Nie wiem czy to dobry pomysł, aby iść na tą imprezę. Nie
chcę czuć się niechciana. Już nieraz tak było ,dlatego odcięłam się od ludzi.
Kiedyś…jeszcze w podstawówce miałam dwie przyjaciółki. Byłyśmy zawsze zgrane,
czułyśmy się w swoim towarzystwie dobrze ,aż do czasu…Potem zaczęłam im
przeszkadzać i stałam się piątym kołem u wozu. Na samą myśl robiło mi się
przykro.
Podeszłam do toaletki i zaczęłam rozczesywać poplątane
włosy. Uwielbiam je ,jednak takie długie są często niewygodne. Trzeba o nie
dbać ,regularnie przycinać i stosować różne odżywki. A ja nie jestem typem
dziewczyny, która lubi się stroić, posiada idealną fryzurę, paznokcie i makijaż
.Założyłam ciepłe skarpety na bose nogi i wskoczyłam do łóżka. Kiedy kładłam
głowę na poduszkę poczułam jakiś nieznany ,ale bardzo intensywny zapach.
Ach. .no tak. To były perfumy Bradley’a. Musiałam przyznać
,że pachniał naprawdę ładnie. Miło było wdychać niecodzienny zapach. Podczas
zasypiania intensywnie myślałam o Bradley’u i
jego propozycji. W końcu nie byłam jeszcze na żadnej imprezie ,a tu przynajmniej
będę znała czwórkę chłopaków. Może kogoś poznam? Ech… Morfeusz zaprosił mnie do
swej krainy, po chwili zasnęłam…
* * *
-Rose.-słyszałam czyjś głos - Roseee….pora wstawać-poczułam
jak ktoś zaczyna mną lekko szarpać. Szybko otwieram oczy i podnoszę się do
pozycji siedzącej. Moim oczom ukazała się wysoka postać blondyna .To był Tristan.
Odetchnęłam z ulgą i z powrotem rzuciłam się na poduszki.
-Która godzina?-zapytałam zachrypłym głosem.
-Prawie dwunasta. Chcesz przespać cały dzień?
-Co? Dwunasta? –wykrzyknęłam przy czym pośpiesznie wstałam z
łóżka.- za godzinke muszę być w bibliotece. Mój wolontariat zaraz się zacznie.
No nie! Jak ja się wytłumaczę pani Baggins? –mówiłam rozhisteryzowana. Szybko
zamknęłam się w łazience.Zaczęłam myć zęby,potem rozczesałam włosy i w
zastraszająco szybki tempie ubrałam szarą bluzę i jeansy. Kiedy wychodziłam z
domu, usłyszałam tylko głośny śmiech brata.
-Przepraszam za spóźnienie. Nie wiem co się stało, ze nie
wstałam rano. Proszę mi wybaczyć także ten nieodpowiedni strój,ale nie chciałam
się pogrążać bardziej i pragnęłam stracić jak najmniej czasu. – wytłumaczyłam
swojej przełożonej zaistniałą sytuację. Ta tylko się zaśmiała i kazała mi się
‘’wyluzować’’ .Nie rozumiem co ich wszystkich wzięło na wyluzowanie. Jak tak to
nikt mi o tym nie mówił,ale teraz?Wszyscy!
Wzięłam nowe książki oraz folię i poszłam do czytelni je
obkładać. Lubiłam ten wolontariat. Kiedy nie było ludzi mogłam sobie czytać do
woli każdą książkę. Obcowanie z tyloma autorami było czyms niesamowitym. Miłość
do książek to coś wspaniałego. Nawet sobie nie wyobrażacie jakie czułam
szczęście,kiedy dostałam ten wolontariat tutaj. Każdy z naszej szkoły musiał
mieć odpracowane godziny w wolontariacie. O ile dobrze wiem mój brat i jego
koledzy byli wolontariuszami w centrum kultury. Odnawiali ,czyścili instrumenty.
Czasami nawet grali małe koncerty. Myślę ,że to fajne ,ponieważ chłopcy mogą
się spełniać w tym co kochają.
Mój wolontariat trwał od 13 do 18,aż pięć godzin. Od rana
nic nie jadłam, więc wychodząc z biblioteki myślałam tylko o jedzeniu. Chciałam
już poczuć w ustach smak ciepłej waniliowej herbatki i pysznych kanapek z sałatą i szynką .Kiedy
weszłam do domu, mama siedziała z tatą na kanapie w salonie i oglądali coś w
telewizji,natomiast Tris był na górze.
-Cześć- rzuciłam na przywitanie.
-Hej-odpowiedzieli razem rodzice. Miło było na nich tak
popatrzeć. Byli już ze sobą od 20 lat, a mimo to nadal się kochali. Byli
szczęśliwi. Ile ja bym dała aby spotkać swojego księcia.
Poszłam do kuchni. Wyciągnęłam z szafki na dole chleb oraz
potrzebne składniki na kanapkę z lodówki. Następnie wlałam do czajnika wodę i
czekałam aż będzie wystarczająco ciepła by zaparzyć sobie herbatę. Smarując
masłem kromkę chleba poczułam czyjąś obecność w kuchni. Odwróciłam wzrok od
swojego zajęcia i uchwyciłam wzrok brata. Uśmiechnął się do mnie i wziął do
ręki soczyste jabłko.
-Słyszałem ,ze Brad zaprosił Cię na imprezę. –powiedział tak
jakby od niechcenia siadająć przy okazji na blacie obok mojego miejsca pracy.
-Złaź z tego! –powiedziałam prędko.posłucham mnie,jednak
nadal opierał się o blad.-Tak,zaprosił mnie. I co z tego?
-Idziesz?
-Nie. Nie wiem.Moze.
-Zdecyduj się – powiedział i zaśmiał się uroczo.
-Poszłabym…
-ale?- Tristan przerwał moją wypowiedź,za co byłam mu
wdzięczna. Dzięki temu miałam więcej czasu na wymyślenie wymówki.
-Ale nie widzę żadnego sensu w pójściu tam. Nie chcę się Wam
narzucać czy coś…-skwitowałam.
-Em…czemu miałabyś się narzucać? Tyle razy już chciałem Cię
wziąć gdzieś ze sobą ,więc tym razem także byś mi się nie narzucała. No dawaj! Może
kogoś poznasz. Z własnego doświadczenia wiem ,ze James robi fajne imprezy i
zaprasza wielu zróżnicowanych ludzi. A nóż ,widelec znajdziesz swoją bratnią
duszę.
-Taaa…No okej to pójdę. O której jest ta impreza?
-Za 40 minut.Takze jedz i idziemy.
Zjadłam pośpiesznie śniadanio-obiado-kolację i poszłam na
górę. Musiałam się przebrać.Przecież nie pójdę na imprezę w bluzie. Założyłam
białą koszulkę na ramiączka,a na nią brązowy sweter. Do tego spodnie ,kolorem
przypominające ogon wiewiórki oraz najzwyklejsze zamszowe botki. Nie stroiłam się nie wiadomo jak. Chciałam
czuć się komfortowo i wygodnie. Rozczesując włosy pomyślałam o jakiś makijażu. Jednak
zrezygnowałam z niego. ‘’Po co mam sobie
zatykać pory’’ –powiedziałam do siebie w myślach. Gdy zeszłam na dół
Tristan omiótł mnie dziwnym wzrokiem i założył kurtkę.
Wyszliśmy z domu. Od
teraz zaczynam inny tryb życia. Modliłam się w duchu,aby impreza się udała.
Dom James’a był bardzo duży. Z przodu domu znajdowało się wiele
okien.Na parapetach stały donice z pięknymi kwiatami. Nie wiedziałam jaki to
gatunek,ale strasznie mi się spodobały. Całokształt domu był bardzo przyjemny
dla oka. Wchodząc do wnętrza otworzyłąm szeroko oczy. Salon był urządzony milo
i prztulnie,jednak można była poczuć nutkę nowoczesności. Brad i Connor
siedzieli na kanapie ,a w ręku trzymali butelki. Nieco skrzywiłam się na widok
trunku. To było do przewidzenia,w końcu to impreza! James stał przy jakiś
chłopaku. Nie wiem jak się nazywa,ale widział go już w szkole.
Najprawdopodobniej był DJ’em. Zawzięcie o czyms dyskutował z James’em. Gdzie
nie spojrzałam ludzie szaleli. Tańczyli,skakali a w kontach obciskiwały się
jakieś pary. Na ten widok zrobiło mi się niedobrze. Nie znoszę publicznego okazywania
sobie uczuć. Para powinna zachować to dla siebie,pocałunki powinny być dla nich
intymnością,tak myślę.
Zauważyłam,że Tristan gdzieś sobie poszedł i zostawił
mnie kompetnie samą. Nie wiedziałam co mam teraz robić. Rzucić się w wir
tańczących ludzi czy może lepiej pozostać na uboczu jako dokładny obserwator?
Po przemyśleniu wszystkich ZA i PRZECIW,nie wybrałam żadnej z tych opocji.
Postanowiłam podejść do siedzących na sofie chłopaków.
-Cześć-powiedziałam cicho.Nie wiem czy nawet ktoś mnie
usłyszał.
-Oooo hej Rose. Super ,ze przyszłaś! -powiedział Brad po czym przesunął się robiąc mi przy tym miejsce koło siebie.
Zaczęłam z nim rozmawiać.Mówiliśmy o lekcjach ,które mu
wczoraj zadałam,a potem do rozmowy włączył się Connor. Zaczął nas rozśmieszać.
Mówił o tym jak wyciął kawał swojemu młodszemu bratu Lewis’owi kawał. Wszyscy śmialiśmy się jakby ktoś rozprowadził gaz rozśmieszający.
Dowiedziałam się też kilku fajnych faktów od chłopaków. Connor tak jak jak
uwielbiał Harry’ego Pottera. Byłam pod wrażeniem także ich gustu muzycznego.
Jak się okazało nie wiele się różnił od mojego. Tak jak oni lubię słuchać
rocka. To zabawne,znaliśmy się już kilka lat a dopiero teraz dowiadywaliśmy się
czegoś o sobie. Zmartwił mnie jedynie fakt,ze chłopcy wiedzą o mnie więcej niż ja
o nich,a to wszystko dzięki Tristan’owi ,który opowiadał im o mnie. Miałam tylko nadzieję,ze same dobre rzeczy. W
końcu Con od nas odszedł. Powiedział ,ze idzie rozruszać nogi na parkiecie. Zostaliśmy
sami z Brad’em. Poszułam się troszkę niezręcznie,zważywszy na fakt ,ze
siedzieliśmy blisko siebie. A nasze łokcie się stykała,tak samo jak kolana.
Siedzieliśmy tak przez chwilę w ciszy i obserwowaliśmy resztę,aż w końcu
chłopak przerwał ciszę.
-Zdejmiesz kiedyś te swoje sweterki? –zapytał.
-Co proszę? –odpowiedziałam pytaniem na ptanie,zaskoczona
jego uwagą.
-Ciągle chodzisz w sweterkach i spodniach.Czemu nie założysz
sukienki,spódniczki,koszuli,czegokolwiek?!
-Nie czuję się w tym komfortowo. Swetry idealnie zakrywają
to czego nie chcę,aby ktoś zobaczył..A poza tym są bardzo wygodne.
-Co Ty chcesz zakryć? Jesteś bardzo ładna i masz ładną
figurę. Nie jesteś gruba,a dziewczyna z kobiecymi kształtami zawsze lepiej
wygląda niż taki patyczak. Zobacz ,połowa dziewczyn wygląda jak anorektyczki.
Nie podoba mi się to.
-Doceniam to co powiedziałeś.Dzieki.-uśmiechnęłam się do
niego zakłopotana. Czułam ,ze moje policzki powoli robią się czerwone
-Uwielbiam jak się rumienisz. Jesteś wtedy taka
słodka.-zaśmiał się głośno.Poczułam pozytywny dreszcz przechodzący przez moje
ciało.
-Przestań już,okej?
-odpowiedziała zaraz po tym jak się opamiętałam.zabrzmiało to trochę
ostro.
-Chcesz piwo? –pokiwałam głową przecząco-to może drinka? Whisky
z colą? – t o zabrzmiało całkiem smacznie. Miałam już ukończone 18 lat więc
dlaczegoby nie spróbować?
-No dobrze.Poproszę tego drinka.-usmiechnęłam się
przyjaźnie.
-Zostaniesz tu czy idziesz ze mną?-nie chciała zostać tu
sama, więc powoli wstawałam. Bradley podał mi dłoń aby łatwiej było mi się
podnieść. Zdziwiło mnie jego zachowanie,ponieważ później już nie puścił mojej
dłoni. Czułam się dziwnie,ale nie chciałam go odtrącać. Chociaż raz. Zaciągnął
mnie do kuchni i zaczął robić drinka.
Poprosiłam go aby nie wlewał zbyt wiele alkoholu,a on tylko pokiwał głową. Brad
robił to szybko i zręcznie.Już po chwili trzymałam czerwony,papierowy kubek z
drinkiem. Upiłam łyka i musiałam przynać ,ze był smaczny.
-Dobry –powiedziałam do chłopaka.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę,że Ci smakuje.
Zabawa się rozkręcała coraz bardziej. Zaczęłam nawet
tańczyć. Co chwila zmieniałam partnera. Na szczęście byli to tylko James,Brad i
Connor. Nigdy bym się nie odważyła tańczyć z kimś obcym. Wypiłam aż 3 drinki i czułam się z tym źle.
Nie poznawałam siebie. Nigdy nie piłam,a teraz czułam się winna.Najgorsze było to
,ze nie wiem dlaczego to czułam. Przecież alkohol w moim wieku jest dozwolony,więc
w czym problem? Zmęczona wygłupami na parkiecie wróciłam na kanapę. Miałam
chwilę na to by odetchnąć.
-Ej…zagrajmy w butelkę! –powiedział rozochocony James.
Zaczęło się zbierać kilka dziewczyn wokół chłopaków. Usiedli
wszyscy w kole na dywanie,a ja się im przyglądałam. Zaproponowali mi wspólną
zabawę,ale nie byłam do tego przekonana. Co jeśli wypadnie na mnie i będę się
jeszcze musiała całować? Przecież ja nigdy tego nie robiłam. Odmówiłam
uczestnictwa,ale James i Connor wstali i zaczęli się do mnie przybliżać z
dziwnymi uśmieszkami na twarzy. Nagle poczułam ich ręce na swoim ciele. James
złapał mnie za ręce,a Connor za nogi i zanieśli mnie do utworzonego koła na
dywanie. Gra toczyła się w najlepsze. Dzięki Bogu butelka nie zatrzymywała się na mojej osobie.
Mogłam spokojnie obserwować resztę graczy. Niektórzy musieli się całować,inni
coś zdjąć lub wypić. Było śmiesznie! Butelka zwrócona była w moim kierunku. Tristan
kręcił,a więc spojrzałam na niego i czekałam na zadanie. Najgorsze było w tej
grze to ,ze nie można było brać prawdy. Nie rozumiałam tych zasad.
-Pocałuj naszego Bradley’a.
-Co? Nie! –odpowiedziała szybko.
-W takim razie fanta! –zaczeli wszyscy krzyczeć oprócz Brad’a.
Jego mina nie wiele mówiła,posmutniał jakby. Miałam nadzieję,ze to nie przeze
mnie.
_________________________________________
Rozdział dedykuję uroczemu anonimowi,który tak strasznie się dopytywał o nowość. A mowa o Scooby - Doo .
Dziękuję za tak liczne komentarze pod poprzednim postem.
Salut!
O ta końcówka... Kurde powinna się przełamać. Czuć na kilometr, że Brad coś do niej czuje. Czy ona tego nie zauważa, czy po prostu nie chce zauważać? Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Jej! :o Świetne! Teraz kurna będę cię torturować z czwartym rozdziałem hahahaha :D Dobra, kocie - czy ja cię nazwałam "kotem"? WTF? - pisz szybciej bo już się nudzę ;) Warto jest odświeżać twojego bloga 25 razy dziennie :D // Scooby-Doo
OdpowiedzUsuńO święta makrelo! Dopiero teraz się skapnęłam, że mam dedykacje! :D
UsuńJa pierdzielę ;o Ja bym pocałowała takiego chłopaka jak Brad xd Sama słodycz ^^ Poza tym, czemu ona nie zauważa jaką sympatią ją obdarowuje?
OdpowiedzUsuńBoski rozdział ^^ Czekam na next
pamietnik-caroline-a.blogspot.com
awww *-* kocham! Brad jest taki słodki... szkoda że nie zgodziła sie go pocałować, ale w sumie to nie pasowałoby do jej charakteru.. i jeszcze Simpson posmutniał xd coś czuję że big love się szykuje :D
OdpowiedzUsuńnie mogę znieść tego, że urwałaś w takim momencie i czekam niecierpliwie na więcej!
O jej to takie słodkie ale i inne ale mega fajne czekam na następny
OdpowiedzUsuńaaawww jaki cudowny, ciesze sie, ze zaszalala :) powinna :) szkoda tylko, ze nie zauwaza, ze podoba sie Bradley'owi :( mam nadzieje, ze sie skapnie :)
OdpowiedzUsuńniecierpliwie czekam na cd :)
pozdrawiam :)
zapraszam tez do mnie
zagubiona-przez-zycie.blogspot.com
Rose powinna pocałować Brad'a, a so! Bradley biedaczek się zabujał, a ta nie widzi tego, eh :(
OdpowiedzUsuńdobrze, że ją wyciągnęli na tą imprezę, nie powinna sobie żałować ^^
Świetny jak zawsze *_______* Czekam na kolejny ♥
Great Post. Lovely Blog.
OdpowiedzUsuńI am following your blog. pls follow back,xxx
BeautyDrugs new blog post click & comment
Zajebisty rozdział. Wydaje mi się, że on się zakochał, chodzi mi o Brada:) Czekam na kolejny rozdział, oby był jak najszybciej. Do następnego:)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Fajnie, że poruszasz temat dziewczyn o typowo kobiecych kształtach, w okresie dorastania wstydzą się ich, ale z czasem zdają sobie sprawę z tego, że to ich wielki atut :) Popracuj jeszcze nad przecinkami i będzie idealnie! Aaa i zapraszam gorąco do obserwowanie mojego bloga, ja już Twojego obserwuje od dawna :)
OdpowiedzUsuńhttp://anormalstyle.blogspot.com/2014/05/malta-10-lat-w-unii-europejskiej.html
Jeej, świetny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mi się podoba to opowiadanie. :)
Buziaki,
Phoebe z http://dna-ff.blogspot.com/
Aww jak słodko czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to Brad czuje coś do Niej .. widzę to praktycznie w każdym jego słowie...a to raczej bardzo ważne!
OdpowiedzUsuńRozdział jak każdy poprzedni doskonały... tylko następnym razem poproszę o dłuższy , bo czytam ... wgłębiam się i muszę zakończyć... nie fair.:(
Pozdrawiam Ann.
http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ zapraszam na 6.
Jejku jakie to słodkie omg brad omg wszystko omg kocham te opowiadanie. BŁAGAM NIE PRZESTAWAJ PISAĆ! NIE WAŻ SIĘ NAWET! I BŁAGAM DODAJ SZYBKO NOWY ROZDZIAŁ!!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚliczny rozdział *_* Brad jest taki słodki :) http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń