To zabawne,znaliśmy się już kilka lat a dopiero teraz dowiadywaliśmy się czegoś o sobie. Zmartwił mnie jedynie fakt,ze chłopcy wiedzą o mnie więcej niż ja o nich,a to wszystko dzięki Tristan’owi ,który opowiadał im o mnie.  Miałam tylko nadzieję,ze same dobre rzeczy. W końcu Con od nas odszedł. Powiedział ,ze idzie rozruszać nogi na parkiecie. Zostaliśmy sami z Brad’em. Poszułam się troszkę niezręcznie,zważywszy na fakt ,ze siedzieliśmy blisko siebie. A nasze łokcie się stykała,tak samo jak kolana. Siedzieliśmy tak przez chwilę w ciszy i obserwowaliśmy resztę,aż w końcu chłopak przerwał ciszę.

-Zdejmiesz kiedyś te swoje sweterki? –zapytał.
-Co proszę? –odpowiedziałam pytaniem na ptanie,zaskoczona jego uwagą.
-Ciągle chodzisz w sweterkach i spodniach.Czemu nie założysz sukienki,spódniczki,koszuli,czegokolwiek?!
-Nie czuję się w tym komfortowo. Swetry idealnie zakrywają to czego nie chcę,aby ktoś zobaczył..A poza tym są bardzo wygodne.
-Co Ty chcesz zakryć? Jesteś bardzo ładna i masz ładną figurę. Nie jesteś gruba,a dziewczyna z kobiecymi kształtami zawsze lepiej wygląda niż taki patyczak. Zobacz ,połowa dziewczyn wygląda jak anorektyczki. Nie podoba mi się to.
-Doceniam to co powiedziałeś.Dzieki.-uśmiechnęłam się do niego zakłopotana. Czułam ,ze moje policzki powoli robią się czerwone
-Uwielbiam jak się rumienisz. Jesteś wtedy taka słodka.-zaśmiał się głośno.Poczułam pozytywny dreszcz przechodzący przez moje ciało.
-Przestań już,okej?  -odpowiedziała zaraz po tym jak się opamiętałam.zabrzmiało to trochę ostro.
-Chcesz piwo? –pokiwałam głową przecząco-to może drinka? Whisky z colą? – t o zabrzmiało całkiem smacznie. Miałam już ukończone 18 lat więc dlaczegoby nie spróbować?
-No dobrze.Poproszę tego drinka.-usmiechnęłam się przyjaźnie.

-Zostaniesz tu czy idziesz ze mną?-nie chciała zostać tu sama, więc powoli wstawałam. Bradley podał mi dłoń aby łatwiej było mi się podnieść. Zdziwiło mnie jego zachowanie,ponieważ później już nie puścił mojej dłoni. Czułam się dziwnie,ale nie chciałam go odtrącać. Chociaż raz. Zaciągnął mnie do kuchni i  zaczął robić drinka. Poprosiłam go aby nie wlewał zbyt wiele alkoholu,a on tylko pokiwał głową. Brad robił to szybko i zręcznie.Już po chwili trzymałam czerwony,papierowy kubek z drinkiem. Upiłam łyka i musiałam przynać ,ze był smaczny.

-Dobry –powiedziałam do chłopaka.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę,że Ci smakuje.
 
Zabawa się rozkręcała coraz bardziej. Zaczęłam nawet tańczyć. Co chwila zmieniałam partnera. Na szczęście byli to tylko James,Brad i Connor. Nigdy bym się nie odważyła tańczyć z kimś obcym.  Wypiłam aż 3 drinki i czułam się z tym źle. Nie poznawałam siebie. Nigdy nie piłam,a teraz czułam się winna.Najgorsze było to ,ze nie wiem dlaczego to czułam. Przecież alkohol w moim wieku jest dozwolony,więc w czym problem? Zmęczona wygłupami na parkiecie wróciłam na kanapę. Miałam chwilę na to by odetchnąć. 

-Ej…zagrajmy w butelkę! –powiedział rozochocony James.

Zaczęło się zbierać kilka dziewczyn wokół chłopaków. Usiedli wszyscy w kole na dywanie,a ja się im przyglądałam. Zaproponowali mi wspólną zabawę,ale nie byłam do tego przekonana. Co jeśli wypadnie na mnie i będę się jeszcze musiała całować? Przecież ja nigdy tego nie robiłam. Odmówiłam uczestnictwa,ale James i Connor wstali i zaczęli się do mnie przybliżać z dziwnymi uśmieszkami na twarzy. Nagle poczułam ich ręce na swoim ciele. James złapał mnie za ręce,a Connor za nogi i zanieśli mnie do utworzonego koła na dywanie. Gra toczyła się w najlepsze. Dzięki Bogu  butelka nie zatrzymywała się na mojej osobie. Mogłam spokojnie obserwować resztę graczy. Niektórzy musieli się całować,inni coś zdjąć lub wypić.  Było śmiesznie! Butelka zwrócona była w moim kierunku.  Tristan kręcił,a więc spojrzałam na niego i czekałam na zadanie. Najgorsze było w tej grze to ,ze nie można było brać prawdy. Nie rozumiałam tych zasad. 

-Pocałuj naszego Bradley’a.
-Co? Nie! –odpowiedziała szybko.
-W takim razie fanta! –zaczeli wszyscy krzyczeć oprócz Brad’a. Jego mina nie wiele mówiła,posmutniał jakby. Miałam nadzieję,ze to nie przeze mnie.



_________________________________________


Rozdział dedykuję uroczemu anonimowi,który tak strasznie się dopytywał o nowość. A mowa o Scooby - Doo .

Dziękuję za tak liczne komentarze pod poprzednim postem.
Salut!

17 komentarzy:

  1. O ta końcówka... Kurde powinna się przełamać. Czuć na kilometr, że Brad coś do niej czuje. Czy ona tego nie zauważa, czy po prostu nie chce zauważać? Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! :o Świetne! Teraz kurna będę cię torturować z czwartym rozdziałem hahahaha :D Dobra, kocie - czy ja cię nazwałam "kotem"? WTF? - pisz szybciej bo już się nudzę ;) Warto jest odświeżać twojego bloga 25 razy dziennie :D // Scooby-Doo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O święta makrelo! Dopiero teraz się skapnęłam, że mam dedykacje! :D

      Usuń
  3. Ja pierdzielę ;o Ja bym pocałowała takiego chłopaka jak Brad xd Sama słodycz ^^ Poza tym, czemu ona nie zauważa jaką sympatią ją obdarowuje?
    Boski rozdział ^^ Czekam na next
    pamietnik-caroline-a.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. awww *-* kocham! Brad jest taki słodki... szkoda że nie zgodziła sie go pocałować, ale w sumie to nie pasowałoby do jej charakteru.. i jeszcze Simpson posmutniał xd coś czuję że big love się szykuje :D
    nie mogę znieść tego, że urwałaś w takim momencie i czekam niecierpliwie na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. O jej to takie słodkie ale i inne ale mega fajne czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. aaawww jaki cudowny, ciesze sie, ze zaszalala :) powinna :) szkoda tylko, ze nie zauwaza, ze podoba sie Bradley'owi :( mam nadzieje, ze sie skapnie :)
    niecierpliwie czekam na cd :)
    pozdrawiam :)
    zapraszam tez do mnie
    zagubiona-przez-zycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Rose powinna pocałować Brad'a, a so! Bradley biedaczek się zabujał, a ta nie widzi tego, eh :(
    dobrze, że ją wyciągnęli na tą imprezę, nie powinna sobie żałować ^^
    Świetny jak zawsze *_______* Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Great Post. Lovely Blog.
    I am following your blog. pls follow back,xxx
    BeautyDrugs new blog post click & comment

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty rozdział. Wydaje mi się, że on się zakochał, chodzi mi o Brada:) Czekam na kolejny rozdział, oby był jak najszybciej. Do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział! Fajnie, że poruszasz temat dziewczyn o typowo kobiecych kształtach, w okresie dorastania wstydzą się ich, ale z czasem zdają sobie sprawę z tego, że to ich wielki atut :) Popracuj jeszcze nad przecinkami i będzie idealnie! Aaa i zapraszam gorąco do obserwowanie mojego bloga, ja już Twojego obserwuje od dawna :)

    http://anormalstyle.blogspot.com/2014/05/malta-10-lat-w-unii-europejskiej.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeej, świetny rozdział. ;)
    Coraz bardziej mi się podoba to opowiadanie. :)

    Buziaki,
    Phoebe z http://dna-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Aww jak słodko czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak dla mnie to Brad czuje coś do Niej .. widzę to praktycznie w każdym jego słowie...a to raczej bardzo ważne!
    Rozdział jak każdy poprzedni doskonały... tylko następnym razem poproszę o dłuższy , bo czytam ... wgłębiam się i muszę zakończyć... nie fair.:(

    Pozdrawiam Ann.
    http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ zapraszam na 6.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku jakie to słodkie omg brad omg wszystko omg kocham te opowiadanie. BŁAGAM NIE PRZESTAWAJ PISAĆ! NIE WAŻ SIĘ NAWET! I BŁAGAM DODAJ SZYBKO NOWY ROZDZIAŁ!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Śliczny rozdział *_* Brad jest taki słodki :) http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń